Nie wiem jak inni, ale ja chyba nie jestem stworzona do życia na emigracji. Jestem tu sama z narzeczonym, a będąc rodzinna osoba strasznie tesknie za Rodzinka w Polsce, no i przyjaciółmi. Każdy powrót do domu, to czysta radość i nieodłączny gdzieś czajacy się moment kiedy ląduje z głową u Mamy na kolanach zaplakana, bo nie chce opuszczać domu. Przyjazd do Polski, to mnóstwo chwil, kiedy pozwalam sobie, na przyjemności, o których mogę tylko pomarzyc będąc zdała od domu. Szaberek na działce Tatusia, truskawy czy czereśnie jedzone w kilogram ach, najlepsze lody ever w Castellari, super kawka z Siostra, spotkania z przyjaciółmi, "dokladki"u Babci narzeczonego, która, z czego jestem bardo dumna,zaadoptowała mnie-teraz mam Babcię: D no, ale do czego zmierzam,. Przechadzając sie po mieście, mijalam pyszna cukiernię, a w niej weszły mi w ręce paczki, bajaderka. Mama kupiła eklery i ukochanego piernika..nie sposób się oprzeć. To są smaki, ktore śnią mi się po nocach... Gdybym była w Pl, to pozwolilabym sobioe na nie może raz w miesiącu, paczek na spole w skórka, i nie mialabym takiego wilczego apetytu na te smakolyki. Nie nie próbuje się tłumaczyć, ale staram się zauważyć, ze Polska, to nie tylko kraj, ulice, ludzie, to również tęsknota za nasza kultura, smakami, tradycjami,,które na obczyźnie, choć starammsie zachować, jednak zacierają się w gąszczu zachodniego stylu życia. Nie wazylam się jeszcze, boje sie:p ale zaraz po przyjeździe wskpczylam w strój i pobieglam swpoj dystans:) nawet się mile zaskoczyła m, bo czas miałam taki sam:) no, także wyjazd udany, ciężki koniec, ale trzeba klate wypchnąć do przodu i dac rade:D czego i Wam życzę:)
Caandyy
15 czerwca 2014, 20:02Kochana emigracja nigdy nie jest fajna ale spróbuj może zabierać ze sobą część tych smakołyków :) Np domowe przetwory to pomoże z wilczym apetytem :) Trzymam za Ciebie kciuki !
skrytka
16 czerwca 2014, 21:17Dzięki:)) czasem proszę Rodzicow o wysłanie paczki, właśnie z tymi smakolykami, które później czekają " na odpowiedni moment, który mogą uswietlnic";) także bardzo ostrożnie zabieram się do ich zjadania:) pierwsze parę dni po powrocie na obczyźnie to zawsze to okropne uczucie rozdarcia.. Ciekawe, ile znajomych mówi,ze dobrze,ze podarzylam za ukochanym, ze wyjechalam z kraju- bo tu nic dobrego się nie dzieje, i nawet patrzą z zazdrością..w ostatni dzień naszla mnie depresja wyjazdowa. Tak to okreslam, a ludki, tylko powiedzieli z przekazem: tak, tak".. Wiele sytuacji trudno zrozumieć, dopóki sam się w nich nie jest i je odczuwa.. No, ale rozumiem to.. Życzę Tobie Caandyy miłego dzionka:)