Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czym jest prawdziwe piękno?...


Kochane Vitalianki! Buszując w gąszczu lektur na temat dietowania natrafiłem na taką perełkę:

MOŻNA BYĆ GRUBYM I ZDROWYM!

Po tylu ciągłych próbach odchudzania i powracających ze zdwojoną siłą kilogramach tytuł musiał przykuć moją uwagę. Po co się wysilać, katować dietą i ćwiczeniami, narażać się na depresyjne nastroje w przypadku porażki? Może po prostu zmienić myślenie na swój temat i zaakceptować to, co jest teraz?

Udało mi się za psie pieniądze ją zdobyć i przeczytałem ją w trzy dni w 2014 r. Nie zrobiła na mnie wtedy większego wrażenia.

Wszędzie wokół niemal wprost bombardowani jesteśmy komunikatami: MUSISZ SIĘ ODCHUDZAĆ, BO JESTEŚ GRUBY I BRZYDKI. Dziś pomyślałem sobie, że - o ile tusza nie stwarza zagrożenia zdrowotnego (cukrzyca, miażdżyca, nadciśnienie, niewydolność krążenia itp.), a problemem jest tylko pragnienie posiadania figury modelki warto gruntownie przemyśleć tezę z okładki: Można być grubym i zdrowym!

Może zachęci Cię do zakupu i lektury tej niedużej książeczki (Wydawnictwo AKIA, 1998, str. 148) kilka słów z okładki:

„Nie musisz się odchudzać... Nie musisz tyć... Ważne jest, byś żył w radości i zdrowiu! Wygląd zewnętrzny i waga me odgrywają tu żadnej roli.”

Książka „Można być grubym i zdrowym!” przedstawia rewolucyjne i zarazem psychologicznie uzasadnione rozwiązanie dla wszystkich mających problemy z akceptacją własnego ciała, a co za tym idzie, z takimi chorobami jak anoreksja czy bulimia. Autorka udowadnia, że tęga czy chuda postura nie jest rezultatem jakiejkolwiek choroby, lecz wynika z wewnętrznej natury człowieka, z niepowtarzalnych właściwości każdego z nas.

Christiane Beerlandt wskazuje nam drogę będącą prawdziwym przełomem w zachodniej „mentalności mas". Skłania ona do radosnego życia w zgodzie ze swą prawdziwą naturą, na przekór ocenom zdezorientowanej społeczności, która utraciła poczucie autentycznego piękna.

Książka daje bezpardonowy odpór wszechobecnej indoktrynacji i sztucznym normom, które od długiego już czasu narzucają wszystkim kobietom „zdrową" modę na wyniszczające (fizycznie i psychicznie) diety, posty itp.

Można być grubym i zdrowym!” jest więc cennym podarunkiem dla tych, którzy chcieliby się uwolnić od syndromu „idealnej sylwetki", odzyskać poczucie wolności i utraconą radość życia wynikającą z ich własnej natury: niezależnie od tego, czy jest gruba czy chuda!

Brzmi pocieszająco, nieprawdaż? Poniżej prezentuję jeden z rozdziałów. Proszę przeczytaj tekst bez pośpiechu choć dwa razy i przemyśl gruntownie z czym się zgadzasz, a co dla Ciebie jest nie do przyjęcia. I napisz o tym w paru zdaniach komentarza

PS. Powinienem uszanować prawa autorskie, ale uważam, że czasem jednak cel uświęca środki... jeśli choć jedna osoba po lekturze zmieni coś w swoim życiu

  • tibitha

    tibitha

    27 sierpnia 2018, 07:54

    Chętnie bym przeczytała i skomentowała, ale niestety tekst tych rozdziałów się nie wyświetla. Jedyne co przychodzi mi do głowy to, że jeśli utożsamiamy swoją pozycję zawodową, prywatną, społeczną i materialną itd. tylko od tego ile ważymy albo jak wyglądamy to nawet jak schudniemy nie będziemy szczęśliwi. Piękno człowieka bez względu na wagę i inne czynniki wypływa z naszego wnętrza. Wystarczy dobrze przyjrzeć się twarzy i oczom, bo tam można wiele wyczytać informacji o tym jacy jesteśmy. Niestety obecnie jest to dość trudne do wykonania, bo ludzie zbyt rzadko patrzą sobie prosto w oczy. Pozdrawiam Angela :D