Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

najlepsza inwestycja jest inwestycja w siebie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10054
Komentarzy: 34
Założony: 17 czerwca 2012
Ostatni wpis: 16 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
skrytka

kobieta, 36 lat,

158 cm, 51.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2014 , Komentarze (1)

Normalnie nie mogę w to uwierzyć. Wszystko zaczęło się od jednego obiadu 2 tyg temu. Obiad był pyszny wiec nalozylam sobie porcje trochę większa. Do tego na deser były pampucht,no i tez zjadlam ich trochę. I nie mogłam uwierzyć co stało się potem. Poszlam pobiegac jak zwykle ociezale,ale jednak pomimo,ze czekalam z 1,5h. Gdy wrocilam z wysiłku poscilam pawia niestety;/ ale tez dlatego,ze wypilam 3 szkl wody na raz;p podejrzewam. No i się zaczęło,pojawiły się bólew dolnej cczęści brzucha jak biegalam wiec postanowilam chwile dac sobie spokój staram się Poniec krótszy dystans,ale i tak okropnie bolalo. Wiec odstawilan bieg wogole. I pach po tygodniu przytylam 1 kilogram,a teraz dodatkowo doszło 0,3 kg w ciągu 3 dni...cwiczew ddomu ale to nie ten sam wysiłek i spalone kalorie co bieg. Mimo,ze ograniczylam posiłki a w zasadzie porcje i staram się robić wszystko tak jak wtedy Tyne od nowa. Chyba dopadł mnie efekt JoJo. Czy to możliwe,zęby organizm był zdziwiony utrata wagi i teraz przy każdej okazji chciał pozbierać utracone kilogramy?;(( chyba się rozplacze zaraz;( tyle wysiłku i wsio na nic...IDE biegać dzisiaj, choćby nie wiem co;(((

29 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Cos mnie olsnilo:) i sprawdzilam ile dokładnie wynosi długość polmaratonu, okazało się,ze to nie 12 km a prawie 21:D nieźle mi się pokickalo:-D cieszę się,ze naszlo mnie żeby to sprawdzić teraz niż prześledzić mapę biegu w przeddzień wydarzenia;) wiec chyrzo wxielam nogi za pas i wio! Bo zostało tylko 2 miesiące. Pobieglam dwukrotnosc mojego normalnego dystansu. Nawet jestem z siebie dumna, ponieważ nie zmeczylam się,choć oczekiwała ,ze ładne trupem gdzieś na drodze. Dobieglam sobie spokojnie do domu, bez zaduszki i nawet stwierdziła smutno: to juz? Hm, czyli wystarczy porządnie się zamyśleć i przebiegnie się niezły odcinek bezwiednie:D a jak się jest wkurzonym, to można nawet się nie zorientować,ze się biegnie:D także nie ma rzeczy niemozliwych!  Trzeba dac czadu, bo życie jest jedno!:D

15 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Nie wiem jak inni, ale ja chyba nie jestem stworzona do życia na emigracji. Jestem tu sama z narzeczonym, a będąc rodzinna osoba strasznie tesknie za Rodzinka w Polsce, no i przyjaciółmi. Każdy powrót do domu, to czysta radość i nieodłączny gdzieś czajacy się moment kiedy ląduje z głową u Mamy na kolanach zaplakana, bo nie chce opuszczać domu. Przyjazd do Polski, to mnóstwo chwil, kiedy pozwalam sobie, na przyjemności, o których mogę tylko pomarzyc będąc zdała od domu. Szaberek na działce Tatusia, truskawy czy czereśnie jedzone w kilogram ach, najlepsze lody ever w Castellari, super kawka z Siostra, spotkania z przyjaciółmi, "dokladki"u Babci narzeczonego, która, z czego jestem bardo dumna,zaadoptowała mnie-teraz mam Babcię: D no, ale do czego zmierzam,. Przechadzając sie po mieście, mijalam pyszna cukiernię, a w niej weszły mi w ręce paczki, bajaderka. Mama kupiła eklery i ukochanego piernika..nie sposób się oprzeć. To są smaki, ktore śnią mi się po nocach... Gdybym była w Pl, to pozwolilabym sobioe na nie może raz w miesiącu, paczek na spole w skórka, i nie mialabym takiego wilczego apetytu na te smakolyki. Nie nie próbuje się tłumaczyć, ale staram się zauważyć, ze Polska, to nie tylko kraj, ulice, ludzie, to również tęsknota za nasza kultura, smakami, tradycjami,,które na obczyźnie, choć starammsie zachować, jednak zacierają się w gąszczu zachodniego stylu życia. Nie wazylam się jeszcze, boje sie:p ale zaraz po przyjeździe wskpczylam w strój i pobieglam swpoj dystans:) nawet się mile zaskoczyła m, bo czas miałam taki sam:) no, także wyjazd udany, ciężki koniec, ale trzeba klate wypchnąć do przodu i dac rade:D czego i Wam życzę:)

31 maja 2014 , Skomentuj

Nie da się ukryć, w pracy spedzam większość czasu. 9 godzin w pracy,2 godziny dojazdu. Jest nas niewiele. 3 techników i dwóch managerów laboratorium. Na poczatku jedzowata wydawała się kolezanka, ale okazała się bardzo w porządku osoba, która robi konstruktywne uwagi i po prostu często ma racje. Natomiast kolega, którego uwazalam sprzymierzeńca okazał się delikatnie mówić niezrównoważony. 30 letni facet, który zavhopwuje się jak rozwydrzone dziecko.Po pierwszym spieciu jak sama wyciągnęłam rękę, to przeprosił i powiedział, ze zachował się dziecinnie. Natomiast później zaczęło być tylko gorzej i gorzej. Od 3 dni bowiem, zaczynam czuć się w pracy,jak w wariatkowiw. Koleś nie wiem nawet dlaczego, nie odzywa się do mnie. Chyba myślała, ze dostał awans, ale zaraz okazało się ze menago chce mi tez podnieść kompetencje, do sięgające jego starym obowiązkom. To go wytracilo z równowagi. Wydarł się na manago, kopnął krzesło, kopnął pudło, trzasnal jednymi, drugimi, trzecimi drzwiami. Koleżanką ze mną rozmawiała normalnie, co mi miała do powiedzenia, to powiedziała. A ten,który akurat miał najmniejsze prawo, najbardziej się wkurzyl i zaczął zachowywać niebezpiecznie. Wczoraj przeszło najśmielsze oczekiwania. Najpierw cały dzień się nie odzywal. Później przyniósł mi moje rozliczenie pracy.Kiedyś juz mu powiedziała,ze nie chce,żeby mnie on sam wylogowywal z pracy, bo tego nie lubię. Jak będę chciała, to się wyloguje- oczywiste, teraz kiedy przyniósł mi payslipa, wkursyl mnie. Powiedziała mu spokojnie, ze nie chce,żeby mi przynosił moje rzeczy. To jest mój biznes, ja w ogóle nie lubię jak ktoś rusza moje rzeczy, nosi mój portfel,zabiera telefon itd. On się w kur żył jak szalony, powiedział,ze ma to gdzieś, a gdy mu powiedzie kowal am,powiedział,ze mam tego nie robić. Taki jak burza poszedł do magaera, i zmieniając glos jak rozzwydrzony nastolatek, powiedział: na powiedziała,ze mam niebrac jej payslipa. Coś go mmanago pouczyla, i cos się z nią pokłócił, ale wrócił i się nie odzywał już. Zato wychodząc, nie malo oberwalam od niego pudłem, bno się spotkalismy w korytaxu.Sytuacja, gdzie poszedł do manago, wytracila mnie z równowagi, gdyby nie koleżanką, która wzięła mnie za rękę i powiedziała,żebym się uspokoiła, bo on się tylko ucieszy. A ona nie wytrzyma znowu pracy z wariatamk, k odejdzie z pracy.Muszę dodać,ze jest ona nasza ostoją, kurde przychodze do pracy ciesząc się,ze ona tam jest. Później ten krętym, cos znowu fikal, bo ona złapała mnie i mówi,zwe mam się uspokoić, ona nie znosi trzaskania drzwiami, krzyków i tego typu zachowań,ma je po dziurki w nosie,i mam się uspokoić,ja jej mowie,ze świetne ja rozumiem. Nie dam się sprowokować, nigdy nie trzasnelam drzwiami, ani podniosłam głosu nna nikogo, i teraz na pewno nie znize się do jego poziomu tez. To ja uspokoiło, a kolega jak się rzucał, tak się rzucał i swoje sarkazmu dalej uskutecznial, raz znowu był na dobrej drodze, ale opanowałam się, bo obiecalam jej, a na niej mi zależy.  Koniec końców, on zachowywał się jak debil do końca dnia, i za fundował nam ogromny stres, z reszta mi nawet poczucie zagrożenia, bo balam, się,ze go poniesie i mi przylozy, ze swojej złości niczym nieuzasadnione. Heh o i taki oto przypadek mam w pracy, chce go ignorować, ale czy przez to, nie będzie on czuł się wygrany i,ze na wszystko  może sobie pozwolić?

25 maja 2014 , Komentarze (8)

dziendoberek:) juz pod artykulem o zakwaszeniu organizmu nisalam, ale na swojej tablicy tez umieszcze ta historie. Otoz, zauwazylam ciekawa rzecz u siebie. Długo stosowalam dietę i sporo się ruszalam, 40min biegu i20 min ćwiczeń i nie mogłam zbyt wiele zrzucić. Gdzieś czytalam,ze dobrze czasem zjeść malenka porcje czegoś słodkiego, czy 2-3 chipsy,żeby pomoc sobie schudnac. Nie mam pojęcia jak to dziala., ale u mnie po działało. Może chodzi tu bardziej o psychikę niż fizykę odvhudzania. Gdy długo się staralam i nic nie chudlam zaczęła siebie nienawidzic- głupie to cale odchudzanie.Tyle wysiłku,tyle odmawiania sobie wszystkiego i zero efektu. Zjadlam dwa ciastka,wybralam te malokaloryczne, ale ciągle słodkie, podkradlam dwie lyzeczki lodow, z deseru domowników, a po paru dniach zjadła 4 chipsy. I w ten sposób ulzylam sobie niejako, ale tez poprawił mi się nastrój, samoocena, i chęć do dalszej walki o wymarzona sylwetkę. I wuala! Kilogram mniej:) nie chce Wam mówić,ze to na 100% pomaga i jest dobre, ale może czasem warto. Pozdrawiam:)

2 stycznia 2013 , Skomentuj

Jak pewnie wiele z Was za postanowienie noworoczne przyjelam sobie schudnac. Że szlam po której kilo przed świętami,wiec nabierając 2,3 wyszlam tylko trochę gorzej:) moja glowna zasada to nie jeść pasries czyli ciasta a la francuskiego z serem i cebula w środku na przerwach pracy.Czuje,ze to byli mój największy gwóźdź do trumny.Zgodnie z postanowieniem dziś zjadlam warzywka:) co prawda to byli danie z cyklu ready medal,bo wystarczylo je wrzucić do mikrofalowki, ale kalorii nawet więcej niż polowe mniej,a najadlam się tak samo:) juz nie wspominając o zadowoleniu z siebie i braku wyrzutów sumienia:). Późno skonczylam prace,ale udali mi się przygotować spaghetti z kręte kami doslownie w 15 minut,także zjadlam mapa miseczke o 19:20, i jogurt jako dodatek i to wsi o na dzisiaj.No może herbatka,na rozgrzanie:) przepis na to spaghetti podań w dziale przepisy.jest bardzo wartościowe,ponieważ danie ma bardzo niski indeks glikemiczny,co pomaga schudnac czując się dlugo sytym:)
 

18 listopada 2012 , Komentarze (2)

Czesc dziewczyny:) dawno mnie tu nie bylo, a i o diecie dawno zapomnialam. Ale od wczoraj walcze od nowa, przytylam pieknie, czyli worcilam do starej wagi -54 kilogramow. Nawet nie chcecie wiedziec jaka jestem zla na siebie:(
Kiedys juz Wam pislam o tych moich napadach, zmagam sie z nimiciagle znowu najpierw mam przewidzenie, robi mi sie jakby slabo,troche kreci w glowie, czasem slysze cos,czego nie bylo na prawde, pozniej zaczyna bolec brzuch zasycha w gardle i zwykle pozniej chodze bardzo przygnebiona i nie w sosie, czasem caly dzien:( zdecydowalam sie zrobic sobie tomografie glowy. Jak zobaczylam opis na 4,5 linijki to sie rozplakalam juz w korytarzu szpitala. Okazalo sie,ze mam torbiel, mala  o srednicy 5,4 mm w glebokich obszarach mozgu. Jak narazie lekarze z ktorymi rozmawialam mowia,ze z tym sie nic nie robi, o tym trzeba zapomniec i zyc normalnie. Jednak niektorzy z nich uwazja,ze ze wzgledu na polozenie , torbiel moze wywolywac ataki epileptyczne i te moje im takie przypominaja. Jak narazie robie ja najwiecej wynikow i zobacze co z tego wyjdzie. Nie trace nadziei i sklaniam sie do tezy,ze puscily mi nerwy. Po prostu nerwowo nie wytrzymalam napiecia w pracy i teraz najmniejszy stres rujnuje moj aly uklad nerwowy co objawia sie wlasnie w ten sposob. Ale to tylko moje przypuszczenia. Niewiele moge sobie przypomniec ostatnio, jakbym tracila pamiec:/ bez sensu. No,ale w kazdym razie ciagle jestem w jednym kawalku i walcze dalej ze wszystkimi przeciwnosciami.
Dzis biegalam, jedynie 20 minut, ale to pierwszyraz od dawna i nie chcialam strzelic sobie w kolano. Bylabym w stanie pobiec nastepne 20,ale za pewne nie wstalabym jutro z lozka a bardzo mi na tym zalezy:DD bo chce rano pobiegac znowu:) i w koncu wrocic do wymarzonej wagi i ja utrzymac:)
Dobranoc slicznotki milych snow:)

27 lipca 2012 , Skomentuj

Po raz pierwszy od dlugiego czasu, wreszcie przelamalam sie i nie jadlam po 19. Dalam rade! Choc nachos na polce nie dawaly mi spokoju przez dlugi czas, to w koncu udalo mi sie i nic nie zjadlam:) heh. Dzisiaj nie biegalam,ale za to,wurusze do pracy pare minut wczesniej i pocwicze jadac na rowerze:) heh. Skwar tu u nas w Angli.. ale slyszalam,ze w PL tez nie jest lepiej:/ zapowiadaja,ze to ostatni taki sloneczny dzien , pozniej znowu wroca deszcze i 18 stopni:( wiec nie ma co narzekac, tylko lapac ostatnie promienie sloneczka:D  
ide sie szykowac i do pracy, pozdrawianki kochane dbajcie o siebie:)

26 lipca 2012 , Skomentuj

zabieram sie za avocado:D juz od jutra:D dzisiaj kupie, jutro jem na kanapce, a pojutrze z szynka parmenska, skropione octem balsamicznym:d ha!  Wam tez polecam:D

26 lipca 2012 , Skomentuj

Po moich turbulencjach zdrowotnych udalam sie do lekarza,zrobilam testy krwi i ECG,ktore niestety jesli chodzi o ECG nic nie uchwycily. Na testy krwi musze poczekac jeszcze pare dni. 
W pracy tfu tfu tfu jest poprawa, nowy szef jest ludzki,tak samo jak jego zastepcy.  Moge zejsc z kasy jak potrzebuje i nikt nie robi afery ani nie patrzy sie na mnie spod byka.
Jezdze do pracy na rowerze, choc czasem biore auto,albo chlopak mnie podwozi,ale glownie na dwoch kolkach:)
Moj chlopak ostatnio mial grype jelitowa.. zadko kiedy widze,zeby ktos tak cirpial, z resztabardzo dobrze pamietam jak ja ja mialam z 7 lat temu.. Piotrek stracil na wadze 4 kilo w jedna noc. Moze to glupie,ale mazy mi sie tyle zrzucic, choc wole normalna diete niz taki extremalny detoks organizmu. 
No ale co do slomianego zapalu, u mnie sie on dosc czesto przejawia.. jedzenie wieczorne sie przemyka..albo slodkosci,ktorych juz mialo nie byc. Ale jak ma nie byc, jak mama w paczce z Polski przyslala mi marcepanki i galaretke w czekoladzie:(( 
Dzis biegalam, upal nieziemski a ja pocisnelam 46 minut. Mokra jak szczur przyszlam do domu, a tu jeszcze gimnastyka i brzuszki:) ale jestem w siebie zadowolona. 
Wczoraj sie niezle wycfanilam:) zamiast podjadac wieczorem jakies kaloryczne zachciewajki palaszowalam pudelko borowek:D i na zdrowie mi wyjdzie przynajmniej, bo borowki mimo swietnego smaku, zawieraja duzo antyosydantow i bardzo porzadnie przeciwdzialaja starzeniu sie skory:)
Dziewczyny kochajmy swoje cialka:D