Minimalnie, bo minimalnie ale jednak 93 kg pękły. Bardzo się cieszę, bo teraz zaczyna się walka o złamanie kolejnego kilograma. W moich oczach to 92 z przodu wygląda bardzo ładnie.
Wczoraj miałem ciężki dzień - zmęczenie i znużenie. Nie poszedłem nawet wcześniej żeby sobie samemu poćwiczyć. Cały ten czas przeleżałem. Zrobiłem tylko trening Kobudo na którym frekwencja była marna - była tylko jedna osoba. Dobija mnie to. Taka frekwencja deprymuje i odbiera chęci do prowadzenia treningów. Póki co jakoś daję radę zmuszam się trochę do tych treningów. Jedyne na które chodzę z przyjemnością to te z samoobrony na których frekwencja dopisuje i co trening dochodzi ktoś nowy.
Wiem, że po części ta frekwencja to moja wina, ale już nie za bardzo wiem co zrobić żeby ją poprawić. Może ktoś ma jakieś pomysły?