Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wings for Life. Część III: Miasteczko


W miasteczku sportowym na wschodnim brzegu jeziora Maltańskiego stawiło się ponad tysiąc biegaczy. Dobra organizacja, od stref startowych i infrastruktury do motywującej konferansjerki – nic tylko się wyluzować i biec. Akcję wspierali ambasadorzy biegu i celebryci, m.in. twórca polskiej szkoły biegowej i legendarny maratończyk Jerzy Skarżyński, gwiazda serialu Czas honoru Agnieszka Więdłocha, była wokalistka Varius Manx Monika Kuszyńska, biegająca dziennikarka Beata Sadowska, popularyzator biegania i trener Mateusz Jasiński oraz Adam Małysz, którego przedstawiać nie trzeba. Uwagę zwracał znany dobrze bywalcom takich imprez zastęp Spartan – czyli biegaczy, niezależnie od pogody biegających w czerwonych strojach i a’la spartańskim ekwipunku, aby podziw dla swego wyczynu przekuć na datki, zbierane na cele charytatywne.

Obejrzałem naszpikowane elektroniką samochody pościgowe – były dwa, bo przecież awarie się zdarzają, a zatrzymanie jedynego auta rozłożyłoby cały wyścig. Na karoserii miały zamocowaną aparaturę, rozpoznającą chipy do mierzenia czasu, zatopione w numerach startowych biegaczy. Wymagały one uprzedniej aktywacji, w tym celu należało wejść do strefy startowej przechodząc blisko samochodów.

Moja życiówka z półmaratonu, podana przy rejestracji do biegu, wyznaczyła moje miejsce w strefie startowej D – najliczniejszej. Na telebimie pojawił się obraz z innych lokalizacji biegu na świecie oraz zegar, odliczający ostatnie minuty do startu. Na scenę wszedł specjalista od rozgrzewki i robił co mógł, aby dobrać takie ćwiczenia, które można wykonać stojąc w tłumie i nie robiąc przy tym krzywdy sąsiadom.  Na szczęście wstępną rozgrzewkę zrobiłem już wcześniej, bo nad brzegiem jeziora solidnie wiało (wcześniejsze obawy dotyczące pogody nie potwierdziły się). Dzięki obecności mojego osobistego Wsparcia Technicznego wiatrówkę mogłem zdjąć dopiero w strefie startowej. Teraz wystarczyło uważać na kuksańce rozgrzewających się sąsiadów i chronić ciepłotę ciała. Najlepiej przytulając się do innego biegacza płci przeciwnej, co w tej sytuacji było obopólnie mile widziane :)