Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zaczynam pływać. Na razie bywam raz w tygodniu na basenie, ale jak czas pozwala to częściej. Podoba mi się! Mam nadzieję, że wraz z moją chęcią aktywnego trybu życia znikną napady głodu i włączy mi się zdrowe odżywianie! Dodatkowo odkrywam nowe pasje i zaczynam robić coś dla siebie, poświęcać czas sobie, a nie tylko innym! Podoba mi się :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11187
Komentarzy: 309
Założony: 2 stycznia 2013
Ostatni wpis: 14 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tymciazylcia

kobieta, 35 lat, Kędzierzyn-Koźle

164 cm, 72.10 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć i utrzymać zdrowe nawyki i szczupłą sylwetkę!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2014 , Komentarze (7)

Moja babcia nie żyje :(

nie miałyśmy takiego kontaktu jak niejedna babcia z wnuczką, ale to pewnie przez odległość ponad 700 km. A i tak jest mi przykro, bo to jedyna babcia. 

Przykro mi tym bardziej, że mój K. nie może wziąć urlopu na pogrzeb, bo wszyscy już mają rozplanowane: urlop, chorobowe, wizyta w szpitalu ... nie ma pracowników, on nie może. Okolicznościowy, wiadomo, mu się nie należy - rodziną nie jesteśmy na papierze. I ja się pytam, czy ja przesadzam, że oczekuję, by ze mną jechał? Przecież to nie było planowane, ale w pracy powinni zrozumieć. Ale nie. W dodatku wydaje mi się, że za każdym razem jest problem i akurat mój K. nie może. Już parę razy tak było!

A może on nie jest potrzebny? W sumie to nawet mojej babci nie znał, bo najpierw nie chciał (długa historia), a potem nie było okazji i tak wiele lat minęło.

Proszę o porady.

9 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Witajcie wszyscy!

Długo mnie tu nie było i widzę trochę zmian na Vitalii, muszę nadrobić zaległości.

Mam teraz wielka motywację do odchudzania, gdyż na przełomie lipca i sierpnia jedziemy po moją chrześnicę za granicę, a potem zabieramy ją do siebie na prawie dwa tygodnie. Zatem muszę się dobrze prezentować, bo się dziecko i rodzina wystraszy jak mnie zobaczą! Na razie jem pięć posiłków dziennie, w miarę racjonalnych. Śniadanie grzecznie po wstaniu. Nie podjadam, a jak już do garść orzechów włoskich, więc nie jest źle chyba. Mam nadzieję, że uda mi się zrzucić 15 kg do urlopu. Myślicie, że są szanse? Proszę o porady i inne kopniaki również;)

Moja pierwsza praca okazuje się super, bardzo jestem zadowolona po tych pierwszych kilku tygodniach. Jestem bardzo mile zaskoczona dobrym traktowaniem pracownika, podejściem do człowieka i tym wszystkim czego brakowało mi w starej pracy. Druga nowa praca jest raczej dorywcza jednak, na telefon. Zastanawiam się czy mi się opłaca, bo tyle samo mogłam dorobić na korkach, a pracowałam trzy razy krócej ... praca w biurze, ogólnie też fajnie, ale szału nie ma, grosze dostaję i to na czarno w końcu, więc z obietnic na dzień dobry niewiele zostało. I są dni, że w ogóle nie przychodzę do biura, a są takie, że siedzę do wieczora. Nieregularnie tak, przez co zawaliłam parę zajęć z hiszpańskiego czy odwołałam sporo korków, czego teraz trochę żałuję i chyba od września na nowo nagromadzę uczniów. Chyba, że w pierwszym miejscu dostanę już pełen etat, to wtedy nie. W dodatku w biurze dzwonią z godziny na godzinę :| trochę niefajnie. Choć sama praca nie jest męcząca, atmosfera ok, choć przez moje dorywcze przyjścia trudno mi się zaaklimatyzować. Mam zatem dylemat, bo nie chcę szastać szczęściem jakie mnie spotkało, że obie prace się trafiły, ale też nie chcę już się dawać wykorzystywać. Tutaj nie zanosi się na złe traktowanie, ale perspektyw tez raczej nie ma. Jak uważacie co powinnam zrobić?

9 marca 2014 , Komentarze (5)

Zatem jutro startuję w drugiej nowej pracy.

Z dietą trochę kiepsko się zrobiło, ale biorę się znowu w garść. Dzisiaj ciągle coś podjadałam i jestem zła na siebie. Muszę sobie jakoś fajnie zorganizować posiłki do mojego życia w biegu, bo często do południa jem malutko, a potem dużo, a powinno być odwrotnie.

Łyżwy się skończyły, więc nadszedł czas na zakupienie rolek!


4 marca 2014 , Komentarze (6)

Wczoraj był mój pierwszy dzień w nowej pracy. Jest zupełnie inaczej niż w starej z różnych względów. Ale zapowiada się fajnie. A potem się okaże. W każdym bądź razie wiele nauki przede mną, a za trzy miesiące egzamin, żeby zostać na stałe. Perspektywy fajne.

Za to powiem Wam, że wczoraj po pracy dostałam kolejną pracę!

I będę razem z moją A. (dziewczyna ze starego miejsca pracy) pracować w tym nowym miejscu. Najpierw od 8 do 12, a potem od 13 do 16 w biurze. Normalnie co za szczęście! Niezbyt długo sobie popracowałam na pół etatu, ale nic nie szkodzi! Cieszę się bardzo! I będziemy mogli spokojnie się utrzymać i żyć. I ja mam mniej stresów. Ostatni raz w starej pracy byłam w środę i zaczynają ze mnie schodzić te stresy, już śpię dobrze, brzuch mnie tak nie boli i idę naprzód!

Umowa kredytowa wczoraj podpisana, ale jeszcze mnóstwo formalności przed nami.


27 lutego 2014 , Komentarze (7)

Wczoraj był mój ostatni dzień w pracy. Powoli dochodzę do siebie. Rozstanie było burzliwe, ale w końcu to wszystko za mną. Kobieta była zszokowana, że śmiem zrezygnować z pracy u niej. Oczywiście nie dopuszcza do siebie myśli, że nie jest taka super jak sama siebie postrzega. Niech jej będzie, że to ona jest ofiarą. Ja w końcu osiągnęłam co chciałam, mam długi weekend i od poniedziałku startuję w nowym miejscu. Nauczyłam się nie oceniać pochopnie, ale i tak zapowiada się dobrze zresztą z mojego starego biura wszyscy odchodzili po krótszym i dłuższym czasie, a w nowym miejscu są osoby zadowolone od wielu lat, o czymś to świadczy chyba?

Łezka w oku zakręciła mi się parę razy jak się klienci ze mną żegnali, którzy po pierwsze widzą, ze coś jest na rzeczy, skoro jedna pracownica ucieka miesiąc temu, a teraz ja. W dodatku w strasznym okresie, ale trudno. Jedna pani zadzwoniła z żalem, że żałuje, że odchodzę, że ta szefowa jest popieprzona, że wszyscy uciekają, że mam wpadać na kawę, że życzy mi samych sukcesów, że mogę na nią zawsze liczyć, że na emeryturze (za rok) chciałabym, abym to ja ją rozliczała (jak się wyraziła "ktoś kompetentny i normalny), jej pracownice tez są zawiedzione. Inne firmy też mi już maile wysyłają, że dziękują i będą tęsknić. Czyli nie byłam może taka najgorsza jaj się wydaje mojej byłej już szefowej, skoro klienci tak bardzo mnie polubili?

Muszę dojść do siebie.

Przyznaję się też bez bicia, że mam na sumieniu pączka, ale do nowej pracy będę dreptać na nóżkach to go spalę


Udanego tłustego czwartku!

Ps. I jeszcze jedna dobra wiadomość:
PRZYZNALI NAM KREDYT!
KOŃCZYMY REMONT.
PRZEPROWADZAMY SIĘ W KOŃCU NA WIOSNĘ!



20 lutego 2014 , Komentarze (9)

Wiem, że zamilkłam na jakiś czas, ale za to się pochwalę,
jak w tytule:
DOSTAŁAM NOWĄ PRACĘ!!!
Proces rekrutacji był długi, a ja nieraz przeżywałam chwile zwątpienia, ale się udało!!!


Praca:
1. Bliżej niż dotychczasowa, a po przeprowadzce 5 minut wolnym tempem, na pieszo!
2. W jednostce budżetowej, a nie u zakichanego prywaciarza.
3. W zawodzie, z możliwością awansu i rozwoju.

4. Zarobkowo lepiej, choć na razie pół etatu to wyjdę podobnie, a za to czasowo będę miała więcej czasu dla siebie.
5. Dyrektorka wydaje się sympatyczna i atmosfera w pracy też.

Cieszę się przeogromnie.


Muszę teraz oznajmić mojej "kochanej" już na szczęście prawie byłej szefowej, że odchodzę. Wiem, że wychodzę na bezduszną, ale u niej nie ma dnia bez jazdy, więc gdzieś mi skrupuły minęły. Dziewczyna, która była na pół etatu też odeszła, akurat miesiąc temu. Zostanie jej tylko nowa studentka na umowie zlecenie, która jest na innym kierunku studiów i mimo, że jest mądra i sympatyczna to dopiero się uczy od dwóch miesięcy, więc życzę szefowej powodzenia <zołza ze mnie>

Jeżeli chodzi o dietę to nie schudłam, ale też nie przytyłam aktualnie, więc to już pół sukcesu. A będę miała mniej stresów to i z dietą będzie łatwiej. Na zumbę chadzam co piątek i raz w tygodniu łyżwy - spodobało mi się - które na wiosnę wymienię na rolki.

Idę świętować.
I w weekend również.
Aż mnie trzęsie z radości!

25 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Jutro jedziemy na lodowisko, ale przyznam się, że jeszcze nigdy w życiu nie jeździłam na łyżwach!

Ale kiedyś trzeba zacząć, prawda???



a na wiosnę chcemy się rolkować.

Mam nadzieję, że wrócę tu do Was w jednym, całym i niepołamanym kawałku

Z dietą się trzymam, nie jest w 100% jak należy, ale jest nie najgorzej skoro parę deko straciłam. Na pewno "skurczył" mi się żołądek, potrafię troszkę bardziej nad sobą zapanować, odmówić sobie co nieco i nie podjadać w pracy. Z każdym tygodniem chcę więcej zdrowych nawyków wprowadzać. Lepiej powoli, ale skutecznie i na stałe.

Za półtora tygodnia idziemy do banku, robimy podejście nr 2 po kredyt i jak się uda to wiosną bądź wczesnym latem przeprowadzka

Zbieram się, bo sterta prasowania na mnie czeka. Chcę się szybko uwinąć, bo ładna pogoda, więc chcę iść na spacer. Muszę pomachać nogami, bo wczorajszy wieczór był siedzący u znajomych, ale poza 4 orzeszkami żadnych grzeszków


6 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Dzisiejsze menu:

śniadanie - 9:00 - dwie kromki (chleb taki jak wczoraj) z sałatą, serem i pomidorem + kiwi
obiad - 13:00 - pstrąg z piekarnika + 4 małe ziemniaczki w mundurkach + kukurydza z puszki
podwieczorek - 16:00 - koktajl z truskawek mrożonych i mleka 1,5 % z dwiema łyżeczkami cukru
kolacja - 19:00 - zupa pomidorowa z groszkiem ptysiowym + kaszka na mleku Smakija owoce leśne

Byliśmy też dzisiaj na godzinnym spacerze, a przed chwilą przez 30 minut zmagałam się ze Skalpelem Chodakowskiej.

Jutro wracam do pracy, wypoczęłam, ale to wcale nie znaczy, że chce mi się do TEGO biura wracać. urlopik udany, szkoda tylko, że i tak wielu rzeczy nie udało mi się zrobić. Ale tak to bywa, prawda?
Czas wrócić do pracy, do korków i całego tego codziennego zamętu.

5 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny!

Mój dzisiejszy jadłospis wyglądał następująco:

śniadanie - 9:00 - dwie kromki ciemnego pieczywa ze słonecznikiem (z Biedronki) z makrelą wędzoną + pół pomarańczy
obiad - 12:30 - miseczka zupy jarzynowej + dwa udka z kurczaka (pałki, te małe) z łyżką ziemniaków oraz warzywami gotowanymi
podwieczorek - 16:00 - miseczka płatków z mlekiem 1,5% (płatki: Nesquik Duo) + 4 wafle ryżowe
kolacja - 19:00 - dwie kromki pieczywa (tego co rano) z dżemem z czarnej porzeczki oraz mała gruszka

Nie wiem czy jeszcze coś zjem, pewnie tak, bo jeśli pójdę spać około północy to od 19 nie wytrzymam raczej tyle czasu ... postaram się coś lekkiego ok 21 zjeść. Marchewkę? Pomidora?

Wiem, że nie powinnam jeść takich płatków, ale odrobinę zastępują mi słodycze (chociaż zwykłe kukurydziane też lubię, tylko akurat ich nie mam). Nie lubię za to owsianki, więc odpada.
No i zwykle nie jadam dwóch dań na obiad, są to sytuacje sporadyczne.


Pędzę poskakać i liczę na Wasze rady

4 stycznia 2014 , Komentarze (5)

W końcu wczoraj włączyłam ten wychwalany Skalpel z Chodakowską i się poruszałam efekty nie były spektakularne, ale liczę, że się rozruszam i będzie z każdym razem lepiej. I przede wszystkim: jak już ruszyłam tyłek to mi się spodobało