Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mały zlepek myśli


Wciąż nie mogę się zebrać, żeby włożyć baterie do wagi... boję się, że niestety- chociaż czuję się lżej- to waga znów wskaże nie mniej niż 60kg... a kiedy się to stanie- ja wybuchnę płaczem, zacznę robić brzuszki i pozostanę przy jedzeniu jednego posiłku dziennie (czyli obiadu, którego nie da się ominąć, bo obiad od zawsze u mnie je się razem. Moje problemy z odżywianiem zaczęły się od "no jedz, bo taka chudziutka jesteś"- słyszanego już od bardzo wczesnego dzieciństwa. Od zawsze też miałam zaburzone pojęcie tego, jak wygląda prawidłowa porcja obiadowa oraz co to znaczy "najeść się", ponieważ u mnie w domu obiadowa porcja zajmowała cały wielki talerz, gdzie 3/4 zajmowały ziemniaki, a jeśli chodzi o najadanie się- to rodzice wpoili mi do głowy swoim postępowaniem, że najedzony człowiek to człowiek, który po jedzeniu nie może się ruszać, brzuch boli, bo jest pełen i jedyne co można zrobić to się położyć, bo i tak nie miałoby się siły już ruszać. W swoim dorosłym życiu oczywiście wszystkie te bzdury zweryfikowałam, ale niestety przyzwyczajeń zwalczyć nie mogę. To bardzo trudne. Wiecie co jest najgorsze-takie uczucie oszukania- kiedy jesteś mały- wierzysz rodzicom we wszystko co robią czy mówią. Wiesz, że jeśli mama coś robi- tak właśnie ma być. W końcu dochodzisz do wniosku, że żyjesz w cudownej rodzinie. Kiedy jednak dorastasz- brutalnie zderzasz się z rzeczywistością i dochodzisz do innych wniosków- mianowicie takich, że wszystko co przez lata kładziono ci do głowy to wielka bujda na biegunach-i to odnośnie wszystkiego- żywienia, postrzegania rzeczywistości, wyznawanych wartości, rzeczy i faktów dotyczących najbliższej rodziny. Więc jaki może być finalny wniosek- nie słuchaj niczyich rad, bo to twoje życie, twoje błędy i tylko z tego możesz wyciągnąć wnioski. Nie licz na nikogo- bo kiedy w najgorszym twoim dniu będziesz potrzebować wsparcia- najbliższa osoba jeszcze cię dobije. Nie zwierzaj się najbliższym z tego co czujesz- jeśli jesteś bardzo wrażliwą osobą- zostaniesz wyśmiana. Oni nigdy cię nie zrozumieją, bo myślą tylko i wyłącznie "materialnie"... ważne jest dla nic tylko to, by to co robisz przynosiło kasę. I nic więcej. Tak więc kochane,pamiętajcie- liczcie tylko na siebie. Same jesteście swoimi najlepszymi przyjaciółkami. No, chyba, że macie tak wrażliwych przyjaciół, jak wy. Osoby, które codziennie "gonią za pieniądzem"- nie są dobrymi przyjaciółmi. Coś o tym wiem.