niedziela (27.12.2015 r.) - waga 98,8 kg; 28,1% tłuszczu; 52,5% wody;
poniedziałek (28.12.2015 r.) - waga 98,8 kg; 28,2% tłuszczu; 52,4% wody.
Wczoraj było pobiegane - 11,5 km. Wieczorem niestety najadłem się ciasta, które zostało przede mną rozłożone po wszystkich kątach. Dziś przeprowadziłem na ten temat rozmowę z żoną, bo planuje upiec kolejne, z okazji Nowego Roku. Ciężko wytrwać w postanowieniach, kiedy jest się jedynym wśród szóstki innych członków rodziny, którzy nie zwracają uwagi na to, co jedzą i w jakich ilościach. Rano sok - szpinak, pigwa - ostatnie sztuki, jabłko, cytryna, kiwi. Od dziś zaczynam uzupełniać regularnie pro- i prebiotyki do mojej diety (wzdęcia). Dziś wypróbowałem po raz pierwszy nowe pojemniki na soki, które dostałem pod choinkę razem z wagą - wcześniej wypijałem każdą przygotowaną ilość soku od razu na śniadanie, żeby się nie zmarnowało - dziś zabrałem nadmiar do pracy. Po południu w planie ćwiczenia z Vitalią. Do środy nie biegam - muszę nabrać sił w nogach na zaplanowane biegi, a dziś czułem już zakwasy w nogach po sobotnim spacerze w góry.
HappyWay
28 grudnia 2015, 23:13Podziwiam, za te 11km !
Cyklamenka
28 grudnia 2015, 17:38Dżizas 11,5km... niesamowite... Fajnie że dostałeś takie prezenty związane z dietą, miło mieć wsparcie w najbliższych ;) A obżarstwem świateczno-noworocznym się nie przejmuj, zaraz minie ;)
tombom
28 grudnia 2015, 22:21Już minęło :-)
garfildus
28 grudnia 2015, 11:21Oj wiem jak to jest być tą jedyną osobą, która musi uważać. I patrzeć jak inni jedzą co chcą i ile chcą, bo albo nie muszą, albo mają to gdzieś. Ale pomyśl, że to ty na tym zyskujesz. A ciasto (nawet najlepsze), nie jest tego warte :) Trzymam kciuki
tombom
28 grudnia 2015, 11:57Chwilowa poświąteczna słabość. Dzięki :-)