Za oknem deszczowo. W umyśle sennie. Rano wstałem zmęczony - brakuje mi energii. Waga poranna - 99,5 kg. Ładnie. Sok na śniadanie (szpinak, gruszka, jabłko, pigwa, mandarynka, cytryna i seler naciowy, trawa pszeniczna i spirulina). Dziś PLANK - regeneracja - bez ćwiczeń. W ciągu dnia posiłki o czasie, choć mam cały czas niedobory energetyczne (pewnie po ćwiczeniach). Wieczorem ćwiczenia z Vitalią - trochę zmodyfikowałem plan ćwiczeń i biegania - dostosowałem do realnego układu wypracowanego przez ostatnie 3 tygodnie: trzy razy w tygodniu ćwiczenia z Vitalią (poniedziałek, środa i niedziela) i trzy razy w tygodniu bieganie (wtorek, czwartek i sobota). W piątek regeneracja. Zaprzyjaźniłem się już z moją magiczną granicą wagi - z wagą 100 kg - czas ją opuścić i zejść trochę niżej. Plan na ten tydzień - więcej soków warzywno-owocowych, ćwiczenia w zaplanowanym wymiarze.
MexoS
7 grudnia 2015, 18:25No definitywnie musisz się pokłócić z tym przyjacielem ;]