Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się grafiką komputerowa i fotografią. Zaczynałam od wagi 125 kg, udało mi sie samej schudnąć 25 kg. W ciagu roku waga ustabilizowała mi się na poziomie 107 kg. Postanowiłam się odchudzać wraz z Vitalią ponieważ po schudnięciu 25 kg waga stanęła i nie chciała już spadać. Od dziś 9 lutego 2015 zaczynam walczyć dalej. Mam bardzo silną motywację, bo mam degenerację IV stopnia kolana prawego i jak nie schudnę to mogę skończyć na wózku inwalidzkim. Nogi nie mają siły mnie nosić :(

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 945
Komentarzy: 5
Założony: 9 lutego 2015
Ostatni wpis: 11 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
skladanka

kobieta, 49 lat, olsztyn

170 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2015 , Komentarze (3)

Jak na razie daję radę i stosuję się do diety. Moja rodzinka jednak nie wspiera mnie. Wczoraj odwiedziłam rodziców i od progu namawiali mnie na zupę gulaszową. Moja wola była silniejsza - nie zjadłam :) Jednak dziś mama przywiozła mi dziś potężny talerz faworków, pachniały od wejścia. Staram się je rozdać a to koleżance, a to sąsiadce i jej mężowi. Zaniosłam dla syna do pokoju część i jakoś udało mi się nie zjeść ani jednego. Ale jutro tłusty czwartek i jak znam życie, nie jedna znajoma lub znajomy przyjdzie z pączkami. Chociażby mój przyjaciel, który jest właścicielem cukierni... i co roku o mnie pamięta. Chyba napiszę po prostu do niego aby tego nie robił, mam nadzieję, ze zrozumie i się nie pogniewa. Nie jestem maniaczką słodkości ale nie zjeść pączka w tłusty czwartek to będzie dla mnie wyzwanie.

Dziś zamówiłam sobie hula hop masujące, lada dzień zaczynam kręcić :) nie mogę się doczekać.

Proszę dajcie mi siłę.

9 lutego 2015 , Komentarze (2)

Wypadałoby coś o sobie naskrobać, przybliżyć swoje zmagania z nadwagą. No to zaczynamy... a właściwie ja zaczynam. Od nowa, bo już nie raz odchudzałam się z różnym skutkiem.. 

Dwa lata temu w 2012 r. moja waga sięgnęła zenitu 125 kg. Myślałam, ze ze sobą skończę, wstydziłam się wyjść na ulicę, pokazać komukolwiek. Wpadłam w depresję i praktycznie przestałam spotykać się ze znajomymi. Bałam się krytyki. 

Na szczęście, gdzieś tam w środku obudziła się moja silniejsza strona, która postanowiła wziąć się za siebie i schudnąć. Wprowadziłam dietę, spacery. Odstawiłam ziemniaki, makarony i chleb i w ciągu roku waga pokazała 25 kg mniej :) Właściwie zeszłam do 99 kg. Postanowiłam, ze ustabilizuję tą wagę, aby nie było efektu jojo, który wielokrotnie w moim życiu miał miejscu.

Jakby kogoś interesowało to w 98 roku udało mi się zrzucić 40 kg w 3 miesiące i zająć I miejsce w konkursie odchudzania z gazetą Super Linia. Ale po kilku latach jak widać znowu utyłam :( 

I Tak nadszedł rok 2015, styczeń... Weszłam na wagę i okazało się, ze waga wzrosła mi do 107 kg. Wkurzyłam się na maxa. KONIEC. czas zacząć walkę od nowa tym razem już do końca. Wiem co mam robić, wiem jak reaguje mój organizm na ograniczenia kaloryczne, wiem i... teraz muszę zamienić wiedzę na czyny! Robię to zarówno dla zdrowia fizycznego jak i psychicznego. 

W dniu wczorajszym rozpisałam sobie godziny posiłków i picia wody. Postanowiłam jeść nie więcej niż 1000 kcal dziennie. Spacerować szybkim tempem codziennie o godz. 7.00 rano. Niestety pracę mam siedzącą i to praktycznie od 9:00 do często 1 - 2 w nocy. Sama sobie szefem narzuciłam takie tempo pracy, że nie umiem zwolnić. Na siłownie nie mogę chodzić bo mam chore kolano. Degeneracja IV stopnia i czekam na protezę kolanową. Więc każdy krok sprawia mi ból. Ale spacery wprowadzam, muszę dać radę.

Dziś po zliczeniu kalorii wyszło, że zjadłam w ciągu dnia 936 kcal podczas 5 posiłków w odstępach co 3 godziny. Wypiłam 1 litr wody, 2 kawy i na sen łyknę jakieś ziółka. 

Ja naprawdę wierzę, że schudnę do wagi 70 kg. :)