Wczoraj dopadł mnie wilczy głód. Po podliczeniu wyszło mi 2100 kcl. W tym 180 g białka, bo wieczorem zrobiłam sobie ciasto z diety dukana i właściwie całe je zjadłam. Gdybym rzuciła się na zwykłe ciasto na pewno skończyłoby się na 3000-4000 kcl... A tak, to jakoś przeszło mi....
Zrobiłam skalpel, zrobiłam brzuszki i rozciąganie, jakieś 45 min ćwiczyłam.
Dziś od rana jestem sama w domu i już od 7.00 nie mogę spać.
Za chwile zmykam do sklepu na zakupy, muszę trochę dziś pokucharzyć dla mojego faceta.
Musze posprzątać, bo wczoraj nie miałam na to nastroju. Myślę, ze trochę kalorii spalę, wieczorem jednak i tak tradycyjnie skalpel, może dorzucę steper.
Jestem opuchnięta.
Myślałam, żeby dziś troszkę się przegłodzić, tak też zrobię. Śniadanie co prawda zjadłam normalnie, ale później poprzestanę na herbacie, ew. jabłku czy warzywach na parze.
Poza tym, wyjaśniły się trochę moje sprawy finansowe. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Przede mną 3 ciężkie miesiące, w których ubytek w budżecie będzie wynosił 1/3 tego, czym dotąd dysponowałam, cóż... może od nowego roku będzie coś lepiej. Oby...
z cyklu fajny pomysł na paznokcie
XXXXXXXXXXXXXXXXXX