Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dno


jak w tytule: dno

Waga stoi. Pozytyw, że nie idzie w górę!! Minus: nie spada.

Ruch : poniedziałek : 25 min. steppera + 90 powtórzeń ćwiczenia na łydki (wspięcia i opadanie na palcach), środa takoż. Jak się chce to można wygospodaraować 40 minut na gimnastykę, prawda? Oto moja prawda objawiona.

Poza tym od wczoraj mam @. Brzuch już tak dawno nie bolał.

Przymierzam się do dukana albo chociaż pseudo dukana tzn białko + warzywa.

Kurczę trudno mi te diety utrzymać bo jak szybko nie widzę efektu to się zrażam. No cóż zobaczymy.

Tak wogóle to jestem rozdrażniona, mam wysyp przyszczy bolących na gębie co mnie doprowadza do płaczu (a jeszcze tydzień temu nic nie było), mój diacneal mi już nie pomaga, załamka normalnie.

praca drugie dno: nie ma widoków na awanse, pewna pani z ekonomicznego wyprowadza mnie z równowagi, szefowa już jest i też popędza.

Koniec użalania. Ja chcę nad ciepłe Morze cz.!!!!