Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię siebie. Natomiast przez 3 lata zatraciłam swoje prawdziwe ja. Kiedyś moim mottem było: "niemożliwe nie istnieje", a teraz boję się każdego dnia.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 720
Komentarzy: 24
Założony: 10 sierpnia 2014
Ostatni wpis: 13 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
strawberyy

kobieta, 32 lat, kraków

167 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

śniadanie:  230 kcal

3 łyżki płatków owsianych + szklanka mleka 0,5% + 1 łyżka dżemu niskosłodzonego 

II śniadanie: 200 kcal

2 jabłka

Obiad: 345 kcal

kotlety rybne + surówka z buraka

Podwieczorek: 100 kcal

1 jabłko

Kolacja: 150 kcal

1 porcja gazpacho 

SUMA 1025 kcal

13 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Cześć Dziewczyny,

Dopadło mnie przeziębienie. Dziś zostałam w domu i się leczę. Jedyny plus z tego wszystkiego że brak mi apetytu. Dziś zjadłam koło godz. 12 owsiankę i jakieś pół godziny temu kanapkę z szynką.

Dziewczyny, mam problem. Tylko trudno go zdefiniować... Zagubiłam sens w życiu, nic mi się nie chce, nic szczególnie mnie nie cieszy, taka obojętność. Moje życie mogę porównać do wydmuszki- Na powierzchni jajka jest moje zycie: sprawy codzienne, praca, studia. W środek- sens życia, i radość, to pustka. Nie chcę tak, męczę się. Tracę życie.  Widzę kobiety, które zmieniają swoje życie, wygląd. Przechodzą kompletną metamorfozę. Zmieniają zupełnie siebie i swój sposób myślenia. 

Czemu więc ja nie mogę? Czemu ja tkwię w układzie który mi nie odpowiada? Jedyną moją radością było jedzenie, słodycze. Dawało mi poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Na chwile, bo na chwilę. (potem pojawiały się wyrzuty sumienia) Ale zawsze to jakieś mocniejsze uczucie- pozytywne uczucie.

Jeśli któraś ma jakiś sposób, jest może psychologiem, miała podobną sytuację to proszę o radę, o cokolwiek co może mi pomóc.

10 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Aktualna waga: 95 kg

Obwód talii: 95 cm

Obwód bioder: 107 cm

-------------------------------------------

Pomiary co tydzień w niedziele/poniedziałek.

Cel 65 kg!

10 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Vitalijki,

po raz kolejny tutaj. Było kilka (kilkanaście?) pamietników pod innymi loginami. Brakuje mi samozaparcia. A tak mi tego brakuje. Tak mnie to boli... że nie umiem, że nie mam tyle siły w sobie. 

Dzisiejsza niedziela była przełomowa. Wysłuchałam kilku inspirujących wykładów (dostępne na youtube), które otworzyły mi oczy. 

Tysiącom ludzi udaje się schudnąć, więc jeśli im się udaje to dlaczego mnie nie może? Dlaczego ja nie zasługuje na to co najlepsze w życiu? Przecież mnie jak i każdemu to się należy. Jestem jedyna i wyjątkowa, to dlaczego to marnuje na zamartwianie się? 

Kiedyś byłam inna, wesoła, pełna energii do życia i idąca przez świat ze słowami "niemożliwe nie istnieje". A teraz? zeżarła mnie rutyna i dorosłe życie. A może ja sobie odpuściłam życie? I tego właśnie nie chce. Mam dość życia- wegetacji, chcę żyć pełnią życia, mieć nad nim kontrolę i cieszyć się że jest ono właśnie takie.

Co jest dobre w moim życiu?

Mam chłopaka, który skoczyłby za mnie w ogień. Któremu ufam bardziej niż sobie i który akceptuje mnie i wspiera w każdej sytuacji. 

Mam studia które mnie interesują, na bardzo dobrej technicznej uczelni której dyplom da mi pracę.

Mam pracę dzięki której jestem samowystarczalna, i nie muszę brać pieniędzy na "zachcianki" od rodziców

Mam kochanego kota, który mi ufa, którym muszę i chce się opiekować

Jestem względnie zdrowa, choruję na zespół policystycznych jajników ale z tym da się żyć. Jestem sprawna, mam dwie ręce i dwie nogi.

Żyję jak chcę, nikt mi nie dyktuje co i jak mam robić

Mam dom rodzinny do którego zawsze mogę wracać. Nie daje mi on oparcia, ale jest odskocznią od pędzącego miasta.

Więc dlaczego cholera jest mi źle? Czemu to wszystko mnie męczy? Czemu mi się nie chce?

Boję się o swoje zdrowie, z moją aktualną wagą i policystycznymi jajnikami grozi mi cukrzyca. Nie mogę wyjść bez zadyszki na 4 piętro, gdzie pracuje. Wchodzę spocona i zdyszana. A mam 22 lata!

Znam zasady zdrowego odżywiania. Co więcej- stosuje je. Ale gubi mnie podjadanie slodyczy przede wszystkim... a to  nudów, a to ze stresu, a to bo niedziela i coś słodkiego by się zjadło... Czasami sobie z tym radzę, ale tylko czasami.

Chcę mieć pełną kontrolę nad swoim życiem, wiedzieć że mogę sobie zaufać, że potrafię osiągnąć cel. Wtedy będę silna.

Znalazłam w internecie pamiętnik dziewczyny która sama, bez sztabu dietetyków i trenerów schudła 50 kg! Jak ona mogła, to ja też. Potęgą jest nasz umysł i myślenie.

Nie zakładam że schudnę w tydzień, zakładam że to proces długofalowy. Kilkunastu lat zaniedbań nie da się od tak wymazać. 

Będę stosowała dietę 1200kcal.

Menu na jutro:

śniadanie: 

1/2 kostki twarogu chudego                                             124 kcal

1 łyżka dżemu wysokosłodzonego                                    51 kcal

1/2 szklanki mleka 1,5%                                                   60 kcal

woda

II śniadanie:

2 duże jabłka                                                                   140 kcal

obiad:

kotlety rybne                                                                      300 kcal

sałatka z buraków                                                               45 kcal

podwieczorek:

gazpacho porcja                                                                142 kcal

2 kromki pieczywa chrupkiego                                            69 kcal

kolacja:

    jajecznica z jednego jajka z gotowanym kurczakiem              170 kcal


SUMA                                     1101 kcal

Też tak chcę wyglądać!