Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co ja mam wypisane na twarzy "dam się oszukać"? :)


Podobno mam, tak twierdzi kumpel. :) Coś mi się zdarza ostatnio, że przy kasie panie ekspedientki naliczają mi większą sumę do zapłaty. Ale nie czuję się z tego powodu wyjątkowa. ;) Nie ich wina, że ceny na półkach różnią się od rzeczywistych. Pewnie większość osób dopiero w domu uświadamia sobie, że coś kosztowało więcej, niż się spodziewał zerkając na cenę. Stoję sobie grzecznie w Boots'ie Pani przy kasie skanuje dwa peelingi z Garniera i coś co miało przypominać spirytus salicylowy :) a tu cena ponad 15 funtów. Grzecznie pytam, czy mi się coś w koszyku rozmnożyło. ;) Ona z niezbyt rozgarnięta miną pyta, o co mi chodzi, więc tłumaczę, że Peeling jest w promocji, a ona naliczyła mi normalną cenę. Tym razem ze skwaszoną miną mówi, że pójdzie sprawdzić. Ja grzecznie czekam, ponaglana smsami, że w trybie natychmiastowym mam opuścić sklep, bo ileż można w sklepie z kosmetykami siedzieć ;) Wraca owa przemiła Pani i mówi, że mnie bardzo przeprasza i już nabiją cenę promocyjną. Za często mnie to ostatnio spotyka ;) Naoglądałam się filmików o bańkach chińskich ;) a tam peeling gruboziarnisty, bańki chińskie i spirytus salicylowy ;) Celluless coś ostatnio przepuszcza powietrze, czyli nie zasysa zbyt dokładnie, za to wierzę, że chińszczyzna zadziała ;)
  • vila1602

    vila1602

    8 stycznia 2012, 21:35

    i ja pewnie zamotana bym tego nie zauważyła że mnie źle saksowała ;);):)

  • shirka

    shirka

    8 stycznia 2012, 20:41

    No to akcja "nabijanie ludzi w butelkę" nadal trwa ;)

  • kasioolka

    kasioolka

    8 stycznia 2012, 20:13

    ja miałam kiedyś tak że sklep nie zmienił ceny na półce na wyższą ale w systemie już tak. Też poprosiłam Panią o sprawdzenie i wyszło na moje a Pani mnie na to zapytała z wielkim fochem "to którą cenę mam nabić???" na co ja że tą która jest na etykiecie a ona dodała oburzona "to kto ma dopłacić różnicę? może ja???" ... opadły mi ręce :)