wynalazłam nową diete pod tytułem "dieta bezdomna". Wygląda to tak, że właściciel mieszkania w którym pomieszkuesz mówi, że musisz się wyprowadzić - i to jak najszybciej. Ta dieta to rewelacja - od razu straciłam apetyt jak sobie pomyslałam o tych stosach ksiąg wszelakich, które będą ze mna migrować. Do tego przy tej dietce wysiłek fizyczny mam zapewniony - najpierw latanie po Wawie w te i nazad a potem to nie wiem...chyba jednak zamówię TIRa na moje graty.
Przynajmniej częściowo rozwiazał się problem września - nie grozi mi bezczynność bo będę szukała schronienia- mam nadzieję, że przed przymrozkami zdążę.
W związku z powyższym w niedzielę wyprowadzam się tymczasowo z Wawy na moją wieś. W sumie teraz najlepiej by było szukać chatki ale jadę przecież nad morze i mam exam - a od wczoraj-kiedy się o tym dowiedziałam to nie mogę się skupić. I pozostanie mi żyć w niepewności gdzie ja sie podzieję gdy liscie spadna z drzew...
P.S. Gdyby jakaś Vitalijka lub Vitalianin akurat dysponował pokojem do wynajęcia w Wawie, to się polecam - Nieskromnie przyznam, że jestem idealną wspólokatorką bo zazwyczaj mnie nie ma, a jak juz jestem to śpię albo się uczę. A do tego od 87 dni zajmuję mało miejsca w lodówce:)
Rocielle
8 sierpnia 2006, 11:59podoba mi sie twoje podejscie ... czarnym chumoremopisałas sytuacje :p zapraszam do mnie ;P
gaja21
8 sierpnia 2006, 11:54kochana bedzie dobrze napewno cos znajdziesz. trzymam kciuki :)