Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

It's better to be hated for what you are than to be loved for what you're not.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 958
Komentarzy: 38
Założony: 16 listopada 2014
Ostatni wpis: 2 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
TruePrincess

kobieta, 25 lat,

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2014 , Komentarze (9)

Co tam, jak tam? Ja czuję się wspaniale. Drugi dzień wyzwania za mną i przyznaję się, że miałabym ochotę zrezygnować tak się zmęczyłam. Nie poddajemy się, to dopiero początek! Oczywiście cieszy mnie to, iż pod koniec leci ze mnie pot i mówię, że nie dam już rady, ale to w moim przypadku normalne. Dodaje mi to takiego jakiegoś powera?

Jedzonko myślę, że jest okej. Nie objadam się, jem regularnie i staram się, aby było dobrze. Nie chcę się jakoś bardzo rozpisywać w ten sposób, więc napiszę co jadłam dzisiaj, a Wy jeśli możecie to napiszcie mi czy jest dobrze.

ŚNIADANIE – 2 garści otrębów granulowanych ze śliwką + jogurt naturalny

II ŚNIADANIE- kanapka: chleb ciemny z ziarnami (nie pamiętam jego nazwy i nie jest to graham) + pomidor

PRZEKĄSKA- jabłko

OBIAD- zupa jarzynowa

KOLACJA- jogurt musli śliwkowy + kiwi


Wczoraj wieczorem oglądnęłam film, który królował u mnie w tamtym miesiącu. Jest to „The fault in our stars”. Przypuszczam, że większość z Was miało już okazję go obejrzeć, ale jeżeli nie to serdecznie Wam go polecam. Jest to mój ulubiony film, odkąd pierwszy raz go zobaczyłam. Przepłakałam całe dwie godziny, ale ja już tak mam, że na filmach muszę ryczeć ( z czego zawsze śmieje się moja najukochańsza siostra haha). Nie wiem, czy tylko ja tak mam, że po obejrzeniu kilkukrotnie jak nie kilkunastu wyżej wspominanego filmu zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem i tak jakby bardziej cieszę się z małych rzeczy. Jeżeli też tak macie to możecie napisać na dole. 


Dzisiaj wreszcie wybrałam się na miasto po nowe zimowe buty, ponieważ z tamtego roku nie nadają się do chodzenia. Dlaczego ja tak niszczę buty? Weszłam do pewnego sklepu obuwniczego, do którego nigdy nie wchodzę, bo ceny mają kosmiczne i zobaczyłam, że jest wielka promocja. Nie zastanawiając się długo przymierzyłam buty podobające mi się odkąd je tylko ujrzałam na wystawie i zdecydowałam, że je kupię. W końcu nie zawsze zdarza się promocja z 229zł na 80 zł. Szczerze mówiąc cena początkowa wydała mi się głupia, ponieważ buty nawet nie są skórzane, ale są to takie całkiem zwyczajne i powinny być tanie. W każdym razie mam je i jestem zadowolona. Jeżeli chcielibyście zobaczyć zdjęcie, jak wyglądają, to możecie napisać na dole to wstawię jutro, chociaż nie są one jakieś niesamowite i zaskakujące.

I znowu niebieskie literki :) Do zobaczenia w jutrzejszym wpisie. 

1 grudnia 2014 , Komentarze (4)

Grudzień niewątpliwie kojarzy się ze świętami, prezentami i rodziną. Jest to mój ulubiony miesiąc w roku, na który ciągle czekam. Zawsze kochałam zimę, śnieg i te wszystkie światła na ulicy, oraz w domach, a także uwielbiałam adwent, który akurat teraz się zaczyna. W związku z tym, że święta tuż tuż, z czego mam nadzieję każdy się cieszy, postanowiłam zacząć ćwiczyć. Oczywiście wcześniej ćwiczyłam, ale to było raz lub dwa razy w tygodniu i to tak „na odczepnego”. Teraz postanowiłam się poprawić. Od dzisiaj zaczynam 30 day shred challenge i mam nadzieję, że wykonam go co do dnia. Wtedy to może wstawię Wam zdjęcia porównawcze, które wykonam dzisiaj i jeszcze w jakieś dni. Mam tylko nadzieję, że będą jakieś efekty i ten ruch nie pójdzie na marne :) 


Pisałam Wam ostatnio (no dobra może troszkę więcej niż ostatnio), że miałam robione badania. Niby wszystko wyszło dobrze, ale lekarka powiedziała, że to nie wyklucza choroby i mam przyjść w przyszłym tygodniu do niej na ważenie, a wtedy jeśli waga nie spadnie da mi skierowanie do endokrynologa, bo tak być nie może. Naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy to może być powodem tego, iż kilogramy nie chcą spadać, a nie jem tragicznie, no nie wiem... Oczywiście nie chcę usprawiedliwiać tym mojego wyglądu, bo to już tylko i wyłącznie moja wina. Poczekamy i za tydzień dowiem się ile ważę. Może będę mogła zaktualizować pasek? Jedyne, co mnie rozczarowało, to to że pani nie chciała dać mi skierowania do dietetyka, o które poprosiłam. Po prostu uznała, żebym nie przesadzała, bo nie jem najgorzej, więc po co mi on?

Póki co daję Wam tylko jedno zdjęcie , a sama zmykam wykonywać pierwszy dzień challengu.


20 listopada 2014 , Komentarze (11)

Hej!

Nie pisałam tutaj przez dwa dni, ale to nie jest żadną tragedią. Przyczyną tego były moje badania. Uznałam, że przydałoby się wykonać proste badanie krwi, więc poszłam do lekarza. Oczywiście szanowna pani nie chciała dać mi skierowania, bo "nie ma takiej potrzeby, tutaj jest tylko nadwaga". Koniec końców dostałam skierowanie i poszłam wczoraj  na badanie. Oczywiście rano był wielki strach, ponieważ panicznie boję się igieł, ale to szczegół. Jeszcze we wtorek zostało mi USG, a potem do lekarza z wynikami. Dzisiaj byłam odebrać wyniki krwi i czytając je zauważyłam, że wszystko powinno być w porządku. także jest okej.

Dużo z Was pisało mi w komentarzach, jak i wiadomościach prywatnych, że za mało ostatnio zjadłam. Patrząc na to wszystko muszę Wam przyznać rację. Dzisiaj mam nadzieję, że jest lepiej, chociaż nie jestem tego taka pewna. Mam zamiar poprosić panią doktor o skierowanie do dietetyka, ponieważ wydaje mi się, że dobrze mi zrobi taka wizyta. 

Co zjadłam?

Śniadanie 6:00 - otręby granulowane z żurawiną i jogurtem naturalnym

II Śniadanie 9:40 - chleb graham z ziarnami z pomidorem

Przekąska 12:25 - kiwi

Obiad 15:45 - dwie łyżki ziemniaków z dwoma gotowanymi kotletami mielonymi i mixem sałat

Kolacja 18:00 - mała miseczka zupy grzybowej

Zaraz biorę się za ćwiczenia i będzie dobrze :)

Ps. Nie wiem czy będę dodawać coś w weekend, bo chyba pojadę do koleżanki na noc ;) 

17 listopada 2014 , Komentarze (8)

HI!


Jak ten czas leci. Już 17:00, a nawet tego nie odczułam. Ciemno za oknem, więc z psem się nie chce wyjść na wieczorny spacerek. Jednak trzeba będzie. I jeszcze ta nauka...

Ale nie o tym. Dzisiaj minął taki real first day mojej "zmiany życia". Chyba mogę to tak określić? Dzień przebiegł mi bardzo miło i o dziwo nie było trudno, a nawet mogę powiedzieć, że świetnie się czułam. Teraz jednak moja mama z siostrą zabrały się za pieczenie cupcaków. Przecież nie może być tak prosto. Jakoś to przeżyję i nie zjem przysmaku. Jestem na tyle zmotywowana, że nie chce mi się nawet próbować babeczek. Jeszcze nie ćwiczyłam, ale mam nadzieję, że uda mi się to później uczynić. Jestem tego pewna, bo bardzo chcę mi się poruszać :) Przynajmniej rozciąganie w przerwie pomiędzy rozbiorami polski, a dynastią piastów. haha. Czy coś jeszcze chciałabym napisać? Chyba to starczy.

A oto co zjadłam:

Śniadanie- otręby granulowane z żurawiną i jogurtem naturalnym

II Śniadanie- jabłko

Obiad- około 50 g kaszy gryczanej z sosem

Kolacji jeszcze nie było :)

Muszę popracować nad systematycznością posiłków i myślę, że będzie dobrze.

na koniec piosenka, która chodzi za mną od początku weekendu:

16 listopada 2014 , Komentarze (6)

Dawno temu za siedmioma rzekami, za siedmioma górami mieszkała dziewczyna, która miała wiele marzeń, jednak większość z nich nie była aż tak realna do spełnienia jak jedno. Tym marzeniem było zmienić wygląd swojego ciała. W pewnym momencie swojego życia uznała, że przyszedł już na to czas i zaczęła wyszukiwać informacji w internecie. Tak trafiła na stronę, na której obecnie się znajdujemy. Czytając na niej troszkę uznała, że również założy sobie tutaj konto i to uczyniła.

Tak przyznaję, że nie miałam pomysłu co napisać na samym początku i wyszło coś takiego. W każdym razie zaczynam od DZISIAJ, nie od jutra czy przyszłego tygodnia, bo wtedy mam pewność, że nie udałoby się to. Na wstęp myślę, że to wystarczy, ponieważ nie chcę zanudzać Was tym, co dokładnie chciałabym zmienić, ponieważ  nie podoba mi się całe moje ciało,a wypisywanie każdego szczegółu zajęłoby trochę czasu.

Teraz muszę się troszkę "zapoznać" z vitaliom i wracam jutro :)