Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jest taki moment w życiu każdego z nas, w przychodzi czas na zmianę. Więc i ja postanowiłem się do tego dostosować, a przy okazji pozbyć się zbędnego balastu tu i ówdzie ;]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4601
Komentarzy: 105
Założony: 11 października 2015
Ostatni wpis: 20 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MexoS

mężczyzna, 42 lat, Nibylandia

180 cm, 93.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Wystarować w biegu na 10 km

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2015 , Komentarze (13)

Ho Ho Ho ;)

I chociaż mikołaj już był tą sobotę zaliczam jako jego drugą wizytę :) ważenie wyszło rewelacyjnie, spadek 0,9 kg czyli nawet więcej niż się spodziewałem. Zatem wszystkiemu winny był alkohol (alkohol) (tajemnica) ehhh wszystko co dobre musi mieć swoje negatywne konsekwencje ]:> Do celu zostało już całkiem niewiele bo tylko 5,5kg w porównaniu do smalcu jaki już pożegnałem, to te 5,5kg to wycisnę jednym paluszkiem :p a gdyby były z tym jakieś problemy i coś nie coś opornie szło, to mam już plan jak uzyskać kostkę na brzuchu 


W biegi już tak wpadłem, że coraz bardziej odczuwa to portfel :? a jak mam usiedzieć na dupie dwa dni z rzędu to mnie nosi z miejsca na miejsca. Po miesiącu biegania w różnym tempie wiać dużo zmian w organizmie. Zarówno te oczywiste jak poprawa kondycji i formy jak i te mniej ale jednak spodziewane jak spadek tkanki tłuszczowej tu i ówdzie :) są też te indywidualne jak poprawa samopoczucia jak i te niemile widziane jak bóle stawów, pojawiają się głownie po treningach ale nie każdym i trwają kilka godzin. Jest to na pewno spowodowane średniej jakości butami ale póki co trzeba wytrzymać. A na stawy kupiłem sobie bardzo dobry suplement diety. Dziś pierwsza dawka poszła, po całej puszce zdam relacje co i jak.

Wczoraj podjąłem również wyzwanie 8km, podchodziłem do niego bardzo sceptycznie zwłaszcza, że do tej pory 5km to był dla mnie maksymalny dystans, i przebiegłem go do tej pory może z 4 razy. Więc tą 8ke traktowałem raczej w kategorii egzotycznych osiągnięć. Ale udało się, i to nawet jak na takiego amatora w dobrym czasie.

Dzisiaj już nie było tak różowo, ale wymęczone 5km strzeliło. Dalej realizuję wyzwanie plank, dzisiaj dzień 6, czyli 1 min 20 sekund. Trzymajcie kciuki, bo ten plank jest dla mnie bardziej wymagający niż bieganie :)


Na zakończenie, cytat który podesłała mi kiedyś koleżanka. Czasem może komuś pomóc ;)

18 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Witajcie, święta za pasem a tu poza przystrojonymi galeriami handlowymi nic na to nie wskazuje, nawet dzisiejsza pogoda wskazywała, że owszem zbliżają się święta ale raczej Wielkanocne :) Chociaż nie mogę narzekać, bo po wczorajszej deszczowo wietrznej pogodzie, dzisiejsza wiosenna aura naładowała mi bateryjki na maksa na najbliższe dni :) A patrząc pod kątem weekendowych wyzwań takie doładowanko jak najbardziej się przyda. Jedno z nich oczywiście sportowe, wygenerowane na podstawie dotychczasowych biegów, przez Endomondo podczas tworzenia planu treningowego  ... według ich wyliczeń powinienem jutro w spokojnym tempie pokonać 8km w godzinkę, zobaczymy, ale jakoś nie wróżę sukcesów :?  Wczoraj i dzisiaj, załączyłem regenerację organizmu, wykonałem tylko mały streching z treningów Vitalli a dzisiaj tylko Plank-a zrobię, już  4 dzień czyli 1:15s normalnie sukces ;) jestem ciekawy czy uda się wytrwać do 5 min, na tą chwilę nawet o tym nie marzę. A z innej beczki, to zastanawiam się nad tunelami w uszach ...]:> chodzi to za mną już dobry rok, ale ostatnio coraz bardziej mnie to korci , dzisiaj w pracy spotkałem właśnie chłopaka z tunelami i mnie naszło. Ale nie wiem czy już za stary nie jestem na takie bzdety. Dziurki po kolczykach jeszcze mam, więc zrobienie tuneli nie byłoby problemem. Pytanie czy wypada :p dodam, że nie chodzi o dziury wielkości piłeczki do tenisa a tunele 2 do 5mm

15 grudnia 2015 , Komentarze (13)

Coś się chyba popsuło albo mamy jakąś chwilową anomalię po alkoholową, Waga nie tylko nie chce spadać ale jeszcze delikatnie rośnie. Wczorajsze 88,9 dziś już zmieniło się w 89,1 , teraz pewnie jest 90 bo po obiadku :p...  Moje dzisiejsze zdziwienie idealnie opisuje Rowan Atkinson

Do tej pory w miarę regularnie posuwałem się do przodu, czasem 1kg na tydzień czasem 0,5 kg albo 0,3, a to byłby już drugi tydzień jak nic nie ubędzie pomimo trzymania jadłospisu. Tylko raz zaliczyłem skok wagi w górę, a było to spowodowane jednodniowym opuszczeniem gardy przed słodyczami :< Co prawda mam kilka teorii na temat tego wzrostu, a więc :D

1. Zmiana kaloryczności diety - niby o 200kcal na dzień ale może tu był błąd

2. Regularny wysiłek fizyczny - niby spala ale rozwija też mięśni które podobno są cięższe

3. Coś się po prostu w łagodnym określeniu zepsuło ... w połączenie praca / dieta

Póki co nie mam więcej podejrzanych, do soboty kwarantanna i obserwacja ;) a później jak nic nie ulegnie zmianie poszukamy rozwiązania.


Do pozytywów dzisiejszego dnia na pewno mogę zaliczyć, 3 dzień wyzwania Plank, póki co to tylko 50 sekund, ale nie skończyło się po jednym dniu jak wcześniej, i 45 min treningu cardio. Bieganie zostawiam do czwartku bo co za dużo to i świnia nie zje :)


Co do jedzenia, to dziś kolejna potrawa z cyklu pozytywne zaskoczenie. 

Risotto z warzywami, szybko i smacznie, aż sam byłem zdziwiony, że trzema składnikami plus przyprawy można zrobić bezmięsne pyszne danie  :)
 


I czerwony koktajl, tak wiem, szklanka powinna zawierać innego rodzaju płyn ]:>8)

1 gruszeczka, 100g jagód i szklanka soku 100%. 

14 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Więc jak w temacie, tydzień rozpocząłem z wagą 88,8 (chyba lepsza taka kombinacja niż 66,6 :p ) a w dzień ważenia czyli sobotę 88,5 niby spadek w granicach błędu statystycznego, mniej więcej jak przed wyborami partia Korwin dostała się do sejmu ;) 

Całe to zawirowanie wagowe spowodowane jest nocnymi spotkaniami przy piwku, dieta jak najbardziej była przestrzegana ale jedno piwko każdego dnia musiało się jakoś czkawką odbić. Dlatego w tym tygodniu mówimy kategoryczne "NIE" każdemu alkoholowi, co najwyżej po ciężkim tygodniu, coś na weekend.

Wytopiony tłuszcz i przebyte kilometry przedstawiają się następująco

Czas poświęcony aktywność biegową to 22.9 km w 2 godziny 18 min, plus jeden spacer 35 min, 3 km.

W niedzielę jak już wspomniałem zaliczyłem pierwszy trening Vitalii :) cała ta wzmożona weekendowa aktywność dała pozytyw w postaci małego przyrostu wagi.Dzisiejsze ranne kontrolne ważenie zatrzymało się na wadze 88,9, co w porównaniu z poprzednimi tygodniami jest ekstra wynikiem, zazwyczaj po bezczynnym weekendzie bilans był na plus przeważnie 1 a w najgorszym wypadku 2 kg. Także tydzień już od rana rozpoczął się zajebiaszczo ]:>

Ponieważ obecny tydzień będzie ciężki pod względem wolnego czasu, dziś zmusiłem się do biegania, trzeci dzień z  rzędu. Było ciężko, ale jutro nie miałbym czasu, a do środy bym nie wytrzymał :p Zaliczyłem drugi dzień ćwiczeń Vitalii. No i najważniejsze, od wczoraj robię wreszcie Plank-a, już nie ma przebacz, przypomnienie w kalendarzu Google na wszystkie cwiczenia jest :) 


Wpis kończymy motywatorem, ale nie gorsetowym 

13 grudnia 2015 , Komentarze (10)

Chociaż za oknem szaro ponuro i deszczowo, brakuje tylko jeszcze 4 jeźdźców apokalipsy ;p my robimy swoje i o 7:45 w pełnym wyposażeniu anty deszczowym wyruszyłem w trasę. Chociaż póki co jest mi ciężko dwa dni pod rząd biegać, to nie odpuszczam, bo w weekendy mam za mało ruchu,zdarzało się kilka razy, że pomiędzy sobotnim rannym ważeniem a poniedziałkowym zaliczam skok w górę o 1,5 do 2 kg.Z kolei w tygodniu nadrabiam wysiłkiem w pracy, ale weekendy przy takiej pogodzie to tylko dom i opieka nad dzieckiem, nawet spacer nie wchodzi w grę.Także zaciskam zęby i mimo przeciwności posuwam się do przodu. Dziś rano waga 89,5 zapewne wczorajsze winko miało w tym udział :) natomiast po biegu 88,8 wiec dla takiej nagrody warto trochę zmoknąć 8)


Ale nie o tym miało być. Dzisiaj zaliczyłem pierwszy trening Vitalli o nazwie "NOKAUT"  to musiało być jakiegoś rodzaju przeznaczenie, gdyż normalnie nigdy bym go zapewne nie uruchomił, to on zaatakował mnie nie wiadomo skąd. Przeglądałem sobie stronę Vitalii na telefonie aby zobaczyć jutrzejsze przepisy a tu nagle BENG wyskakuje na czerwono napis "Trening na dziś - Nokaut" myślę sobie jest weekend, czemu nie spróbować :p no i pykło 25 min z Kasią Strzelczyk, super sprawa, a najważniejsze, że córeczka tak się cieszyła podczas ćwiczeń jakby to była zabawa. Same plusy :) Już ustaliłem plan treningowy na poziomie podstawowym, czeka mnie 48 ćwiczeń, myślę że zajmie mi to 4 miesiące. A później zobaczymy czy siłownia czy dalej w domu.


Wrzucam też już trochę zapomniany kawałek dobry na poprawę motywacji i silnej woli ;p


A co do motywacji to Vitalia musi popracować, nad rozróżnianiem płci i odpowiednio te motywatory dnia dobierać.

Serio ? Gorset ? Nie znam raczej nikogo kto by chciał to zobaczyć :) 

12 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Zastanawiające jest to, że jak kobieta schudnie kilka kilo to koleżanki, przyjaciółki znajomi, od razu to zauważają, jest euforia dzielenie się poglądami, porady co jeść itp. Co prawda wyłączamy z opisu powyżej sytuację w której rzucamy stwierdzenie  "ale ty chudo wyglądasz" do dawno nie widzianej koleżanki, albo mówimy tak, żeby komuś żeby po prostu coś powiedzieć, a w rzeczywistości jest zupełnie na odwrót. Natomiast facet zrzuci 10 kg i nikt mu nic nie powie, a jak już ktoś się odważy to po pytaniu "schudłeś" pada "ale nie masz raka" :) Przerabiam to drugi raz, i za pierwszym razem było tak samo jak teraz, najpierw zero reakcji, a później pytania o chorobę :) Co prawda, nie mam jakiejś dużej potrzeby, żeby każda napotkana osoba mówiła mi, że schudłem, że super itp, robię to dla siebie i swojej rodziny, ale wiadomo, że każdy komplement cieszy i daję jakiegoś rodzaju motywację dziwi jednak fakt, że chudnący facet w większości wśród kolegów z pracy kojarzony jest z chorobą albo problemami. Ot takie sobotnie przemyślenie :p Przy okazji tych wypocin, polecam wam winko. Na pewno do kupienia w Kauflandzie bo tylko tam do tej pory je spotkałem, bardzo fajne trochę słodkie, ale nie tak słodkie jak Carlo Rossi Sweet Red, wino likierowe. 

Na zdrowie, za zrzucone kilogramy. :) w tym tygodniu spadłem magiczne 0,3 kg więc nie wiem czy mi się należy jakieś winko, gdyż można to zaliczyć w granicach błędu statystycznego (smiech)

10 grudnia 2015 , Komentarze (9)

Na wstępie, muszę się podzielić z wami jednym prostym ale jakże zajeb*$tym przepisem :) otrzymałem go od Vitalli jako lunch, ale doskonale sprawdzi się jako śnidanko czy drugie śniadanie, a więc jest to

Serek wiejski z jabłkiem, porem i pieczywem

Muszę przyznać, że któryś raz z kolei jestem pozytywnie zaskoczony daniem, które obstawiałem, że wyląduje w koszu zaraz po zrobieniu. A tu taka super potrawka. Na pewno zagości częściej w moim jadłospisie, zwłaszcza, że te trzy pierwsze potrawy w ciągu dnia muszę mieć możliwość albo przygotować dzień wcześniej albo w miarę szybko je zrobić będąc w pracy :) 

A teraz się pochwalę bo jest czym, wczoraj postanowiłem się sprawdzić i odłożyłem na bok wszystkie plany treningowe które stosowałem podczas biegania. Generalnie było super ale pewien niedosyt pozostał jako, że zabrakło trochę do mojego celu jakim jest 5km. Ale co się odwlecze to nie uciecze i dziś ... 

Tadam ... (smiech)

Udało mi się zrealizować, pierwszy cel. Masakra, naprawdę nie spodziewałem się, że w 3 tygodnie będę w stanie przebiec 5km. A jeszcze bardziej nie spodziewałem się, że bieganie sprawi mi tyle radości, te endorfinki to takie małe wesołe sku*$#synki, dają takiego kopa energetycznego do mózgu, że ciężko to opisać.  Ten dzisiejszy wyczyn zbiegł się z ciekawą kolacją, w sam raz nadającą się do świętowania. A Więc za pierwszy sukces ...

Quesadilla z kurczakiem i warzywami a'la Guy Fieri

7 grudnia 2015 , Komentarze (12)

Poniedziałek, dla odmiany okazał się bardzo męczący. Niby pracy mało i udało mi się ją skończyć o 13 ale od tej 13 wszystko na wariata. Ze wszystkich rzeczy najważniejsze to zdążyć do przedszkola, i chociaż bez kłopotu "babcia" mogłaby odebrać córeczkę, to chyba jak każdy rodzić, wolę się tak zorganizować, aby samemu tam być i ją przytulić ;] zwłaszcza, że jeszcze nie do końca jej odprowadzanie jest bezproblemowe. Aktywność fizyczna dziś ograniczona do małego spacerku    3km - 30 minut, a jutro spróbujemy przebiec 4km. 

W marcu przeszłego roku upatrzyłem sobie zawody Harpaganska dycha na których chciałbym się sprawdzić ;] dystans jak nazwa wskazuje 10 km niestety wpisowe 100 pln-ów :( ale zobaczymy. Natomiast drugi cel to już trzeci kwartał przyszłego roku i start w 15tka z Sosnowca do Katowic. Jeżeli do końca roku dam radę przebiec 5km nawet jeżeli ostatnie metry będą wyglądać tak

  i nie chodzi o figurę (smiech) to ta Dycha jest w zasięgu. 

Podczas spaceru testowałem nową aplikację do biegania/chodzenia i muszę przyznać, że wypadła dużo lepiej niż używany Endomondo. Mowa o Runtastic, skrobnę coś więcej jak już pobiegnę na niej kilka razy. Na plus na pewno dokładniejszy pomiar odległości i ani razu nie zgubił GPSu :) no i ma też przyjemniejsze kolory dla oka ;]

Dziś zaczynam od nowa wyzwanie Plank, generalnie nie miałbym z nim problemu, tzn z kilkoma pierwszymi dniami, gdyby nie pomoc dziecka w ćwiczeniach, które upatrzyło sobie moje plecy jako idealne miejsce do leżenia ;] dziś spróbuję jak uśnie :)

6 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień zakończony pizza i piwem, ale nie będę z tego powodu płakał, czy sypał popiołu na czoło ;] po tych 3 praktycznie bezalkoholowych miesiącach miałem ochotę na zimne piwko a żona dołożyła do tego kawałek pizzy. Szczerze to myślałem, że akurat ta pizza jak zakazany owoc będzie lepiej smakować, ale szału nie było :) dziś waga trochę w górę, ale zawsze tak jest u mnie przez weekend. Niedziela miała być dniem bez wysiłku i czasem na regeneracje, ale po odsłonięciu okna, aż żal byłoby nie skorzystać z tak ładnego poranka i nie ruszyć czterech liter w plener, w końcu wczorajszego Desperadosa i to w rozmiarze 0,6 trzeba jakoś odpracować (smiech)

5 grudnia 2015 , Komentarze (1)

No już kilka lat źle czyta mój list :D