Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Z życia świeżo upieczonej mamy...


Mama zaczyna dochodzić do siebie. Burza hormonów powoli się uspokaja. Już nie chce mi się płakać z byle powodu. Jest dobrze. Macierzyństwo daje mi tyle radości... Jedyną rzeczą, która nie poszła po mojej myśli to karmienie. Mały jest od początku na butli. Tak niestety się złożyło. Po części to wina mojego organizmu, bo pokarm pojawił się dopiero w 3 dobie po porodzie i to w śladowych ilościach. Igorek przez pierwsze 2 doby po porodzie miał odruch wymiotny, ja nie miałam pokarmu i w rezultacie doszło do tego, że Malutki się odwodnił i wylądował na kroplówce z glukozy. Płakać mi się chce jak sobie przypomnę ten dzień kiedy leżał podłączony do pompy infuzyjnej z wenflonem w maleńkiej rączce. Przesiedziałam z nim tam cały dzień próbując dostawić go do piersi. Mam nadzieję, że załapał choć troszkę moich przeciwciał, bo tamtego dnia został dokarmiony butlą i tak już zostało... Czułam się złą matką... Położne w szpitalu utwierdzały mnie w tym przekonaniu. Wydzierały się na mnie kiedy tylko miały okazję. A ja szukałam pomocy... Mały był niespokojny a ja zestresowana i półżywa. Prawie cały czas płakał. Wymyślili mu kolkę. Teraz już wiem, że to nie była żadna kolka tylko po prostu był caly czas głodny. On potrzebuje zjeść mniej a częściej, tymczasem położne w szpitalu dawkowały mu jedzenie z zegarkiem w ręce, co 3 godziny. Jeśli zgłodniał 2 godziny od ostatniego jedzenia to i tak dostał następne dopiero za godzinę. Godzinę niesamowicie przeraźliwego płaczu...

Jedno jest pewne. Nigdy, przenigdy nie wrócę tam przy kolejnej ciąży!! 

Całe szczęście jesteśmy już w domu, zdani na siebie i... dobrze nam tak:) Radzimy sobie świetnie.

  • livebox

    livebox

    25 czerwca 2010, 14:09

    Nie przejmuj się. U mnie w szpitalu inaczej mówiły polożne, inaczej laktatorki, inaczej mamy ze stażem. U mnie z pokarmem nie było problemu, tyle tylko, że nikt nie powiedział mi jak przystawiać córkę do piersi, przez co mialam okropnie poranione sutki. Porad jest tyle ile ludzi...gdzieś to już napisałam. Idź za swoim instynktem, bo on jest NAJPEWNIEJSZY! Sama się o tym przekonalam nie raz. Najwazniejsze, że Igorek czuje się juz dobrze i jest blisko kochajacych go ludzi.Pozdrawiam cieplo. Witaj w gronie szczęśliwych mamuś:)

  • Sylwunia54

    Sylwunia54

    25 czerwca 2010, 12:52

    Straszne sa te niektore pielegniareczki.. Byłam całkiem niedawno w szpitalu i miałam okazję lezec na oddziale połozniczym.. Cholera niektore te baby sa zdrowo pieprznięte.. Nie przejmuj się.. Dostawiaj malucha do piersi przy kazdym karmieniu- wierze ze z czasem Igorek bedzie bardziej akceptował Twoje mleczko niz to z butelki.. Napewno.. Trzymaj się mamusiu i powodzenia.. Buziak dla was :*

  • Integra

    Integra

    25 czerwca 2010, 12:37

    no to trzymajcie się :) i fajnie ze już razem w domku tacy szczęśliwi :)

  • calineczkazbajki

    calineczkazbajki

    25 czerwca 2010, 12:17

    a domyślam się jak takie gadanie może zdołować... Ja też miałam i mam problemy z karmieniem piersią .Podobno karmienie piersią można przywrócić. Przed karmieniem przystawiaj go sobie do piersi , nawet jak nie ssie , połóż go na piersi... Możesz mu lekko wkładać sutka do buzi. Tak czy inaczej taki kontakt jest cudny dla mamy i i dziecka. Cudnego czasu wam życze ( bo jak wiesz cudny jest :)

  • goracykubek

    goracykubek

    25 czerwca 2010, 12:06

    Życzę Ci wszystkiego dobrego. Pięknie sobie poradzisz, na pewno. Zapomnij o tym, co było złe i skup się na sobie i dzieciaczku. Trzymam kciuki i pozdrawiam :)

  • charmbracelet.

    charmbracelet.

    25 czerwca 2010, 12:05

    mam nadzieję, że już wszystko będzie coraz lepiej i że macierzynstwo przyniesie ci wiele radosci. a przy okazji gratuluje synka:) i nigdy nie mysl o sobie, ze jestes zla matka- jestes najlepsza matka, jaka mozesz byc, i twoj synek to na pewno czuje:)