Dziś cały dzień według planu - pokuta za wczorajsze obżarstwo. Posiłki w ciągu dnia według wcześniej ustalonych godzin. Z pracy wyszedłem dzisiaj też o czasie. Lunch - standardowo - kurczak ze szpinakiem. Po powrocie do domu - woda do czasu powrotu żony - dziś umówiliśmy się na wspólne bieganie. W tzw. międzyczasie PLANK - dziś 2 minuty 10 sekund. Na bieganie zabraliśmy ze sobą psa, żeby wypróbować prezent mikołajkowy - pas do biegania na 6 łap (podarunek dla żony). Ja zrobiłem wcześniej zaplanowany trening interwałowy 6 x 400 metrów ze średnim tempem 4,49 min./km. To o 16 sekund lepiej niż przed tygodniem. W sumie przebiegłem 7,80 km w średnim tempie 6,31 min./km. Pies trochę się zmęczył. Po powrocie do domu nie chciał wyjść z samochodu. Po bieganiu cztery figi, żeby uzupełnić cukier i biały ser z zielonym pesto. Ostatnio bardzo polubiłem to zestawienie. Herbata miętowa przed snem. Dziś był dobry dzień.
DARMAA
9 grudnia 2015, 16:09Gratuluję-twardziel z Ciebie a z żony zresztą też.
iw-nowa
8 grudnia 2015, 23:21Ciekawe menu i gratuluję takiego wyniku w bieganiu! Mój piesio aż tak już by pewnie nie pobiegał, a i ja wolę ćwiczenia na macie, a raczej na dywanie, czasem na siłowni. :) Ale dobrze, że trafiłam do Ciebie, to się może jeszcze bardziej do ćwiczeń zmotywuję. Powodzenia! :) iw
tombom
9 grudnia 2015, 09:17Ja nie wiem, czy mój będzie jeszcze chciał kiedyś ponownie biegać ze mną. Wczoraj po bieganiu miał taką minę, jakby chciał, żeby go zostawić w spokoju.
iw-nowa
9 grudnia 2015, 10:41Pewnie mu wystarczyło na dwa dni :), mój ostatnio latał za Moim M., który jechał rowerem. Pies był zachwycony, mimo że potem padł na resztę dnia :) pozdrawiam
roogirl
8 grudnia 2015, 22:22Też się wczoraj obżarłam... czekoladą i cukierkami :/ Figi są pyszne, a najlepiej smakują prosto z drzewa :)