Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chyba w końcu ruszyłam z miejsca...


W końcu znalazłam dość siły, żeby przestać się obżerać. Staram się nie pić kawy i nie jeść białego chleba- zauważyłam, że to sprawia, że moja waga stoi w miejscu. To największe "zamulacze" dla mnie. 

 Dodatkowo siły dodaje mi fakt, że jakoś dziwnym trafem od jakiegoś czasu i tak nie mogę jeść "niezbyt zdrowych rzeczy", które mnie kuszą, a których absolutnie nie powinnam jeść. Kończy się to bólem brzucha i wizytą w toalecie. Np.: dziś po południu pomyślałam sobie- a jedna zupka w proszku dla smaku mi nie zaszkodzi. No i wizytę w wc już zaliczyłam ;( stoperan też pomógł. Podobnie kończy się spożywanie innych rzeczy, których sama sobie zabroniłam, np.: zbyt dużej ilości ketchupu, rzeczy smażonych, cebuli ( od niej najgorzej cierpię, a tak ją lubię...), soku z herbapolu z wodą (ewentualnie kropelka do gorącej herbaty ale to bardzo, bardzo rzadko. Także nie mogę pić mleka z kartonika i kakao- chyba, że jest to kakao zrobione na gorąco z gorzkiego kakao a nie z takiego słodkiego dla dzieci. (Kakao gorące zawsze dosładzam miodem, ale piję je raz na 2 miesiące) Źle na mnie działają też lody- chociaż też zjadłam, bo akurat goście byli...- i wiecie- kolorowe popołudnie w wc :(  Nie mogę też przełknąć niczego po godzinie 21, bo na pewno wyląduję w wc. 

 A dodatkowo nie jem żadnych słodyczy- cukierków, czekolad itd. A ciasta tylko 1 mały kawałeczek jak upiekę rodzinie, albo jak ktoś przywiezie (to zjem z grzeczności)

I takie jest moje jedzenie. Chleb znów zamieniłam na coś typu wasa, czasem się skuszę na świeżą bułeczkę w weekend, żeby nie było jak ostatnio- wtedy jadłam tylko wasa, i zwyczajnie zaczęłam tęsknić za smakiem chleba. Tak więc tym razem zachowam jakąkolwiek równowagę, żeby jedzenie przestało mnie zamulać, ale żeby się też nie zagłodzić i zachować różnorodność. Tak więc oczywiście owoców i warzyw jest spora ilość. Teraz najczęściej są to: gruszki, brzoskwinie oraz ogórki, pomidory, fasolka, buraki, marchew, pietruszka- czyli dobrodziejstwa przydomowego ogródka:) (oczywiście fasola wzdyma, więc jem ją rzadko. (wzdyma też papryka, o czym też staram się pamiętać:)

Zaczęłam też ćwiczyć z ciężarkami (takie zapinane na nogi i ręce:) rodem z biedronki. Fajne są:) ... i oczywiście stosuję kremy Perfecta extra slim "wyszczuplanie" i redukcja cellulitu". Kiedyś mi bardzo pomogły, więc liczę, że i tym razem tak będzie. Jeśli będę trzymać dietę i ćwiczyć- kremy na pewno też ciut pomogą. Poza tym- poprzednim razem wygląd skóry bardzo się poprawił- była gładka i sprężysta. Cellulit zniknął (szok!) Szkoda, że później "zapracowałam" na swoje sadło i się strasznie zapuściłam. Z 55 przytyłam do 62 w 3 czy 4 miesiące... nigdy więcej czegoś takiego!!! czuję się jakbym chodziła w napompowanym kombinezonie... albo w takim gumowym stroju sumo :P :) ale po mojej diecie już widać, że tłuszcz znika. Teraz będzie trzeba się pomęczyć, żeby coś zrobić z tą okropną skórą!!!!
trzymajcie kciuki!
  • sivuha

    sivuha

    4 września 2012, 11:52

    myślałam... i obawiam się, że już wiem co mi jest, biorąc pod uwagę nawracające problemy neurologiczne (np zaburzenia czucia w kończynach, problemy z kręgosłupem itd) do tego problemy z koncentracją, pamięcią... aż się boję, bo to oznacza, że moja starość będzie się wiązać z niekończącym się bólem. Mój stan będzie co raz gorszy... mam nadzieję, że to nie jest sm. ;(

  • aluuzja

    aluuzja

    27 sierpnia 2012, 04:05

    jako prawdziwy kanapkozerca nie wyobrazam sobie zamiany chleba na wase :) Jedynie wchodzi mi do dżemu i parówek z ketchupem :P ale tak do warzyw czy jajecznicy... no dramat ps jestes na tyle młoda, ze dolegliwosci spodowane produktami, ktore wymieniłaś, są co najmniej dziwne, nie myslalas o konsultacji z lekarzem? pozdrawiam ;)