Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chce się czuć dobrze ze swoim ciałem

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3785
Komentarzy: 80
Założony: 27 grudnia 2013
Ostatni wpis: 20 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SamSalva

kobieta, 26 lat, Lublin

168 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2014 , Komentarze (1)

Witajcie! Już po egzaminach gimnazjalnych, które poszły mi w miarę dobrze. Wczoraj zdałam egzamin z bierzmowania, które mam w następny wtorek. Waga raczej się nie ruszyła cały czas 75 kilogramów. Teraz wracam do ćwiczeń i odchudzania, a także do opisywania swoich dokonań na vitalii. Od dwóch miesięcy mam treningi na siłowni, gdyż trenuje lekkoatletykę, a dokładniej pchnięcie kulą. Dzięki temu z ramion zniknął mi tłuszcz i nie są one tak obwisłe jak były kiedyś. Mam nadzieje, że do końca wakacji uda mi się schudnąć do 60 kilogramów. Wybrałam sobie już szkołę. Idą do XV Liceum na Podwalu w Lublinie, do usportowionej klasy mundurowej z rozszeszoną biologią i geografią. Mam nadzieje, że tak jak wcześniej będziecie mnie dopingować. 

9 marca 2014 , Komentarze (3)

Witajcie! Nadal tu jestem i nadal nie zrezygnowałam z diety. Waga nie ruszyła z miejsca, może to rzez mój chwilowy styl życia, bo wielkimi krokami zbliża się egzamin gimnazjalny i bierzmowanie. Jestem strasznie zajęta, nie mam czasu regularnie jeść. Ale cały czas ćwiczę i biegam. Naprawdę to polubiłam. Obecnie mało co przesiaduje przed komputerem, dlatego nie mam czasu dodawać tu wpisów, ale mam nadzieje, że raz albo dwa w tygodniu coś będę wrzucać. Pozdrawiam i życzę dobrej nocy. 

5 marca 2014 , Komentarze (4)

Witajcie! miałam cały wpis i go przez przypadek usunełam. Obudziłam się z potwornymi zakwasami. Tak jak przypuszczałam. Miałam je na pośladkach i wewnętrznej stronie ud. Miałam poważny problem z ruszaniem się. Środa popielcowa zrujnowała trochę mój program dietowy, ale przez cały wielki post będzie on taki dziwaczny, bo często gęsto będę wracać po 18 do domu, a kolacje zjeść muszę.
Dzisiaj obliczałam BMI mojej koleżance i wyszło jej że ma sporą niedowagę bo przy wzroście 165 cm, waży 47 kg i wciąż chce się odchudzać. Oczywiście wydarłam się na nią, że na pewno jej nie pomogę w odchudzaniu, bo nie chce by zrobiła sobie krzywdę i zabroniłam jej biegać, bo boję się, że coś jej się może stać, ale ona niestety jest głucha na to co mówię. Znam się sporo na odchudzaniu, bo przeczytałam podręcznik do dietetyki. I znam osobę, która przez nadmierne odchudzanie wylądowała w psychiatryku, na szczęście udało jej się wyjść z anoreksji, ale opowiadała, że za fajnie tam nie jest i nie życzy nikomu tam trafić. Dlatego do odchudzania trzeba podchodzić z głową. Jutro się zważę i zdam relacje. Pozdrawiam 

4 marca 2014 , Komentarze (5)

Witajcie! Po wczorajszych ćwiczeniach Mel B na nogi miałam zakwasy n pośladkach. I miałam mały problem z siadaniem. Dziś na fizyce był sprawdzian i głupia facetka dała nam zadania, których nawet nie robiliśmy na lekcji i pytania np. do czego służą szczotki w silniku. Oczywiście tego też nie było na lekcji. Na szczęście baba była zajęta książką, więc można było ściągać. Na wf sorek postanowił przygotować nas do biegu wytrzymałościowego i biegałyśmy dziesięć okrążeń wokół hali. Miałam bardzo dobry, bo szósty czas. I w swojej turze ( bo biegły trzy dziewczyny na raz ) byłam pierwsza z czasem 2.58,64. Potem pograliśmy chwilę w ręczną. Moja koleżanka stwierdziła, że musi zacząć się trochę odchudzać, więc postanowiłyśmy razem biegać. Oczywiście inteligentna, męska część mojej klasy zaczęła się z nas naśmiewać, jednak dziewczyny stanęły w naszej obronie. Ok. 16 poszłyśmy biegać i zrobiłyśmy ja 8 km, a E. 6km, bo ja miałam dalej do domu o kilometr. Po drodze siedziałyśmy trochę na placu zabaw, a potem poszłyśmy nad stawy się przejść, gdzie spotkałyśmy inną dziewczynę z klasy i razem siedziałyśmy tak ze 20 min. Na razie biega nas trzy, ale chyba wkrótce grono biegaczek się powiększy. Ja i E. nie mamy zamiaru się poddawać. Zrobiła się strasznie zimno, więc w domu zjadłam kisiel, który mnie rozgrzał. Nie za bardzo lubię pić herbatę. Życzę wam dobre nocy. 

3 marca 2014 , Komentarze (3)

Witajcie! Prze cały weekend mnie nie było, bo było u mnie małe dziecko, którym trzeba się było zająć i nie miałam czasu na komputer, ani na vitalię. Nie miałam także czasu na ćwiczenia i porządne zdrowe jedzenie. Dlatego bałam się, że waga znów skoczy mi w górę, ale na szczęście nie, 76 kg, które waga pokazała mi w piątek utrzymało się do dzisiaj. Ale znów wracam do zdrowego żywienia i treningu. Moje koleżanka dzisiaj marudziła, że strasznie ją w krzyżu boli i to wszystko wina sportu. Aż z trudem się powstrzymałam, by się nie zaśmiać. Zanim zaczęłam ćwiczyć, miałam straszne problemy z biodrem, a teraz jak ręką odjął. Nic mnie nie boli, tylko od czasu do czasu mam niewielkie zakwasy, ale jest dobrze.   W sobotę byłam na eliminacjach do konkursu recytatorskiego w językach obcych. No i się nie dostałam dalej. A dziś na wf turniej ping ponga. Wygrałam jeden mecz, drugi jestem w trakcie, bo nam dzwonek zadzwonił.  Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam

27 lutego 2014 , Komentarze (3)

Witajcie! Co tam u was słychać? Ile pączków zjedliście? Ja przyznam się, że zjadłam dwa, bo były całkiem pyszne. Nie mam żadnych zakwasów po bieganiu, z tego powodu jestem w szoku, bo nogi wczoraj strasznie mnie bolały, ale rano wstałam z łóżka bez najmniejszego problemu. Kilka osób pochwaliło mnie za moje wysiłki i wyraziło uznanie dla mojej silnej woli i samozaparcia. Pewien chłopak z mojej szkoły, powiedział, że też chciałby zacząć biegać, ale brakuje mu motywacji. Jak dobrze, że jestem przewidująca i wzięłam strój na wf, bo nie mieliśmy Edukacji Zdrowotnej, za to graliśmy w hokeja. Moja drużyna w składzie sor, M. i ja wygraliśmy nie licząc tego, że sorek wbił nam nogą samobója. Ponieważ w mojej rodzinie nikt nie szanuje tego, że jestem na diecie i postanowili zrobić domowe pączki, a ja postanowiłam zostać dziś dłużej w szkole, żeby nie kusić się aromatem pączków. Na SKS jak zwykle muszę godzinę czekać, więc pograłam sobie w ping-ponga, a potem graliśmy w siatkę. Jak zwykle na Sks'ie było sporo śmiechu, bo u nas nikt nie umie być poważny. Na początku grali z nami chłopaki, ale potem pojechali na basen i zostało ich dwóch + dwóch nauczycieli. No i drużyna w której grałam wygrywała i no przy piłce meczowej sorek stanął obok mnie i spytał, czy poczułam już zapach zwycięstwa. I podniósł ręce do góry. Ja się od niego odsunęłam, wszyscy zaczęli się brechtać, ja też, ale byłam też strasznie czerwona na twarzy. Ale cóż wf w mojej szkole nie zamieniłabym na żaden inny i będzie mi strasznie przykro, kiedy pójdę do liceum. Na śniadanie półtorej parówki, potem przez cały dzień jadłam kanapki, a w domu ok 18 zjadłam pączka i sos mięsny. Życzę wam dobrej nocy. 

26 lutego 2014 , Komentarze (5)

Witajcie kochani! Nie było mnie wczoraj, bo miałam problemy za równo z internetem jak i ciałem. Wszystko mnie bolało nie mogłam się ruszyć. Ale dziś wróciłam z nową energią i krótki przebieg mojego dnia. W szkole dostałam 5 z polskiego za odpowiedź i 5- za rozprawkę. Nawet się cieszę, że jutro mam edukację zdrowotną, bo pewnie jakbym miała wf, padłabym już przy rozgrzewkowych okrążeniach. Chociaż pewnie będę musiała wziąć i strój, i zeszyt do EZ, bo mój nauczyciel jak kobieta, często zmienia zdanie, więc trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Ale pewnie i tak pójdę na SKS po południu, chyba, że będzie sparing z inną szkołą tak jak tydzień temu, stchórzę i zwieje. Dziś znów poszłam biegać i 4,60 km w 38 min, prędkość 6,72 km/h, a średnie tempo to 8.07 min na kilometr. Wróciłam, zważyłam się i no proszę kilogram mniej niż na ostatnim ważeniu, czyli teraz ważę 77 kg, ale to wciąż daleko do upragnionej wagi. Sprawdziłam też centymetry i w talii schudłam 9 cm, bo miałam sporo tłuszczu na żebrach, a teraz już nie ma prawie nic, wyczuwam kości pod skórą, a w piersiach schudłam 5 cm i staniki zaczęły się robić za duże, wyprofilował mi się też trochę tyłek. Mama kupiła mi wodę Veroni Mineral Fit brzoskwiniową z błonnikiem, która jest bardzo pyszna i nie smakuje tak jak inne wody. Jestem z siebie dumna. A oto moja nowa tapeta na pulpicie 
Trzymajcie się mocno. 

24 lutego 2014 , Komentarze (5)

Witajcie kochani! Dzień minął mi w miarę spokojnie. Nie wiem czego nie lubię poniedziałków, nie są one takie ciężkie w szkole jak np. czwartki. Miałam tylko sześć lekcji. Na geografii pisałam sprawdzian. A na wf mieliśmy siłownie. Naprawdę współczuje mojemu nauczycielowi. Co on z nami ma. Naprawdę było mi go szkoda, kiedy siedział zrezygnowany na ławce do robienia brzuszków, a  my zamiast skupić się na ćwiczeniach, gadałyśmy o Aionie, kajakach i idiocie, który zamontował w kajakach pasy bezpieczeństwa ( wyciągnięte z jakiegoś samochodu ). A moja kumpela zamiast wziąć do grania w ping-ponga paletkę jak normalny człowiek, to grała ręką. Niestety muszę przyznać W. nie jest normalna. Kilka osób zauważyło zrzutkę kilku kilogramów, co oznacza, że coś widać i to mnie motywuje do dalszej pracy. Wróciłam do domu, posiedziałam troszkę i poszłam biegać. Przebiegłam 5 km w prawie 40 minut, co jak na drugi raz to bardzo dobry wynik ( dla przypomnienia z pierwszym razem miałam 2,5 km w 25 min ). Po drodze przez 15 min gadałam z koleżanką i wpadłam do sklepu po ciastka, bo mieli wpaść goście, ale nie mogli jednak. Niestety ja głupia nie pomyślałam, by wziąć jakiś plecaczek czy coś. I wracałam z siatką pełną ciastek, co wyglądało jakbym uciekała z jakiegoś rabunku. W domu zjadłam kilka delicji, chyba to nie wielki grzech, skoro licznik pokazał, że spaliłam około 600 kilokalorii. Koło sklepu spotkałam nauczyciela matematyki i miałam minę mniej więcej taką.
Po powrocie do domu byłam w szoku, bo miałam jeszcze sporo energii, ale jak zaczęłam robić Mel B na nogi to wymiękłam. Potańczyłam chwilę zumbę i teraz idę pod prysznic jestem wykończona. Spodnie dresowe, które pokazałam wczoraj zamieniłam na czarne legginsy, które są o wiele wygodniejsze. Trzymajcie się ciepło, Pozdrawiam. 

23 lutego 2014 , Komentarze (6)

Witajcie! Doszłam do wniosku, że nie lubię niedziel. Powód. Po pierwsze jutro jest poniedziałek, a po drugie ma się za dużo czasu, nie bardzo wiadomo co ze sobą zrobić i najczęściej się podjada. Bardzo starałam się tego nie robić, ale cóż czasem się zdarza, muszę się bardziej kontrolować. Nie napiszę co jadłam przez cały dzień, bo tak mi się czas dłużył, że już nie pamiętam. Złamałam obietnicę, że dzisiaj zrobię sobie przerwę od ćwiczenia, ale nie ćwiczyłam Mel B. Za to znalazłam fajną odmianę zumby. Persian Zumba ( podałabym wam link, ale mam mały problem z wrzuceniem ) trochę wysiłku trzeba włożyć, ale takie coś właśnie lubię. Postanowiłam się wam ujawnić i wrzucić kilka zdjęć. 
Mój strój do treningu. Jest luźny i wygodny, uwielbiam go oraz moje różowe adidasy, choć za różowym nie przepadam. 
I tu moja paskudna twarz. Zdjęcie nie wyraźne, bo mam aparat w telefonie do kitu. I jak zwykle syf na łóżku. 
I ostatnie zdjęcie z Targów Naukowych jak uczennica Technikum Fryzjerskiego zrobiła mi loki. Trzymajcie się cieplutko i dobrej nocy.

22 lutego 2014 , Komentarze (4)

Witajcie! Bałam się, że będę musiała napisać, że zawiodłam siebie i tych, którzy wierzyli, że schudnę. Na szczęście nie muszę tego robić. Dzisiaj byłam tak zmęczona, ze ledwo co wykonałam Mel B i bałam się, że nie dam rady zumby, ale pozbierałam się i przetańczyłam pół godziny, bo na tyle tylko było mnie stać. Zrobiłam dzisiaj gruntowe sprzątanie w domu i to trochę odebrało mi siły przeznaczone na trening, dodatkowo mam lekkie zakwasy po wczorajszym biegu. Na śniadanie dwie kanapeczki z chudym pasztetem, potem krupnik, gotowany kotlet schabowy i na kolacje pół miseczki płatków. Dodatkowo na drugie śniadanie zjadłam jabłko. Batonik od czwartku leży w barku, schowany przed moim głodnym wzrokiem, bo mam " kocie oczy, rybie gardło, co zobaczy to by zjadło " i ten cholerny 3Bit chodził za mną cały dzień. Dodatkowo siostra upiekła moją ukochaną szarlotkę, którą przed dietą wcinałam, aż mi się uszy trzęsły, teraz nawet na nią nie spojrzałam, po prostu ją olałam. Dzisiaj przed kąpielą staje na wagę i kolejne dwa kilo mniej. Jestem przeszczęśliwa. I jutro będę świętować, oczywiście czymś zdrowym. Jeśli chcecie mogłabym wrzucić zdjęcie moich nowo narodzonych psiaczków i dziękuję wam, że jesteście ze mną i wspieracie mnie.