Grudzień był okropny.
Odeszła moja ukochana kotka. Rak trzustki. Okropna i odpowiedzialna decyzja o pożegnaniu jej dobiła mnie.
Oczywiście ból psychiczny zaczęłam zajadać słodyczami, a świąteczny czas obfitych dań też nie pomógł. Gospodarka wodna organizmu została zachwiana z dnia na dzień z 84 kg wskoczyło na 89 i dopiero teraz w połowie stycznia znów ustabilizowałam wagę na poziomie 84.
Oby dalej znów szło z górki ku wiośnie i ciepełku, a co za tym idzie spacerom na świeżym powietrzu.
Nastrojowi nie ponaga fakt, że nie spełniłam marzenia o dostaniu się do branży, gdzie chciałam pracować odkąd pamiętam i musiałam zadowolić się powrotem do branży, gdzie pracowałam 8 lat. Niestety rachunki nie pytają mnie co chciałabym w życiu robić :(
Pesymistycznie, ale jakoś to będzie.
Postanowiłam, że jak uda mi się zrzucić założoną wagę to kupię sobie węża zbożowego.
PACZEK100
13 stycznia 2024, 19:573maj się!
Julka19602
13 stycznia 2024, 14:51Szybko uporałaś się z 5. Mi niestety się nie udało do chwili obecnej dojs do wagi przed świętami. Pozdrawiam i powodzenia
ognik1958
13 stycznia 2024, 09:13cze.. 🙋🏼♂️ jesteś 😉 wielki szacun i ...ruszyło u Ciebie i to w dół ...jak wszędzie początki spektakularne byleby sie nie zniechęcać jak dalej to już tak łatwo nie będzie ...ja tam po pierwszej szałowej zwałce narzuciłem se rezim i... powoli stale mi spadało ..uff no i cel mniej ambitny bo wzrost-100-10% i ..uważam ze to mi starczy ...bez szaleństw ale za to ze stałymi codziennymi ćwiczeniami tych 10 km z kijkami NW zima nie zima i ..do przodu i w przynajmniej nie w górę i to..na wadze no i powodzenia Tomek 👍
Mirin
13 stycznia 2024, 09:09Aż sprawdzilam w internecie tego węża. Powodzenia!
ognik1958
13 stycznia 2024, 08:49Komentarz został usunięty