Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzien czternasty z trzydziestu c.d.


Jak patrzę na pierwszej stronie, że tyle straconych kilogramów dzięki V.... to mi rzygać chce. Ja wytrzymałam na tej diecie ok 1 miesiąca, ale cały czas chodziłam głodna a i tak nic nie schudłam. Podobnie z tym fitnesem - porażka całkowita. A ta motywacja to jakaś pomyłka jak dla mnie - po prostu dno totalne.
A najgorsze jest to, że ja wcale nie czuję tej wagi 64,9 po sobie. Pierścionki nawet luźno leżą na palcach i w spodnie też się mieszczę. Fakt, że są coraz bardziej ciasne, ale dwa i pół roku temu przy takiej wadze nosiłam nie spodnie tylko jakieś worki z dwoma otworami. Teraz mam na sobie rozmiar "m", więc teoretycznie jest ok. Ale faktycznie to porażka.