Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zmiana planu


Wczoraj po obżarstwie waga zaskakująco niska - 99,2 kg. Dzisiaj po wczorajszym treningu interwałowym, który trochę dam mi w kość, waga zaskakująco wysoka - 99,5 kg. Nie jest źle - poniżej magicznej granicy. Prześladuje mnie ona od długiego czasu - czuję się niepewnie. Na śniadanie sok (szpinak, seler naciowy, gruszka, jabłko, mango, pigwa, błonnik, spirulina, trawa pszeniczna). Był tak gęsty, że prawie nie dał się wymieszać. Posiłki w ciągu dnia według planu. Dziś zrezygnowałem z ćwiczeń - wróciłem do domu z dreszczami. Moje najstarsze dziecko przyniosło ze szkoły do domu jakąś wysypkę zakaźną. Od popołudnia było mi zimno, miałem lodowate kończyny, bardziej niż podczas ostatniego morsowania. Do tego kręciło mnie w brzuchu, jak przy typowym przeziębieniu. Stwierdziłem, że w takiej sytuacji nie będę się obciążał, bo przepadnę na długo i powtórzy się sytuacja sprzed 2 lat, kiedy to właśnie przeziębienie spowodowało, że wypadłem z rytmu i odbiłem się od granicy 99 kg w górę (na długo). Dziś tylko PLANK - 2 minuty 20 sekund. Było już ciężko. Jutro mam nadzieję na lepsze samopoczucie - planuję bieganie - ok. 8-9 km. Stwierdziłem, że czasem warto odpuścić. W końcu proces zmiany nawyków żywieniowych i ruchowych ma być na długie lata.

  • iw-nowa

    iw-nowa

    10 grudnia 2015, 12:26

    Najważniejsze jest mądre przestrzeganie tych dobrych nawyków i powrót do nich po każdym potknięciu, ważne, że to już wiesz i się trzymasz. Odpuścić w przypadku choroby trzeba. W końcu nikt z nas nie jest cybogriem, czasem musimy się zregenerować. Też wolę nie dopuszczać do choróbska, lepiej się oszczędzać, niż sobie na długo zaszkodzić. Pozdrawiam

    • tombom

      tombom

      10 grudnia 2015, 16:03

      Masz rację. Już się pozbierałem. Czas się wziąć do roboty. Nie ma co stękać.

    • iw-nowa

      iw-nowa

      10 grudnia 2015, 17:03

      Czasem postękać też trzeba. :), ważne żeby z tego stękania coś wynikło!