Oficjalnie mój trener jest już kimś dużo więcej w moim życiu. Oczywiście nadal mnie trenuje, motywuje na siłowni do większego wysiłku i nawet jest w trakcie pisania diety dla mnie, choć usłyszałam z jego ust, że chyba najlepsza w moim przypadku będzie dieta Ducana ;) Bo najpierw obserwował co lubię jeść i oczywiście ilości spożywanych pokarmów są nie do przyjęcia wg niego. I ciągle mi tłumaczy "Kochanie jak nie będziesz jeść to i chudnąć nie będziesz". Zasypał moją głowę mnóstwem informacji co i jak mam robić, mało do mnie dotarło, bo nie mogłam uwierzyć, że spotkało mnie takie szczęście jak on ;) Wczoraj wziął mnie za rękę i powiedział, że razem pokonamy te moje problemy - nie związane z odchudzaniem itd. Szykują się mega zmiany w moim życiu... Począwszy od zmiany miejsca zamieszkania być może też i na zmianie pracy... Moim najlepsi koledzy okazali się niczego nie wartymi karykaturami samych siebie... Zawiodłam się strasznie, ale w ostatecznym rozrachunku to ja będę się śmiała i powiem im nieco do słuchu, czego teraz zrobić niestety nie mogę, bo wiąże mnie tajemnica. Najgorsze jest to, że muszę na tych fałszywych ludzi patrzeć prawie non stop i udawać, że wszystko jest ok. Wytrzymam, nie mam wyjścia, bo wiem, że to tylko kwestia przetrzymania kilku miesięcy i będzie dobrze... ;) A mój partner wspiera mnie na każdym kroku ;)
smoczyca1987
2 kwietnia 2012, 20:05fiu fiu :)) no to nie pozostaje nic innego jak życzyć szybkiej realizacji planów i powodzenia!! :D
shirka
2 kwietnia 2012, 18:08Na pewno, trzeba tylko mocno wierzyć, że się uda. Moja historia z trenerem jest jak wyjęta z jakiejś romantycznej komedii ;)
lumia
2 kwietnia 2012, 13:41noo widzisz jakie sczescie Cie w zyciu spotkalo :)) moze i mnie kiedys tez spotka :PP powodzenia :*