Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karolinka2703

kobieta, 32 lat, Warszawa

158 cm, 59.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Jest tak jak myślałam.

Mianowicie nie umiem prowadzić pamiętnika i w ogóle w nim nic nie piszę.

Ostatni wpis był o tym, że zaczynam biegać. 

Na szczęście skończyłam pisać, ale nie biegać. Co prawda nie jest to jakiś powalający wynik, ale przyjęłam inną taktykę. Gdy zaczynałam bardzo mocno szybko się zniechęcałam. Od 20 listopada chodzę biegać po 4.5, 6.3 lub 7.7 km. Nie zmuszam się, jeśli gorzej się czuję lub mi się nie chce nie biegnę, ale z założeniem, że jutro to już na 100%. Wysiłek to ma być przyjemność, a zmuszanie się do tego zabija to wszystko. Zyskał na tym mój pies, który w końcu może się porządnie wybiegać :) Biegamy razem. Mój pies szybko wyczuł moje tempo i dopasowuje się do mnie (szok, bo ona raczej biegnie na złamanie karku zawsze). Nawet mój narzeczony był ze mną już 2 razy, a zapierał się przed tym :)

Podsumowując od 20 listopada:

biegałam 16 razy

w sumie zrobiłam 98, 7 km (czyli tytuł lekko przekłamałam :D)

ale i tak jestem z siebie bardzo dumna!

Chociaż szczerze mówiąc różnicy w wyglądzie niestety nie widzę. Ale to przez moje nieregularne jedzenie, sic! I święta.. :D No nic, nie zniechęcam się. Może po 200 km będzie widać efekt?

Postanowienie na Nowy Rok? Utrzymać motywację.

Przynajmniej nie będę zaczynała od 1 stycznia, bo już zaczęłam wcześniej :D

Zdjęcie z lewej - 20 listopada 2015, z prawej - 29 grudnia 2015


Trzymajcie kciuki, żeby mi się w końcu udało!

Żeby nie przestała biegać i w końcu osiągnęła sukces!

Buziaki ;*

20 listopada 2015 , Komentarze (7)

1.

Bez żadnych obietnic. Dlaczego? 

Bo za każdym razem stawiam sobie nierealne cele, obiecuję sama sobie złote góry i się szybko zniechęcam i nic z tego nie wychodzi.

W sumie to nie wiem co napisać i czy w ogóle będę prowadzić tutaj pamiętnik.

Ale niech będzie, co u mnie?

A no w sumie to niewiele. Cały czas robię badania do magisterki, piszę pracę i chodzę na zajęcia. Ogólnie trochę zawiało nudą. Od odstawienia tabletek moja dieta leży, nie mam dosłownie na nic ochoty. No dobra, już trochę się poprawia, ale były dni, że sam widok jedzenia mnie mocno odrzucał. Mój metabolizm szaleje.

Wkurzam się na siebie. Ciągle sobie wmawiam, że schudnę do ślubu. Zacznę jutro, pojutrze, po weekendzie, po świętach.. itd itd. Miałam już dość wiecznego przekładania więc, zebrałam dziś dupsko z kanapy i poszłam biegać z psem. Zrobiłyśmy 6,3 km w 40 minut. Delikatnie, bez szaleństw. Planuję jutro też iść, trzymajcie kciuki, żebym ruszyła tyłek :D

Mam zamiar się postarać. Zauważyłam, że mój wygląd ostatnio mi zwisał i straciłam motywację, żeby coś zmieniać, a przynajmniej schudnąć. Bo o resztę staram się dbać. Kupiłam nawet ostatnio trochę kosmetyków, żeby trochę się ładniej podmalować czasem. Odżywiam brwi, rzęsy i paznokcie i czekam na efekty, zobaczymy. No, ale do tego fajnie by było mieć piękną figurę. Nie stawiam już sobie nierealnych celów, wystarczyłoby mi zrzucić 5 kg i wyszczuplić trochę nogi. Już wtedy byłabym bardzo szczęśliwa! 

Został miesiąc do świąt. 4 kg wydaje się być w zasięgu ręki, więc może powinnam spróbować?

0 słodyczy, dużo płynów, regularne posiłki i bieganie nie brzmi aż tak strasznie. Zwłaszcza, że ja uwielbiam biegać. Nie wiem czemu ciężko mi wyjść z domu. Jak już się ruszę to jest naprawdę super!

Zaczynam z takimi wymiarami:

WAGA na dziś: 62,1 kg

Ramiona:93 cm

Biust:89 cm

 Talia: 63 cm 

 Brzuch (pępek):  72 cm

 Biodra: 93 cm

 Udo: 57 cm

 Łydka: 34 cm

I takim wyglądem:


                         

Trzymajcie się i mam nadzieję do jutra!


8 września 2015 , Komentarze (3)

1.

Cześć kochane!

Dawno mnie tu nie było. Już tłumaczę. Dociągnęłam FocusT25 Alpha do końca. Mega, mega polecam. Efekty wspaniałe. Szkoda, że już zdążyłam je zaprzepaścić. 

Nie było mnie, trafił mi się nagły wyjazd do Chorwacji. No i pojechałam z narzeczonym na chyba najpiękniejsze wakacje na jakich byłam :) Byliśmy ze studenckimi wyjazdami i było cudownie! Poznaliśmy mnóstwo fantastycznych ludzi i naprawdę świetnie się bawiliśmy. Polecam każdemu!

No i tak po powrocie już nie wróciłam do Focusa i do Vitalii. Ale nadal jestem bardzo aktywna. Od kiedy wróciłam spalam średnio 1500 kcal tygodniowo. Biegając/chodząc/jeżdżąc rowerem - naprawdę różnie. Teraz postanowiłam postawić na bieganie. No i staram się nauczyć w końcu jeść 5 posiłków regularnie. Zrobiłam sobie rozpiskę na lodówkę, co i o jakich godzinach. Wdrożyłam picie 2 litrów dziennie i tu szok. W dwa, trzy dni takiego mocnego przepijania udało mi się wypłukać to co mi się zastało w organizmie i od razu lekko zeszczuplałam. Nie wiedziałam, że siedziało we mnie tyle wody! Chwilowo mam @ , więc znowu stanęłam, ale już wiem czego mi brakowało.

No i ze względu na @ wczoraj miałam ochotę na słodkości. Podjadałam czekoladę gorzką z orzechami i wtedy uderzyło mnie coś tak oczywistego! Dlaczego ciągle tyję? A no dlatego, że za każdym razem robię poważne podejście do odchudzania (na tym etapie jest wszystko super). Zrzucam wagę trochę i wtedy osiadam na laurach i dochodzę do wniosku, że skoro już zeszczuplałam trochę to nagięcie zasad mi nie zaszkodzi i sięgam po ciastko. No i gdyby to było jedno ciastko albo tylko cheatday to byłoby okej. Ale nie! Mnie to nie wystarcza i zaczynam psuć wszystko co osiągnęłam i wracam do punktu wyjścia. Albo lepiej! Wychodzę +2 kg i mamy piękne jojo. Brawo JA! 

Takie to oczywiste, że chyba bardziej się nie dało. Przykład książkowy wręcz. No i co? No, dotarło i zakodowałam. Teraz trzeba trzymać rękę na pulsie i w każdej chwili kiedy znów się zapomnę muszę reagować. Albo lepiej! Po prostu reagować zanim się zapomnę :) No cóż mądra babka po szkodzie! Ale się nie poddaję. Cały czas walczę, cały czas jestem w ruchu tylko od Vitalii odpoczęłam. Byłyśmy w separacji, ale chyba się nie da. Jednak lubię tę Vitalie i prędzej czy później wracam.

Trzymajcie się! Odezwę się, może wieczorem :)

Wrzucam Wam fotkę jeszcze wakacyjną :D

26 lipca 2015 , Komentarze (3)

Hej!

Krótko, ale treściwie.

Co się działo jak mnie nie było? :)

Piątek: nie było ćwiczeń :OOOOO  Po czwartkowych 30 km postanowiłam zrobić sobie dzień przerwy. Z reguły te dni przerwy przypadają na sobotę i niedzielę, ale w tym tygodniu to piątek i sobota :)

Jedynie spacer z psem 5,5 km. Przyjechali do mnie rodzice i poszliśmy z nimi na pizzę :O o zgrozo, zjadłam 3 kawałki. Ale, ale wybaczam sobie :D 

Sobota: leniwa, bardzo leniwa. Bez ćwiczeń, z psem na kanapie, ale wstyd :D

Niedziela: Dwa dni bez aktywności to za dużo. Już mnie nosiło :) Zapakowałam rano psa i pojechałyśmy na działkę spotkać się z moja rodziną. Poszłyśmy z mamą i babcią na 5 km spacer :) A jak wróciłam wieczorem to poszłam pobiegać, o:

Tak dawno nie biegałam! O Boziu!

Już zapomniałam jaka to przyjemność :) Muszę przyznać, że dzięki T25 poprawiła mi się kondycja :) Przebiegłam 6.18 km w 38 minut, będzie lepiej :)

Starczy na dziś! Trzymajcie się :)

23 lipca 2015 , Komentarze (3)

Hej hej hej!

Dziś nie dam rady zrobić Focus T25. Miał być zestaw cardio, ale zafundowałam sobie takie cardio, że mój tyłek odpadł. Krew nie dopływa normalnie xD

Otóż mój ukochany ma dziś służbę, więc wstałam rano i postanowiłam, że ugotuję mu obiad. Jak pomyślałam tak zrobiłam, potem pojechałam do laboratorium (magisterka sama się nie zrobi, a szkoda :c) i jak wróciłam postanowiłam mu ten obiad zawieźć. Samochód zastawiony przez sąsiadów. (Korzystając z okazji, choć pewnie nie będzie im dane przeczytać: Wielkie dzięki i bez pozdrowień, bo to już trzeci raz) No i wzięłam mój kropkowy rower i pojechałam :D Z jednej strony moja przyszła zajebista figura jest jednak wdzięczna sąsiadom. No i myślałam, że do mojego kochanego do pracy jest 8 km, wyprowadziło mnie z błędu endomondo, które wskazały 14,77 km. Może to nie daleko, ale mój rower ma małe kółka i się trzeba namachać, żeby z miejsca ruszyć :D Nie czuję już totalnie nic. Mój tyłek mnie nienawidzi i sugeruje, że następnym razem warto zakupić miękkie siodełko, ale co tam. Dałam radę, nie jestem jakaś tam pedałka :D

No i moją motywacją na dziś było w sumie to endomondo, bo zbieram kilometry w akcji pomoc mierzona kilometrami i motywuje się tym, że robię nie tylko coś dobrego dla siebie, ale i dla innych :) Więc zachęcam! :)

Co prawda jestem na liście 66245 i uzbierałam 156,44 km, ale jestem z siebie zadowolona, bo pomijając dzisiejsze 30 km na rowerze, prawie samym chodzeniem tyle zebrałam :) A właściwie zebrałyśmy, bo ja i Korba :D

No i po powrocie do domu uznałam, że mi też się coś należy i zrobiłam sobie pyszne placuszki bananowe. Są ekstra, więc podaję przepis. Zdrowe i naprawdę słodkie :)

Wszystko zmiksować i na patelnie :D Można się naprawdę szybko najeść :)

Dobra, starczy na dziś :) trzymajcie się :)

22 lipca 2015 , Komentarze (12)

Hej!

Umarłam. 

Total Body Circut. - najbardziej "znienawidzony" przeze mnie trening w całym Focusie. Dlaczego? Bo mam łapska słabe jak dwie galarety :D I po prostu bardzo mi ciężko idzie. Ale jest progres! Jestem dużo silniejsza niż na początku. Płakałam, że buty mi się ślizgają po podłodze i nie mogę poradzić sobie z prawidłowym wykonaniem niektórych ćwiczeń, więc narzeczony przyniósł mi matę i od razu lepiej! :D Teraz trening wykonany na 101% ! Pot lał mi się do oczu, nic nie widziałam. To jest normalnie szokujące, przez 25 minut wycisnąć tyle z siebie! :O

Po skończonych ćwiczeniach nie mogłam się normalnie podnieść. Masakra!

Postanowiłam zacisnąć pasa! I bardziej rygorystycznie podejść do diety czyt. żadnych odstępstw! 

Zważyłam się dziś. Jest 59.9 zamiast 60.5 :) Ale i tak wymiary interesują mnie najbardziej. Będę usatysfakcjonowana jak na środku uda będzie 47, a w najszerszym miejscu 52. To mi w zupełności wystarczy, a wiem, że to leży w moim zasięgu :D

Pozdrawiam z podłogi!

21 lipca 2015 , Komentarze (9)

Hej!

Melduję, że dalej wzorowo ćwiczę. Trening dziś i wczoraj wykonany :)

Ale dziś wpis trochę dłuższy i nie tylko o tym co teraz.

O czym będzie?


                                    

Wczoraj przeglądałam swoje zdjecia i natknęłam się na zdjęcia sprzed dwóch - trzech lat (?) Jezu, jaka ta moja kobieca logika była nienormalna. To chyba dokładnie o mnie:

Zobaczyłam to zdjęcie i moja skręto-wiadukto-skrzyżowanio-objazdowość strzeliła mnie w łeb. Ja wtedy myślałam, że jestem za gruba, a teraz oddałabym wszystko, żeby wrócić do tej figury. Ważyłam wtedy 54 kg i na tym zdjęciu byłam po 1 miesiącu ze skalpelem Chodakowskiej. Teraz ważę 60,5 kg i nie wiem jak ja zgubię te 6,5  kg. Na pewno będzie trudno, ale z drugiej strony schudłam kiedyś 20 kg! Jak to możliwe, że wtedy byłam w stanie zrzucić 20 kg a teraz 6,5 to problem? Ba, ciężko mi nawet 2 kg się pozbyć! 

Fak, fak, fak! 

Zacznę jeszcze raz, złe podejście. Dam radę, mam motywację. W przyszłym roku biorę ślub. Muszę wyglądać zjawiskowo i będę :) 

Poza tym wymarzyłam sobie dopasowaną suknię, mój narzeczony twierdzi, że to brzydko wygląda i kojarzy mu się z wdową (?!) Kocham go, ale czasem naprawdę zastanawia mnie co kieruje jego skojarzeniami :D Ale jestem niska i w sukni jak beza utonę chyba, więc mam zamiar mieć dopasowaną suknię i tak będzie. A żeby tak było to musi pięknie leżeć. A żeby pięknie leżała muszę być szczuplejsza :) Proste? No nie, ale jakby to wszystko było proste to każdy wyglądałby jak z okładki i życie byłoby nudne. 

Ale do rzeczy! Patrzcie, wyglądałam tak i to zmarnowałam! Wybaczcie ten kostium xD

Teraz jest tak:

To aż 6,5 kg różnicy! Moim zdaniem bardzo to widać. Zwłaszcza jeśli chodzi o nogi. Ale trzeba to przekuć w siłę do walki :) Nie poddam się tak łatwo, wrócę do tego, a przynajmniej się zbliżę :)

Ale, ale, zaraz, zaraz.Jeszcze kilka lat temu było tak!

Tu był najgorszy moment. Przy 158 cm osiągnęłam ponad 72 kg! Zgrozo, wtedy postanowiłam, że dalej tak być nie może po prostu! Okazało się, że mam problemy hormonalne i takie tam, ale gdy tylko wyszłam z hormonów postawiłam na dietę i zbiłam 20 kg.

I tak sobie myślę, że nie mogę się złościć na siebie bo:

                       


Także spinam dupę! :D Cisnę dalej, jak się nie poddam to osiągnę sukces i nie ma co płakać już teraz. Ważne, że jestem zdrowa i pozbyłam się nadwagi. Sport sprawia mi mega przyjemność, więc myślę, że nasz związek będzie trwały. :D Ja po prostu kocham jeść i to jest mój spory problem :D Bo w końcu:

Dobra, koniec tych żartów :D 

Podsumowując: Mimo, że opadły mi pośladki ze smutku, że nawet nie wiem kiedy przytyłam o te 6,5 kg to zbieram się żeby być super babeczką :D 

Kto nie walczy nie pije szampana! A porażki świadczą o tym, że walczymy!

Nie wiem jak zakończyć mój wpis, więc kończę.

Oto koniec.

Koniec.

Buziaki :D


18 lipca 2015 , Komentarze (7)

Hej :)

Minęły już 4 tygodnie! :)

Z 25 treningów w cyklu 4 tygodni wypadły mi tylko 3 ( 1, ponieważ zaczyłam od wtorku, a 2 i 3 ze względu na @). W sumie to jestem z siebie dumna. Mam zamiar skończyć alphę i zrobić te 3 zaległe treningi - stąd wydłużę sobie program o 3 dni. Oczywiście na tym nie koniec, postanowiłam zrobię serię Beta! :)Tak się wkręciłam, że muszę to zrobić.Głównie dla samopoczucia po treningu z T25, to mega doładowanie energetyczne!

Jak z wymiarami ?

talia: 63 cm (-2) - 61 cm

brzuch: 74 cm (-3) - 71 cm

biodra: 93 cm (-2) - 91 cm

udo: 57 cm (-2) - 55 cm

środek uda: 51 cm (-2,5) 48,5 :D

łydka: 35 cm (0)

Co z wagą?

Ano cel był schudnąć do 52 kg, ale zamiast schudnąć z 59 kg to przytyłam 1,5 kg :D

Ale, ale jak wiadomo mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, więc tego się trzymam i patrzę tylko na wymiary ;)

dlatego waga obecna 60,5 kg



Niestety zdjęcia wykonałam innymi aparatami i trochę się przez to róznią :/

Mam nadzieję, że widać jakikolwiek progres oprócz pomalowania paznokci :D

Oczywko staram się jeść zdrowo. W czwartek był trening i spacer z psem 5,5 km. Wczoraj były dwa treningi i 5,5 km na rowerze no i z grzechów to było piwko nad jeziorem z narzeczonym :D

Nie dam się i będę dążyć do celu :) Doszłam do momentu, w którym widzę efekt, wydaje mi się, że uda się trochę wysmukliły i jak podskakuję to nic mi się nie trzęsie :D Widzę też, że będę musiała kupić nowy stanik do ćwiczeń, ponieważ ten który mam jest już za duży :(

Plany na dziś:

bieganie (mam straszną ochotę iść biegać) lub spacer - w obie rzeczy planuję zaangażować psa :D

Jak zwykle mój wpis nie ma rąk i nóg, ale co tam!

Powodzenia dziewczyny, trzymajcie się! ;*

16 lipca 2015 , Komentarze (3)

Hej!

Aż tydzień się nie odzywałam! wow.

A więc tak, co działo się u mnie:

CZWARTEK: Oczywiście była praca - robię badania do pracy magisterskiej. Ćwiczenia T25, spacer z psem i częściowe pakowanie do weekendowego wyjazdu.

PIĄTEK: zrobiłam dwa treningi T25 - ledwo to przeżyłam, serio. Myślałam, że to mój koniec. Wysprzątałam mieszkanie, spakowałam się i ruszyłam złapać PolskiBus do Wrocławia :) W końcu dojechałam do narzeczonego przed północą i byłam mega szczęśliwa!

SOBOTA: Ze znajomymi z Wrocławia u których się zatrzymaliśmy postanowiliśmy pojechać do Szklarskiej Poręby. Było cudownie, piękna pogoda i jeszcze piękniejsze widoki. Super się bawiliśmy! Oczywko, dieta poszła się... :x

NIEDZIELA: Rano z Wrocławia wyruszyliśmy do Zatoru, odwiedzić EnergyLandie :D Ja byłam średnio nastawiona. Przynajmniej na początku, bałam się strasznie. Mam okrutny lęk wysokości. Na niektórych atrakcjach darłam się tak, że zdarłam gardło i bolało mnie kolejne dwa dni xd Ale ogólnie byłam miło zaskoczona i bawiłam się lepiej niż bym mogła przypuszczać :)

PONIEDZIAŁEK: Przyszła spóźniona @.. Spuchłam strasznie i czułam się podle. Nie miałam humoru na nic, a brzuch mimo 3 tabletek no - spy strasznie mnie bolał. Wróciłam z laboratorium tak zmęczona, że resztę dnia spędziłam na kanapie. Nie poćwiczyłam, tadadadam... No niestety, ale po prostu nie byłam w stanie. Odpuściłam. Dieta? Haha. No nie pykło :D Zwłaszcza, że mój narzeczony w ramach poprawiania mi humoru wyszedł z psem i wrócił z pyszną chałką i zrobił mi kanapki z masełkiem i mleko :) Niezbyt dietetyczne, ale chciał mi uprzyjemnić dzień, więc ucieszyłam się i olałam kalorie :D

WTOREK: Powtórka z poniedziałku. Ani ćwiczeń ani nic. @ męczyła dalej, ból nie ustępował, znów nie poćwiczyłam. Postanowiłam, że ten trening przeniosę na sobotę. Narzeczony dalej poprawiał mi humor, tym razem kupił mi wino :) Więc wieczór minął nam bardzo chilloutowo :)

ŚRODA - dziś : Znów laboratorium, dzień jak codzień. W sumie nuda. Narzeczony w pracy - służba. Ogarnęłam trochę mieszkanie i poszłam na 7 km spacer z psem i zrobiłam Focus T25 mimo okrutnego bólu głowy. Nie wiem co się ze mną dzieje. Od poniedziałku się pozbierać nie mogę przez @ i jeszcze dziś ta głowa. Muszę spiąć poślady, bo się rozsypię :D Nie no to chyba @ wina..

Chociaż..


Z drugiej strony mam głupi problem. Mój ukochany wrócił i szczerze mówiąc wstydzę się przy nim ćwiczyć. Namawiam go, żeby zaczął ze mną. Powiedziałam mu, że mi głupio tak przy nim ćwiczyć ( głównie dlatego, że wyglądam bardzo pokracznie, bo nie umiem nogi z ręką zgrać. Górna i dolna partia ciała żyją osobnym życiem) :D

Uznał, że jestem nie poważna i nie powinnam się wstydzić, śmiał się, że przecież już tyle się znamy. No, prawda 6 lat jesteśmy parą (prawie). Ale nie przekonuje mnie to jakoś i dalej się wstydzę :D Co z tym zrobić? :)

Trzymajcie się! 

8 lipca 2015 , Komentarze (9)

Hej!

Postanowiłam zrobić porównanie, miałam zrobić w piątek, ale wyjeżdżam i nie wiem czy bym zdążyła :) Poza tym w piątek ma być @ i będę mocno spuchnięta jeśli przyjdzie okres.

Oczywiście trening zmieszczę na pewno :) Poza tym zastanawiałam się czy widać coś? Czy cokolwiek drgnęło? Zmierzyłam się, zrobiłam foto i... chyba nie widzę jakiejś super różnicy :p

Muszę spiąć pośladki i przykładać się bardziej. Od trzech dni podjadam masło orzechowe, niech ktoś na mnie nakrzyczy :(

Może to dlatego, że w piątek ma przyjść @? Sama już nie wiem. Tkwię od wczoraj w jakimś smutku, sama nie wiem.

wzrost: 158 cm

waga: 59,00 kg - nie zważyłam się.

talia: 63 cm --> 62 cm

brzuch: 74 cm --> 73 cm

biodra: 93 cm --> 90,5 cm

udo: aż 57 cm!! --> 55,5 cm

łydka: 35 cm --> 34 cm

Zdjęcia na górze - 20.06; na dole - 08.07

(niestety mam też do dyspozycji gorszy aparat :()



Ale nie poddaje się, obiecałam sobie, że zrobię cały program. Poza tym dzięki niemu czuję się naprawdę lepiej :) Powtarzam sobie, że zawsze kryzysy przychodzą w momentach kiedy zbliżamy się do celu :)

Ja też zbliżę się do celu, w końcu się uda. Przecież wszystko jest lepsze niż siedzenie z tyłkiem na kanapie i zajadanie czekolady :D

Póki walczysz jesteś zwycięzcą :) 

Dobra, uciekam!

Muszę dziś jeszcze zrobić trening, wyjść z psem i pare innych rzeczy mam jeszcze na głowie :) Lecę jeszcze Was poczytać! Buziaki! :*