Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Staram się..


Witajcie kochani!

Drugi tydzień diety za mną, co to jest? Prawda? Ale jestem z siebie dumna, nie podjadam, ściśle trzymam się ustalonych posiłków, nie jem słodyczy! A to w moim przypadku mega sukces, bo wcześniej potrafiłam zjeść tabliczkę a nawet dwie czekolady na raz, albo paczkę ciastek, albo i ciastka i czekoladę....i ja się dziwiłam dlaczego tyję...

A teraz jest super! Raz miałam małe załamanie spowodowane @ ale wtedy zjadłam banana z gorzką czekoladą, uwzględniłam to w limicie kalorycznym na cały dzień i super tego powinnam się nauczyć, sięgać po słodkie racjonalnie i cieszyć się tą chwilą jak najdłużej. 

A na wadze 112,5 kg, pięknie! Mąż też zalicza spadki, nawet większe niż moje, ale on tak ma zawsze, poza tym on pracuje fizycznie ja nie, no i ja nie jestem w stanie go upilnować by zjadał wszystko co mu naszykuję...tłumaczę i tołkuję ale on wie lepiej, no przecież... ale najważniejsze, że i on się trzyma, że oboje jakoś dajemy radę. Boję się nadchodzących kryzysów, boję się, że nie podołam, naprawdę lęk mam ogromny. Ale i siłę mam dużą, bo zaliczyłam zakupy w markecie będąc mega głodna, gdzie półki ze słodyczami (zwłaszcza one!) mówiły do mnie "zjedz nas, kup nas, kawałeczek Ci nie zaszkodzi, tęsknimy za Tobą, chociaż spójrz na nas!" byłam twarda, nie skusiłam się na nic, po zakupach zjadłam w domu zaplanowane żarełko i ta duma, że dałam radę, że się nie oparłam pokusom :D a tych jest wiele, uwierzcie mi, na każdym kroku, a moja głowa wcale mi tego nie ułatwia, ciągle mi o tych pokusach przypomina.

No i bolą mnie już nogi od stania przy garach...niby posiłki wymagające jak najmniejszej ilości pracy ale jednak naszykuj na śniadanie na 2 śniadanie na obiad na kolację, naszykuj w pojemniki do pracy, naszykuj do jedzenia, posprzątaj. Lubię gotować, zawsze lubiłam ale teraz to jakieś apogeum, mam dość :)

Najważniejsze, że widać efekty, że waga leci w dół a my czujemy się co raz lepiej :) 

Jutro poniedziałek, na jutrzejsze w diecie mam owsiankę, próbuję się do niej przekonać, to już moje 3 podejście do niej, dwie poprzednie mi nie smakowały, może dlatego, że były z przepisów opierających się na wodzie, jutro spróbuję na mleku, jak mi 3 raz nie podpasuje to pasuję, nie będę się więcej zmuszała. Co zabawne batony owsiane uwielbiam, płatki owsiane w musli czy granoli też lubię, a owsianka nijak mi nie podchodzi... A Wy lubicie owsianki?

Na drugie śniadanie spakuję sobie jabłko i trochę orzechów do pochrupania. A na obiadek w pracy tzw. lunch :D na kuchence właśnie prytoli się gulasz warzywny z kurczakiem. 

Nad obiadem w domu jeszcze pomyślę a teraz lecę poleniuchować bo dziś niby niedziela a ja nie miałam ani chwili dla siebie. 

Miłego wieczorku Wam życzę :*


  • 106days

    106days

    5 listopada 2017, 19:54

    Może potem jak już zobaczysz na diecie co Ci bardziej smakuje , jak co się szybko robi, to będzie Ci łatwiej gotować? Początki są najtrudniejsze! Ja akurat uwielbiam owsianki, ale to fakt, jem zazwyczaj na mleku, z siemieniem lnianym, bananem- tak najczesciej. uwielbiam też jak dodam łyżkę kakao, ale ostatnio z tego zrezygnowałam, bo miałam wrażenie, że po nim moia twarz przypomina pizzę jeszcze bardziej niż zwykle. Możesz spróbować suszonych śliwek, rodzynek, suszonych bananów (ojezu jak uwielbiam suszone banany!), orzechami... Dużo jest kombinacji, nie poddawaj się tak łatwo! Pięknie Ci idzie ;-)

  • Isabelal

    Isabelal

    5 listopada 2017, 19:05

    Bardzo ciekawie się Ciebie czyta. Ja również uwielbiam gotować, piec, smażyć, a teraz, na diecie jest tego zbyt dużo, masz rację. Myślę jednak, że to kwestia przyzwyczajenia i jakoś da się to ogarnąć. Ja właśnie skończyłam szykować żarełko na jutro. Pozdrawiam i życzę wytrwałości, siły i samozaparcia