Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek


Koszmaru ciąg dalszy....

W pracy szefowa goni i marudzi, ja nie moge ruszyć z miejsca bo inni zawalają pracę, ona mi nawija, że nie puści na urlop ( takie gadanie, ale wkurrr...ajace), koleżanka z pokoju płacze bo ma problemy w domu, mnie się udziela i tak kółko się zamyka. mam dość chce na urlop!!!

waga stoi. wczoraj pobiegłam z mężem ok 1 km (zasapałam sie jak cholera), później zrobiłam 3 x30 wspięć na palce na łydki.

jadłam gotowane mięso z kurczaka, malutki kawałeczek sera pleśniowego, miseczkę wiśni, trochę mięska z kurczaka wędzonego - w ramach kolacji, i szklanka kefiru 0% z malinami i otrębami. poza tym standard, czyli jem za dużo. cholera cholera cholera!!!

umówiłam się z córką na zakupy, wychodze zaraz i chcę zapomnieć o dzisiejszym dniu!!!

oczy mnie bolą, dzisiaj dużo przy komputerze, dużo faktur i innych papierów.

Jutro wizyta u endo. muszę ją poprosić o skierowanie na inne badania krwii bo mnie dziewczyny z forum tarczycowego opieprzaja, że ja ciągle TSH, a inne parametry leżą. Tylko czy to ja mam wiedzieć i prosić lekarza? To w końcu on ma wiedzę a nie ja, on kończył medycynę. Ja się dokształacam we własnym zakresie, bo jak nie forum to nic bym nie wiedziała, nawet chorobę sobie sama zdiagnozowałam, bo mój rodzinny... szkoda gadać. Tyle na głowie a ja przecież zwykła księgowa jestem, nie alfa i omega!