Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam osobą lubiącą jeść ale do tego zawsze uprawiałam czynnie sport. Do czasu - stres, siedzący tryb pracy, dziecko - zrobiło sie tego stanowczo zbyt dużo...

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3774
Komentarzy: 26
Założony: 29 czerwca 2010
Ostatni wpis: 31 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
LucyldaA

kobieta, 50 lat, Warszawa

158 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

31 marca 2015 , Komentarze (1)

Podsumowanie po miesiącu diety i ćwiczeń:

1. Zaczęłam do diety 1500 kcal ale okazało się, że to na początek dla mnie za mało. Obecnie jestem na 1700 kcal.

2. Schudłam na wadze ok 2 kg. Wydaje mi się, że to bardzo mało ale z kolei zaczęłam ćwiczenia i w cm widać różnicę. Chciałabym na wadze zobaczyć więcej straty, bo zaczynam się niepokoić no i jednak to bardziej motywujące.

3. Zaczęłam intensywniej ćwiczyć i organizm zaczyna się do tego przyzwyczajać. 3 razy w tygodniu chodzę na zajęcia fitness do klubu (pierwszy tydzień za mną) w pozostałe dni ćwiczę z fitnesem z Vitalii (bardzo lubię). Od czasu do czasu ćwiczę Skalpel lub Killer E. Chodakowskiej. Do tego zaczął się sezon rowerowy. Staram się mieć jeden dzień wolny od ćwiczeń na regenerację. Na początku do ćwiczeń przymuszałam się - teraz zaczyna przeważać tęsknota jeśli w jakiś dzień nie poćwiczę. Bliscy mówią, że zmieniło mi się nastawienie, jest we mnie więcej życia i energii. Syn jest ze mnie bardzo dumny. Namawiam go do ćwiczeń ze mną i czasami się to udaje :-)

4. Przyzwyczajam się do diety i regularnego jedzenia. Mniejsze porcje nie stanowią już większego problemu, coraz rzadziej jestem głodna między posiłkami. Rzadziej też mam ochotę na podjadanie albo zjadanie niezdrowych przekąsek. Ostatnim sukcesem było niezjedzenie zestawu podczas rodzinnej wizyty w McDonaldzie - zamiast tego sałatka z grillowanym kurczakiem (bez większego wyrzeczenia), brak ochoty na coca colę - zamiast tego woda, umiejętność odmówienia sobie przekąsek i napojów w kinie. Nie rzucanie się na jedzenie w gościach i pochłanianie nadmiernych ilości. Jest mi łatwiej odmawiać sobie wszelkich pokarmów, które mogą zrujnować moje dotychczasowe wysiłki.

5. Zaczęłam piec chleby i robię pyszne chleby razowe, wieloziarniste i inne. Następnie porcjuję zgodnie z ilością podaną w diecie i zamrażam - zwykle po 4 kawałki dla całej rodziny na dzień. Rano wyciągam odpowiednią porcję i do tostera przed podaniem wrzucam. Mniam :-)

6. Potrzebuję zobaczyć kolejne 2 kg mniej na wadze ale zbliża mi się okres więc znowu zatrzymuję płyny :-))

16 marca 2015 , Komentarze (3)

Jestem na siebie zła. Weekend spędziliśmy u rodziny  - o ile w sobotę się jeszcze trzymałam o tyle w niedzielę popłynęłam z dietą - wynik + 2,5 na plusie. Wiem już jak działa jo-jo. Może i dobrze, że mi się to teraz przydarzyło, bo raczej już nie ulegnę tak łatwo pokusom. Wiem już ile się trzeba napracować, żeby te 2,5 zrzucić i odczułam jak bardzo to na mnie źle wpłynęło. Od razu większa senność, poczucie ciężkości, niechęć do robienia czegokolwiek. Nie wiem czemu tak uległam - miałam wrażenie, że żołądek mam bez dna! :-)) Pozytywne jest jednak to, że dzisiaj nie mam ochoty na przerwanie diety, wręcz przeciwnie - czekam już na wieczorną porcję ćwiczeń. I chcę jak najszybciej zrzucić te 2,5 kg

5 marca 2015 , Komentarze (8)

Dzisiaj pomimo fatalnej pogody - dobra motywacja do działań. Z dietą nie jest źle, poza tym o czym pisałam już wcześniej, że chyba na początek zbyt ambitnie podeszłam do planu i zbicie 1 kg/tydz. a co za tym idzie dieta 1500 kg to na razie dla mnie za mało kcal. Marznę i myślę o jedzeniu między posiłkami. Poza tym na razie, do czasu gdy zrobi się cieplej, zamieniałam sobie posiłki na dwa ciepłe zamiast tylko jednego. Zauważyłam, że dużo mi to daje. Na razie pożytki z diety to zauważalnie dla mnie i mojej rodziny więcej energii - rano wcześniej wstaję, po południu nie jestem taka padająca z nóg (wczoraj po przyjściu z pracy a przed ćwiczeniami odkurzyłam całe 210 m2 domu, sprzątnęłam porządnie kuchnię, wyjęłam pranie i sprawdziłam dziecku pracę domową nie zasypiając przy tym :-) Ok 21:30 ok 50 minut treningu - dzieci parzą na mnie jak na kosmitkę widząc jak ćwiczę do ekranu, ale chyba rozumieją jak mówię, że chcę schudnąć. Zgodnie za to pytają co rano "ile ważę" .....wrrr :-) O dziwo dzisiaj przed 6 rano już byłam na nogach i to wcale nie zaspana jak dotychczas. Tak więc wiosno przybywaj - czekamy!

4 marca 2015 , Komentarze (3)

No i kolejne zmiany - niestety nie daję rady na diecie 1500 kcal (tempo chudnięcia 1 kg/tydz.) - po śniadaniu jest ok ale później czekam już na godz. 10:00 wściekle głodna, pochłaniam przekąskę i w strasznych torturach czekam do 13:00. Na razie zamieniłam sobie, że porcję obiadową i przekąskę - obiad o 13:00 a przekąska o 16 bo inaczej nie daję rady dotrwać do 16:00. Teraz jeszcze wytrwam na 1500 kcal a od przyszłego tygodnia poprosiłam o tempo chudnięcia 0,7/tydz. Muszę się jakoś wpasować w to odchudzanie i nie chcę się na początku zbytnio zdołować tym, że chce mi się jeść. Trudno mi przyzwyczaić się do posiłków białkowych, tym bardziej, że sporo w ciągu dnia mam serów/jogurtów/kefirów etc. - jeśli nie są na słodko to jakoś daję rade - najtrudniejsze dla mnie są te na słodko, nie lubię takich posiłków i chyba zacznę sobie wymieniać produkty tak, żeby tych nabiałowych na słodko posiłków mieć jak namniej.

4 marca 2015 , Komentarze (5)

Zaczynam po woli wdrażać się w rytm diety. Podoba mi się, dwutygodniowy jadłospis, który od razu przeglądam i ew. modyfikuję. Następnie robię zakupy na cały tydzień i wszystko mam pod ręką, nie musze codziennie biegać do sklepu żeby coś dokupić. Także lista zakupów to strzał w dziesiątkę. Staram się jeszcze dopracować harmonogram dnia, bo brakuje mi czasu i sił na ćwiczenia (chociaż bardzo chcę je robić) ale rano wstaję przed 6 rano i robię sobie jedzenie na cały dzień, później śniadanie i ogarnięcie dzieci i wyprawienie do szkoły i przedszkola. Ok 7:30 muszę wyjść z domu. Wieczorem ok 21 mam w końcu czas dla siebie i wtedy czuję się już totalnie wykończona, że mam ochotę tylko się położyć i poczytać. Ale z kolei czuję, że jeśli zmobilizuję się wieczorem do ćwiczeń to następnego dnia lepiej mi się wstaje. Chciałabym jakoś tak to zrobić, żeby rano zamiast robić jeść znaleźć czas na ćwiczenia ok 30 minut a po południu robienie jedzenia na dzień następny i ew. główny trening. Muszę cały czas pracować nad organizacją dnia i zmęczeniem. Ale czuję się bardzo dobrze i mam motywację do diety.

2 marca 2015 , Skomentuj

Wczoraj jakaś niemoc totalna mnie dopadła i zmęczenie. Diety prawie nie trzymałam ale też nie objadałam się. Miałam poćwiczyć ale nic z tego. Dzisiaj za to obudziłam się w pełni sił i mam nadzieję, że uda się poćwiczyć wieczorem. Mam trening zaplanowany. Jak do tej pory ok, 1,8 kg mniej, chciałabym już zrzucić ok 10 kg żeby zobaczyć, że to możliwe. Do 5 kg potrafię schudnąć ale powyżej już dawno mi się nie udało.

27 lutego 2015 , Komentarze (6)

Zaczynam dietę z mieszanymi uczuciami. Skończyłam 40 lat i w ciągu ostatnich 2-3 lat przybyło mi ok 15 kg. W zasadzie nie wiem jak to się stało... Zawsze byłam aktywną osobą, lubiącą sport i ruch. A dziś - nie mam siły się ruszyć. Ważę 103 kg (a było 105 kg). Do tej pory rozpoczynając diety czułam entuzjazm, a teraz czuję smutek i strach, że znowu się nie uda. Coraz trudniej zrzucić kg, kiedyś było to prostsze - teraz wskazówka wagi jakby nie chciała się ruszyć w dół za to w górę leci chętnie! Czuję smutek na myśl o rozstaniu z jedzeniem, w pewnym sensie również smutek na myśl, że się zmienię... na pożegnanie własnego ciała. Z drugiej strony jakąś determinację w osiągnięciu celu. Trzymam za siebie kciuki!