Witajcie. Dzisiaj miałam ogromny zjazd energetyczny. Obudziłam się zmęczona. Po obiedzie położyłam się na drzemkę... nie zasnęłam od razu, pooglądałam na yt jakieś filmiki i po godzinie odpłynęłam. Spałam 2 h jak kamień, nawet coś mi się śniło. Wstałam i zaczęłam się ogarniać... Na rozbudzenie orbitrek, potem poszłam się myć i właściwie była już pora kolacji.
Chyba spadła mi odporność bo zrobiła mi się afta na dziąśle.
Obiad miałam dziś niedobry :( Ten tydzień jem sama, bo mąż ma drugą zmianę i zawsze wtedy gotujemy osobno. Pomyślałam, że wykorzystam okazję na zużycie zapasów z szafek. Swego czasu nakupowałam różnych kasz, soczewic, ciecierzyc, mąk owsianych i innych takich wynalazków z myślą o zdrowym jedzeniu. No i teraz szafki pełne, a ja tego nie jem i wszystko powoli się przeterminowuje. Zawsze gotuje jakieś mięso na obiad jak jem z mężem, to pomyślałam, że ten tydzień zrobię sobie wegetariański.
Więc na obiad ugotowałam kaszę jaglaną, która ma pół roku po terminie, do tego warzywa na patelnię i kawałek twarogu z czosnkiem. Jakie to było wstrętne... Kasza rozgotowana, bez smaku, nie cierpię jej. Warzyw już nigdy nie kupię w Auchan bo paskudne, wolę te z biedry. Twaróg pyszny, ale kaloryczny więc był tylko dodatkiem. Przyznam, że aby podrasować smak kaszy i ją w ogóle zjeść polałam ją keczupem. Po tym obiedzie nastąpił potężny wyrzut insuliny i tak mnie ścięło, że od razu się położyłam. Nie dam rady zjeść więcej tej kaszy...
Jutro coś lepszego wymyślę. Na kolację zjadłam 2 tosty (4 trójkąty) z chleba tostowego z serem żółtym, koncentratem i cebulą. Ostatnio mnie wzięło na te tosty i jem je codziennie. Plus piję kakao słodkie i jem małą miseczkę cheetosów. Nie jem z paczki tylko przesypuję do miseczki, a dokładnie do takiej małej szklanej salaterki do galaretek. Mieści tak 20-30 g chrupków. To mój trick by mieć kontrolę. Opakowanie zostawiam w kuchni i jak chcę dokładkę, to muszę po nią iść, ale nie jem więcej niż 2 miseczek cheetosów na raz. Dzisiaj zjadłam półtorej. Po kolacji czułam się pełna i pomyślałam, że właściwie nie wiem czy mam deficyt kalorii czy nie. Okaże się przy następnym ważeniu...
ognik1958
11 lutego 2025, 05:36Cześć.... ciekaw jestem jak liczysz deficyt bo z tym bywa różnie ja na przykład przyjmuje deficyt jako jadło-CPM(statyczne) - ćwiczen... i to sie u mnie sprawdzało i ..sprawdza by mieć zwałkę tych 0,15 kg musze mieć deficyt dzienny te-1 tysi kcal
Tetania
11 lutego 2025, 20:43Wcześniej jadłam wg fitatu, samo mi wyliczało deficyt. Od 2 tygodni nie liczę, staram się jeść w miarę świadomie