Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
późne grzeszki żywieniowe z nerwów:(


Tak jak w tytule..jem sobie:
chleb tostowy graham z ramą i białym serkiem zmieszanym z pomidorem, cebulą i łżyką śmietany i do tego sałatkę, bo nie chciałam, żeby się produkty zmarnowały:
1/3puszki ananasa (bo puszka stała w lodowce od wczoraj)
1/3puszki kukurydzy (bo też stala od wczoraj)
2 plasterki sera żółtego, pokrojonego w drobną kosteczkę
6 małych pomidorków koktajlowych (bo zaczynały robic się miękkie
troszkę szczypiorku
przyprawa do ziemniaków (bo lubię jej smak)
troszkę oliwy z oliwek

i popijam wodą... 

nie dość, że to dużo kalorii to za późno jest na takie posiłki... ale po dzisiejszym dniu na prawdę mam wszystkiego dość :( po obiedzie przyjechali goście- i co- oczywiście sztuczna jak zwykle musialam ze wszystkimi siedzieć, i udawać, że wszystko ok a życie to cud-miód... masakra..nie nawidzę być tak sztuczną... robię to tylko, bo nie chcę żeby się mnie rodzice czepiali... po tym jak goście pojechali zaczęła mnie boleć lewa strona glowy- mam zwyrodnienie kręgosłupa szyjnego i to jeden z objawów... bolało strasznie, więc się położyłam na 2 godzinki na lewej stronie... budzę się- głowa nie boli czyli ok... ale nie mogę otworzyć oczu!!!!!!!!!! idę do lazienki- powieka spuchnięta jak od placzu, wyglądała jak balon!! nadal jest spuchnięta, oko się prawie nie otwiera...boli jak jasna cholera! drugie też spuchnięte, ale tylko troszkę, prawie nie widać. Głowa nadal boli, ale już mniej... a oko boli strasznie... nie mam paracetamolu- poszłam do mamy, żeby mi dala tabletkę, obojętnie jaką, bo myślalam, że zwariuję... a ona do mnie ze swoimi mądrościami, że to moja wina, że tak wyglądam, bo siedzę cały czas w pokoju z moim manem a nie z nimi... a może to uczulenie na moje kwiaty, to na pewno ich wina.. najchętniej ona wyrzuciłaby je przez okno, bo ich nie lubi... fakt- są to rośliny owadożerne, które w czasie rośliny wydzielają specjalny płyn trawiący, ale one dla człowieka są zupełnie nie szkodliwe! no, chyba, że zdarzy się osoba, która jest na wszystko uczulona, bo takie osoby bywają- ale ja nie jestem na nic uczulona i nigdy nie byłam... ech... oczywiście się byśmy pokłóciły, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Jaki cel ma kłótnia z nią skoro wg niej i tak jestem jakąś wariatką, która nie panuje nad tym co robi (to dziwne, bo jakoś w poznaniu żyło mi się super- mialam gdzie mieszkać, miałam pracę, znajomych, mogłam sobie wychodzić, obić to, co chcę i kiedy chcę... wariat niepanujący nad swoimi czynami raczej by tak fajnego życia wtedy nie miał... raczej skończyłby w psychiatryku, albo pod mostem...) 

przepraszam, za nieużywanie polskich znaków... mam problem z klawiszem ALT:(