Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uśmiechnięta, pełna radości, szczęśliwa kobietka powoli dążąca do swojego upragnionego celu!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17433
Komentarzy: 295
Założony: 16 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 7 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiulek1519

kobieta, 33 lat, Gdańsk

167 cm, 76.30 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Być fit :D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2015 , Komentarze (3)

I znów poniedziałek... jak te weekendy szybko mijają. Człowiek dopiero co cieszy się z piątku, a tu bum i poniedziałek nastał. Poniedziałek dobry dzień aby zacząć wszystko od początku.

Mimo iż do świąt zostało mało czasu to i tak wystarczająco na małe postanowienia. Na początku do świąt nie będę jeść słodyczy... po seriach pewnie przedłużę moje postanowienie. A tymczasem dzień zaczynam od gorącej kąpieli i owsianki z bananami co by mieć dużo energii na cały dzień. Do pracy owoc i twarożek z warzywami i 2 kromki chleba razowego. A na kolację barszczyk na samych warzywach :) 

Jutro siłownia.Nowa taka na której jeszcze nie byłam. Także trzymajcie kciuki

I miłego dnia kochane! 

4 grudnia 2015 , Komentarze (6)

I kolejny raz to samo. Taka syzyfowa praca. Co uda mi się wytoczyć ten duży kamień na górę to chwila nieuwagi i kamień spada w dół. Ile razy tak można? A no tyle na ile mamy siły i determinacji aby w końcu odnieść ten sukces o którym marzymy. Nie jesteś zwycięzcą jeśli doszedłeś do czegoś łatwo. Jesteś zwycięzcą bo po każdym upadku się podniosłeś i próbowałeś dalej. Przy każdym upadku i dalszej walce jesteś silniejszy.  Pamiętaj o tym...

Takie słowa można usłyszeć w filmach motywacyjnych, książkach. Faktycznie ludzie którzy coś osiągnęli, często sięgali dna aby potem wpisać się na szczyt. Możesz powiedzieć że łatwo mówić. Tak masz rację. Powiedzieć zawsze łatwiej niż zrobić. Ale gdyby to było łatwe kadry osiągał by to co chce bez wysiłku. Czy wtedy bylibyśmy szczęśliwi? Nie, bo co to za frajda dostać coś co masz na wyciągnięcie ręki?

Wiem, wymądrzam się. Tak większość z Was pomyśli...

Ja jednak po prostu chcę dalej walczyć. Dlatego tu wróciłam i wiem że nie jestem jedyna. Niech każdy z Was się zastanowi ile razy upadał, ile razy podnosił... sukces jest naznaczony potem, łzami, bezsilnością... Ale dobre decyzje doprowadza Was na szczyt a złe nauczą pokory i dadzą wam siły. Nie ma złych dni. Są dni w których kształtujesz swój charakter.

To tyle słowem wstępu. 

Podnoszę kolejny raz rękawice i szykuje Ale do walki. 

Mam nadzieję że tym razem stanę na szczycie i powiem : warto było płakać, upadać i wstawać żeby być teraz tu gdzie jestem. 

Zatem walkę czas zacząć! 

7 maja 2015 , Komentarze (3)

Miała być siłownia, miała być dieta... nie ma nic. Łącznie z pieniędzmi, które poniekąd są ważne, bo nie mam nawet jak kupi dobrego jedzenia którym teraz powinnam się żywić. NIe wiem co mam robić... Może kolejne miesiące będą lepsze :(
To tyle buziaki. 
Zajrzę tu później i coś jeszcze wyskrobię. 

22 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Miała być siłownia i co zdycham w łóżku... Już przeciwbólowe poszły w ruch, no ale co z tego jak napięcie mięśni brzucha jest takie, że boli. Powiecie idź do lekarza, nie powinno aż tak boleć. Ale ja byłam i wszystko jest ok. Nie ma powodu do zmartwień. A niektóre kobiety tak boli. Jednak, na wszelki wypadem kompleks badań mam do zrobienia :). No cóż, ale nie ma co ubolewać. Przed pracą postanowiłam iść na mały spacer. Tempo babci na świeżym powietrzu nie zaszkodzi, a zawsze to jakiś ruch. Najgorsze jest to że zaraz do pracy. I nie ma że boli. No ale, dam jakoś radę :) Muszę, bo pieniądze potrzebne. 

Ale nie ma co narzekać. Nie jest źle. Póki co trzymam się założeń i nie słodzę i nie piję słodkich napoi. Od jutra zero zupełne słodyczy. Nic. i do tego dokładam od weekendu, jeden obowiązkowy dłuuuugi spacer :) pomijając normalnie siłownie ( bo to jest oczywiste). A ten spacer to raczej z przyjemności niż z obowiązku, ale zawsze jakoś lepiej mi się robi na sercu, jak coś chce w swoje życie wprowadzić i wiem, że będę robiła to z czystą przyjemnością :) A po jakimś czasie może wrócę wtedy do biegania :)

21 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

No i miała być dziś siłownia, ale przyszła @... i ból brzucha :( ale jutro pójdę sobie spokojnie na małe cardio :) zawsze lepiej podreptać po bieżni niż siedzieć na pupie przed telewizorem.
Nie będę ukrywać, ale jest ciężko, strasznie ciężko. Tym bardziej, że mój mężczyzna trochę się podłamał i nie opadł mu zapał na do siłowni, zdrowego jedzenia... i przez to mi też jest ciężej :( No i też kłopoty finansowe... ehhh ale no cóż, nie poddajemy się, działamy, lecimy do przodu. Bo nie ma co się załamywać. 

19 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Ponieważ przestałam słodzić, a dzis jest niedziela... To zeby ta kawa nie była taka gorzka zabieram sie za pieczenie muffinek! Od razu mowię, ze bez cukru - osłodzi je banan :) a mąkę pszenną zastąpię kukurydzianą. Planuje dodać jeszcz płatków owsianych i trochę rożnych ziarenek coby jeszcze wartości dodać :) a teraz kochane miłej i słonecznej niedzieli, a ja biorę sie za robotę. Buziole :*

18 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Hej dziewczyny, 

mimo iż pisałam, że zmów miałam przypływ motywacji to jednak cały czas coś mnie ciągnie w dół. To mój brak wytrwałości. Szukam motywacji, patrzę marzę, ale nie mogę się zebrać... aż do teraz. Tak szukałam, szukałam i wiecie co robiłam. Cofnęłam się do 2013 r w moim pamiętniku... i po prostu mnie zamurowało. W tych wpisach było tyle energii, optymizmu, radości....Czytając mam dziwne wrażenie... bo z jednej strony pojawił mi się uśmiech na twarzy, a z drugiej strony żal, że rzuciłam taki tryb życia. Jak mogłam to zrobić?! Z zadowolonej, uśmiechniętej, wyluzowanej dziewczyny, zrobiłam się zgorzkniałą , smutną przemęczoną zołzą.. 
Chyba pora znów odciąć się od przeszłości, postawić grubą kreskę i wyciągnąć wnioski. Jakby można było cofnąć się do lata 2013 :) to by było coś! Ale tak się nie da więc. Chowam żal i smutek do kieszeni... albo nie wyrzucam przez okno:) i biorę się za siebie. A moją motywacją będę ja sama. W chwilach zwątpienia będę czytać moje własne wpisy z 2013 r. To chyba najbardziej na mnie działa. Ale też nie zamykam się na inne formy motywacji :) Dziewczyny, napiszcie co Was najbardziej motywuje, daje kopa. :)


A tym czasem, ponieważ jestem chora a pogoda za oknem nie zachęca do wyjścia :( biorę się za sprzątanie. Mam tyle energii , że mieszkanie będzie zaraz świeciło blaskiem. Jak mój chłopak wróci to go oślepi ten blask :) 

Żarty żartami, ale ze smarkiem do pasa... biorę się do roboty :)


Trzymajcie się kochane :) Dawajcie mi siłę i chęć do działania, a na pewno odwdzięczę się tym samym! 

Pamiętajmy jesteśmy wielkie, jesteśmy świetne. I nie jesteśmy doskonałe, ale jesteśmy sobą. I nawet jak upadniesz, podnieś się i działaj z podwojoną siłą. Bo my kobiety mamy moc i siłę, której nie ma żaden facet :)


Ps.

3 dzień bez słodzenia :) 
Kiedyś kawa bez cukru była cudowna. Ostatnio nie wyobrażałam sobie jej bez cukru. Dziś, na nowo poznaję jej smak :)

16 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

...zaczynałam walkę od początku. Non stop coś, gdzieś, ktoś. Cały czas jakieś wymówki, postanowienia. Jaki to człowiek jest słaby... Od Świąt trochę czasu minęło... wiele też się wydarzyło. Zdarzenia, brak czasu miały negatywny wpływ na mnie, co skutkowało zaprzestaniem diety, ćwiczeń...i przybraniem kilku kg. Każdy przecież podejmuje złe decyzje. Ja ostatnio wiele takich podjęłam. Teraz pora aby wyciągnąć z tego wnioski. Aby nauczyć się czegoś ze swoich porażek. Aby się nie poddawać :) I teraz pora zacząć od nowa, ten ostatni setny raz. Teraz będzie bitwa ostateczna. Te kilka zdarzeń dały mi motywację do tego aby pokazać, że ja dam radę, będę ćwiczyć, osiągnę swój cel i swoją wymarzoną sylwetkę. I to zaczynam od zaraz. Co z tego, że jest czwartek, środek tygodnia. Dla mnie to będzie pierwszy dzień mojej przemiany i mojego nowego ja. Co tydzień będę wyznaczała sobie nowe małe zadania, żeby rewolucja którą chcę wprowadzić pozostała na zawsze w moim życiu, a nie chwilowo - bo np. nie wytrzymam :) 
Jestem zmotywowana.

Trzymajcie się :*

A teraz uciekam do pracy, a później siłownia. Trochę się boję, bo zawiodłam trenera... ale wracam, jak ten syn marnotrawny... 

Aaaa zapomniałabym

CEL - Tydzień 1: Nie słodzić, kawy, herbaty, pić wodę zamiast słodkich napoi. 


4 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Witajcie kochane,

miałam pisać do Was dużo wcześniej, ale natłok obowiązków, zbliżające się święta, praca oraz przeziębienie dało mi tak w kość że nie miałam kiedy napisać. Na ten moment jest już wszystko w porządku, ruszam z nowym przypływem energii i zapie*** ostro do super sylwetki na lato :)

Ostatnio szczerze mówiąc mam trochę problemów w życiu osobistym... non stop jakieś kłótnie, które mam wrażenie, że prowokuję ja. Nie będę ukrywać, mam problem z zazdrością i potrzebuję chyba się wygadać... potrzebuję też podpowiedzi jak mam sobie z tym radzić. Mam wrażenie, że mój problem prowokowany jest moją niską samooceną. Nie będę ukrywać, że wśród koleżanek mojego chłopaka jest dużo piękności, które mają idealne ciało, zawsze pięknie wyglądają. Wiem wiem, wybrał mnie a nie te kobiety, które z drugiej strony też wyglądają jak takie rasowe suki, które są w stanie zaciągnąć każdego faceta do łóżka... Zapewne powiecie mi że to moje wymysły i paranoje... i jak najbardziej macie rację. Z tym że ja jestem tego świadoma, ale nie radzę sobie z tym... co zrobić. Mam wrażenie, że moja niska samoocena, brak pewności siebie pogłębia ten problem. W pewnym momencie zastanawiałam się już nad wizytą u psychologa lub psychiatry... bo jest to dla mnie uciążliwe i szczerze mówiąc bardzo źle wpływa na mój związek. Wpływa to również na moje samopoczucie, co dalej wpływa na moje działania... czyli zamiast podnieść się i iść dalej zaczynam zamykać się w sobie i nawet siłownia jest dla mnie wielkim wyzwaniem. Nie wiem, nie mam pojęcia co mam zrobić... czuję się po prostu bezradna....

27 marca 2015 , Komentarze (4)

Witajcie kochane :)
Piszę tak wcześnie, bo właśnie będę wychodziła do pracy... dlatego też dziś krótko :)
Na zajęcia jogi wybrałam się do miejsca gdzie nie ma innych zajęć... czyli nie jakiś tam klub fitness. Będąc pierwszy raz, nieogarnięta, niezaznajomiona podpatrywałam innych jak należy się zachować. Przed wejściem należało zdjąć buty i chodzić tam na boso... hmmm ok, podejrzałam, zrobiłam. Później przebrałam się i wszyscy w ciszy czekali na zajęcia w aromacie kadzidełek. Po wejściu na salę, okazało się, że trenerka jest bardzo spoko, ale też okazało się, że tutaj traktują jogę baaardzo poważnie. Na samym początku grupa zrobiła dla nowych osób przywitanie... coś w stylu zamykamy oczy i wydajemy z siebie dźwięk haaaaaaaammmmmmmmmmmmm :)

A tak serio, mimo że to co napisałam wyżej jest jak najbardziej prawdziwe, to poszłam w środę na jogę dla początkujących, żeby poznać pozycje itp. Jestem bardzo zadowolona, bo na początku zrobiliśmy kilka ćwiczeń, uczyłam się panować nad ciałem, a na koniec było kilka minut medytacji... świetne przeżycie, bardzo odprężające :) 

I mimo, że ćwiczenia nie były jakoś skomplikowane to odczuwam mięśnie :) więc chyba jest ok :)

W każdym razie, podsumowując zapewne pójdę tam i będę uczęszczała regularnie.

A teraz zmykam, jutro siłownia... mam nadzieję, bo czuję że krąży po mnie zła bakteria bo coraz bardziej mnie rozkłada :)

Trzymajcie się robaczki!
Miłego dnia.