Waga w sobotę pokazała 94,5kg, czyli wielkie łoł. Waga po świętach pokazała zupełnie coś innego i to wcale nie jest łoł. Ale nie rozdzieram szat, nie wylewam łez, bo po prostu stało się i tyle. Teraz czas znormalnieć (tym bardziej, że sernik się skończył :D ) i zacząć jeść jak człowiek.
Przyznam też, że może źle by tak nie było, gdybym mogła pić. W środę miałam taki ból gardła, że dzień skończyłam na dwóch kubkach herbaty, bo tak mnie bolało przy piciu - przy jedzeniu już tak nie było. Nic to, trzeba brać się do roboty. :)
A i miałam plan - upiekłam ciasto z fasoli, bo bez mąki, dietetyczne, bla, bla, bla. Ciasto zjedzą kury, bo po prostu nie dam rady. albo źle zrobiłam albo nie wiem co, ale po prostu jest nie do zjedzenia. :(
zusiaa1918
7 kwietnia 2015, 22:383maj się i zdrówka życzę :)
aska1277
7 kwietnia 2015, 17:48zdrówka :)