Cześć wszystkim. Dzisiaj nadal bez energii, ale zamiast 3 godzin leżenia były tylko 2... jest progres :D. Po drzemce pochodziłam pół godziny na orbim. Spróbowałam wykrzesać z siebie więcej niż zwykle. Potem jeszcze pokręciłam się na twisterze obrotowym (mam taki bez linek, kosztował max 5 dych) i zrobiłam 1000 obrotów. Teraz siedzę i boli mnie brzuch z prawej strony, mam nadzieję że to zakwasy, a nie wątroba czy co tam innego.
Obiad dziś lepszy, uprażyłam sobie ciecierzycę ze słoika w piekarniku z solą i papryką wędzoną. Ugotowałam do tego kaszę gryczaną i dałam twarogu czosnkowego.
Chciałabym się ogarnąć z tymi drzemkami, bo nigdy jeszcze tak nie miałam, że od listopada prawie codziennie potrzebuję iść spać po obiedzie. Może jak przyjdzie wiosna to będzie łatwiej. No i muszę parę kilo zrzucić, bo przy tej wadze co mam teraz robiłam w zeszłym roku krzywą cukrową i wyszła niedobra. Na razie nic nie zrobię... po obiedzie jestem strasznie lejąca i odpływam. Ocet jabłkowy by pomógł, ale od zatrucia go nie piję, bo boję się o żołądek. No i dalej mam tą aftę, kwaśne jedzenie na razie nie za bardzo.
Dzisiaj mały sukces, bo nie zjadłam nic słodkiego oprócz małego jabłka. Nie piłam zwyczajowo mojego bogatego w cukier kakao. Jakoś nie miałam na nie ochoty.
aga.insulina
11 lutego 2025, 22:38Zejdź całkiem z cukru to oczy same się otworzą ;)
Tetania
12 lutego 2025, 21:51Całkiem nie dałabym rady...