Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
45.


Ostatnio nie czuję się najlepiej. Jest mi zwyczajnie źle i smutno. Jestem na takim rozdrożu życiowym, chyba tak to najlepiej można określić, i nie do końca potrafię sobie z tym poradzić, bo przecież nie tak to wszystko miało wyglądać. Miałam teraz pracować w radiu, może zaczęłabym inny kierunek studiów, miało mi się ułożyć w tej Warszawie. Tymczasem uciekłam stamtąd, bo te miasto zaczęło mnie wyżerać od środka. American Dream nie zawsze się spełnia - tak bym powiedziała do osiemnastoletniej mnie. A wszystkie te odczucia jeszcze wzmaga stan przedokresowy. Emocje razy miliard i za dużo pojedynczego płaczu.
Każdy mój dzień wygląda tak samo. Wstaję rano, robię sobie śniadanie mistrzów, przeglądam internety, szukam pracy, sprzątam w domu, gotuję obiad, ogarniam, półtorej godziny jeżdżę na rowerze tą samą trasą (20km), biorę prysznic, oglądam serial/film. Do tego strasznie tęsknię za swoją przyjaciółką, wyjechała w sobotę, a mi się wydaje jakby minęły ze dwa miesiące. Ale znalazła pracę w ciągu dwóch dni, więc jest nieźle. Myślę, że im się tam ułoży, a ja przylecę do nich w styczniu i wtedy będzie musiało ułożyć się i mnie. Na razie muszę odłożyć pieniądze, tylko jak mam to zrobić, gdy średnio ze znalezieniem tej pracy. Sama siebie zaczynam wkurzać swoim nastawieniem, naprawdę chciałabym by już przyszedł ten okres i by to wszystko ze mnie zeszło. Mam ochotę się upić.

Z tym zakochaniem to tak, że się zakochałam, ale się nie zakochałam. Odczuwam w ostatnim czasie dużą potrzebę `posiadania kogoś. Wydaje mi się, że łatwiej byłoby mi zderzać się ze światem, gdybym po takiej walce mogła później wrócić do kogoś do łóżka i się mocno przytulić. I niechby mówił te najgłupsze słowa świata, że `wszystko będzie dobrze, a ja bym zwyczajnie w to wierzyła i zasypiała spokojniejsza.
W związku byłam raz, w gimnazjum, i to się śmieję, że raczej wymyśliłam sobie tego chłopaka. Co prawda ostatnio moja koleżanka znalazła w albumie zdjęcie, na którym jestem ja i on, więc teoria wymyślonego chłopca została obalona. Okazjonalnie z kimś kręcę, a jeszcze bardziej okazjonalnie po prostu całuję się z kimś po alkoholu. Odbijam sobie wtedy braki i jest spokój na jakiś czas. Chyba jestem trudna w takich relacjach. Zawsze traktowałam facetów, jako potencjalnych kumpli, nie jako potencjalnych partnerów. I stąd moja przyjaźń z moimi panami - kiedyś było tak, że szłam ja w środku i pięciu chłopaków po bokach. Uwielbiałam to. Proste sytuacje, proste myślenie, męskie spojrzenie jest najlepsze. Później coś się zaczęło pieprzyć. Zaczęliśmy dorastać, powyjeżdżaliśmy na studia, za granicę, coś się zmieniło. Kiedyś A. się ze mnie śmiał, że gdy się witam to tak samo jakbym mówiła -cześć, jestem O., będziemy się kumplować. I tak też było. Po czasie się okazało, że tu się ktoś we mnie kochał, a tutaj też się ktoś we mnie kochał. Pewnie tego nie zauważałam. Teraz jestem sama i mi z tym czasem źle.
*
Rodziców znajomi mają syna i och, zawsze mi się podobał, ale w czasie, gdy się lepiej poznaliśmy on miał dziewczynę. Byliśmy wtedy na wakacjach i przegadaliśmy ze sobą cały wyjazd, bo nie mogłam się dogadać z innymi panienkami na tym wyjeździe, które się już dobrze znały. Polubiłam go wtedy. Nie widujemy się z nimi regularnie, bo mieszkamy w innych miastach, ale nasi rodzice są współwłaścicielami takiej działki i tam się w miarę często spotykają. Jego mama mnie bardzo lubi i ostatnio wyłapałam nawet opcje swatania. `Szczęściu trzeba pomóc, ty jesteś wolna, on jest wolny, ty jesteś fajna, on też. - tak stwierdziła i kazała mi czekać na niego, byśmy mogli się pożegnać, zanim od nich pojadę. Niezręcznie. Chętnie bym pomogła takiemu szczęściu, bo on jest mega przystojny, inteligentny, zabawny i ma to coś w sobie. Z tym, że kiedy się widzi kogoś raz na jakiś czas to nie ma takiej możliwości. Gdzieś widziałam taki cytat: `jak mogę myśleć o kimś kto nie zna mnie. Bez kitu, jak?

A to moje śniadanie mistrzów - owsianka z bakaliami i kawa z mlekiem.

Wczoraj zrobiłam takie ciasteczka. Są przepyszne, sycące i mają mega mało kalorii. 

A to jest ta działka - skansen - moje ulubione miejsce na ziemi.

______________________________________________________________


Jeżeli ktoś czytał do końca - wybacz, to taki mój spowiednik. Buziaki.
  • kingoje82

    kingoje82

    18 października 2012, 14:27

    a moze by wprowadzic jakies zmiany? zaskocz sama siebie i zrob inna trase rowerowa :) a tak wogole to bedzie dobrze, to pewnie okres przejsciowy, bo pewnie za bardzo nie masz co ze soba zrobic, moze jakas praca na pol etatu? pozdrawiam

  • malinkapoziomka

    malinkapoziomka

    18 października 2012, 13:47

    wiem, że to nie to samo co byś chciała, ale uwierz, że będzie lepiej! pozdrawiam i życzę większej pogody ducha :)