Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień czwarty...





Dzień brzydki, pochmurny...Mimo wszystko zawziąłem się i poszedłem potruchtać;) 

Mimo lekkiego pokrapiania ukończyłem swoje 45 minut biegu po wałach (6 km).

Czuje się lepiej, zakwasy już tak nie dokuczają:) Jestem zadowolony :)

A wieczorem nagroda :) Opera z Żoną w zamku Topacz: "Szkrzypek na dachu" będzie grany:)

Waga ciągle stoi jak zaczarowana na 89 kilogramie:(

Łączę się w bólu z resztą walczących :)