Cześć. Weekend jak zwykle zleciał szybko... Pogoda dzisiaj była do kitu. Padało cały dzień bez przerwy więc nici ze spaceru.
Postanowiłam dać z siebie więcej na orbitreku, bo dzisiaj już 2 tygodnie mijają od ćwiczeń. Więc zwiększałam sobie obciążenie i tętno.
Wkroczyłam już w drugą, gorszą połowę cyklu i czuję się gorzej. Nachodziły mnie dzisiaj myśli typu co ja zrobiłam, czemu zaprzepaściłam to co osiągnęłam w zeszłym roku... Mogłam chociaż utrzymać tamtą wagę 68 kg to przynajmniej nie startowałabym teraz z 80...
Czuję się źle w swoim ciele. Jedyna pociecha że jeszcze przez jakieś 2-3 miesiące będzie zimno i nie będę musiała go odsłaniać.
Jedzenie dziś:
jajecznica, pół bułki, olej rydzowy
jabłko, kawałek pizzowca
grochówka
10 krewetek smażonych na oliwie, kawałek pizzowca, prażynki krewetkowe.
1700 kcal