najgorsze w odchudzaniu jest dla mnie to, że nie mam efektów od razu. to znaczy, może jakieś w mikro-skali, są.
ale na prawdziwe i widoczne efekty muszę poczekać.
dni z dwulatką na pokładzie wyczerpują moje baterie prawie do końca, ale próbuję wykorzystać zasoby na to, co jest możliwe. wczoraj byłyśmy dwa razy na spacerze, może uda się wypracować z czasem jakieś dodatkowe, krótkie ćwiczenia.
postanowiłam sobie robić wagowe podsumowania mniej więcej co tydzień, choć jestem z tych, którzy wchodzą na wagę codziennie…
ale to demotywuje, wiec może zmiana systemu pomoże?
dzięki wszystkim za wsparcie ❤️