Mam ogromy powód do dumy. Schudłam na tyle, by zmieścić się w dżinsy, a na które kilka tygodni temu nie mogłam wcisnąć tyłka, a dziś leżą jak ulał. Nie zaniechałam ćwiczeń i diety, odmówiłam nawet by siostra piekła moją ulubioną szarlotkę. No i schudłam na tyle, że sukienka w której idę na gimbal ( zastała kupiona zaraz po świętach ), zrobiła się trochę luźna i znalazłam sobie pasek w kolorze butów by trochę podtrzymać to wszystko. Zdjęcie kreacji wrzucę w sobotę albo w niedzielę. Mam nadzieję, że wciąż będziecie za mnie trzymać kciuki i dojdę do upragnionej wagi, czego wam też życzę.
Macrocosme
12 stycznia 2014, 18:44Gratulacje :-) Co do nazwy "gimbal" to ja tak jak Ty nie mam z nią jakiegoś większego problemu. Dopóki nie zachowujemy się jak typowa gimbusiarnia, to to nie jest obraźliwe. Poza tym... Lublin, powiadasz? Tak jak ja, haha ^^
Tay_Curlyhead
12 stycznia 2014, 13:36Ooo, gratuluje ;) Ja będę trzymać kciuki. Powodzenia :)