Czwartek, piątek i sobota byłam w pracy, więc nawet nie miałam kiedy zajrzeć. Jedzeniowo było ok, mieściłam się w kaloriach. Z ćwiczeniami gorzej, bo tylko w sobotę byłam na siłowni. I to po pracy! I po 4h snu, także jestem z siebie mega zadowolona! Dzisiejszy dzień był porażką. Miał byś super i w ogóle, miała być siłownia, ale było lenistwo. Do wieczora było całkiem spoko, baaaardzo dużo białka i mało węglowodanów, ale jak wróciłam do domu, to rzuciłam się na owoce i wpadła też czekolada i raffaello. No i kubek kakao! Nie mogłam przestać. Ja mam tak, że jak już jem słodkie, to wolę raz a dobrze, niż codziennie po trochu. A teraz mi niedobrze - kara! Ale od jutra do 18 lipca nie tknę niczego słodkiego. 18 jadę do mamy do Londynu na 2 tygodnie i wiem, że tam nie będę miała możliwości liczenia kalorii i na pewno wpadną jakieś słodycze czy moje ulubione Pringlesy <3
Dziś na obiad znów była białkowa pizza, a po niej białkowy deser. Głównie przyrządzone przez M. ja kroiłam tylko składniki :D Deser był pyszny: spód "ciasta" z twarogu, odżywki białkowej, łyżki mąki i kakao, na to jogurt amerykański z Lidla o smaku chocolate muffin, a na to jeszcze świeże truskawki i wszystko posypane gorzką czekoladą! takie desery to ja mogę jeść :-) i myślę, że w niedzielę właśnie na takie słodkie będę się kusić :-)
Jutro wstaję rano i biegnę na siłownię. Potem na 14 do pracy. We wtorek na 8, więc znów praca po krótkim śnie. A potem tylko czwartek i piątek na popołudnie. Przed chwilą skończyłam robić obiad na 4 dni pracy, podzieliłam na 4 porcje i spakowałam do pojemniczków. Makaron z mąki kukurydzianej (40 g/porcję), z mięsem mielonym z indyka (125g), cukinią i zieloną papryką. Ogólnie wygląda to jak mięso z makaronem, a nie makaron z mięsem :D i tak jak gotowałam, to przypomniałam sobie, że dawno nie jadłam żadnego makaronu z sosem! i tak zatęskniłam za moją ulubioną carbonarą :-(
Śniadanie (353 kcal)
- omlet z dwóch jajek, szpinaku i suszonych pomidorów
- sok z jednej pomarańczy
- zielona herbata
II śniadanie (27 kcal)
- niecała nektarynka (M. trochę zjadł)
Obiad + deser (757 kcal)
- pizza białkowa z szynką, oliwkami i mozzarellą
- "ciasto" twarogowo - czekoladowe z truskawkami
Podwieczorek (237 kcal)
- pół piwa o smaku marakui
- jabłko
Do tego momentu: 1371 kcal, B: 105 T: 50 W: 102
No i mojego owocowo - słodkiego napadu nie dodałam, bo po pierwsze nic nie ważyłam, a po drugie, to aż wstyd...
Nakrzyczcie na mnie! Bo było już tak pięknie :-(
Miłego chudziny! :-)
Inna_1
1 lipca 2014, 06:15Kto Ci tak grafik ustala? ;( heh mam podobnie jak jem słodycze to juz hurtowo:P trzymaj sie i ukłony za ćwiczenia pomimo snu!
ruda.maruda
1 lipca 2014, 23:20pani kierowniczka! no czasem trzeba pojeść, raz a dobrze :D
Nastel
30 czerwca 2014, 22:49Grunt, że się pojawiasz! :) a SZALEJ w tym Londynie. ;) Masz wrócić z potrójną dawką energii!!!:) Musisz odpocząć od tych obowiązków, bo mam wrażenie, ze Cię przytłaczają.. ;) I MIŁEJ ZABAWY :*
ruda.maruda
30 czerwca 2014, 23:34no trochę odpoczynku się przyda, bo w ogóle nie czuję, że mam wakacje :P chociaż u mamy też będę jej pomagać w pracy, ale to zupełnie coś innego :-)
katinka75
30 czerwca 2014, 21:34Ja w tamtym tygodniu byłam tylko 2 razy na siłowni, eh lenistwo. Zazdroszczę, ze chłopak pichci, mój tylko wodę na herbatę i jajecznicę potrafi, no i saghetti ze szklanka oleju hehe :)
ruda.maruda
30 czerwca 2014, 23:33zawsze coś! :P mój pichci, ale po tym więcej sprzątania niż jedzenia :P
karolinka2703
30 czerwca 2014, 09:29Nie będę krzyczeć, bo sama bym zjad la taki deserek :D Rozgrzeszam Cię za te pyszność niewątpliwą :D Zwłaszcza, że Ty zawsze ładnie jesz i grzecznie chodzisz na siłownie :D
ruda.maruda
30 czerwca 2014, 10:14no ten deser to akurat spoko, ale te wieczorne "ładowanie" węglowodanami zasługuje na totalne zbesztanie :D
ruda.maruda
30 czerwca 2014, 10:14no ten deser to akurat spoko, ale te wieczorne "ładowanie" węglowodanami zasługuje na totalne zbesztanie :D