Witajcie moje drogie!
Na razie trzymam się dzielnie bez słodyczy.
O wieczornym podjadaniu niestety nie mogę tego powiedzieć -wczoraj poległam.
Dość,że było już po 21.00 to jeszcze zjadłam kromkę chleba zamiast coś lekkiego.
Potem za karę zamiast 30 min zrobiłam całą godz na skakance,ale jak sobie pomyślę że mogłam spalić te kalorie bez podjadania...
Tak to jest w miarę grzecznie,myślę że mieszczę się w granicach 1200-1400kal.
Czy będą efekty zobaczymy we wtorek-wtedy wejdę na wagę.
A jak Wy się trzymacie?
Co do ruchu to skakanka jest codziennie minimum 30 min + 200 brzuszków.
Pogoda zbytnio nie sprzyja wyjściu na dwór zwłaszcza z dziećmi.
Co chwilę deszcz i przeraźliwy wiatr.
A jutro jedziemy na urodziny chrześniaka męża.
Ma 3 latka.
Jak myślicie czy zrobić odstępstwo i zjeść kawałek torta żeby nie zrobić im przykrości czy jednak podziękować???
Strasznie nie lubię u nich imprez pod względem jedzenia bo szwagierka bez przerwy coś podstawia,wręcz nakłada na talerzyki żeby jeść.
A ja tego nie cierpię.
Ale muszę jakoś przetrwać.
Bądźcie grzeczne !
plichcia
26 lutego 2012, 15:32to co podjesz to wyćwiczysz i będzie balans.
szczupaczek.sylwia
26 lutego 2012, 14:58jak masz po zjedzeniu torta biadolić to lepiej nie jedz.....całusy dla chrześniaka......
Riposterka
25 lutego 2012, 18:46No niestety. Ja poległam, nie udało mi się wytrzymać bez słodyczy. Jestem za słaba, żałosna. Cieszę się, że Ty się trzymasz, trzymaj tak dalej i nie poddawaj, bo wyrzuty sumienia zniszczą Cię jak mnie ;)