Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wakacje tuż tuż


Jak w tytule wakacje zbliżają się wielkimi krokami i mój wyczekiwany urlop także (od 21 czerwca) a ja wyglądam tak:

Cały czas byłam świadoma upływającego czasu i gromadzonych kilogramów, ale jakoś po tygodniu walki kapitulowałam. Co się dzieje? Przecież już raz udało mi się schudnąć, trzymałam wagę tyle czasu, a teraz doprowadziłam się do stanu poprzedniego. Wie co i jak i w teorii
i w praktyce, a nie potrafię ruszyć z miejsca.


Znacie może jakieś dobre sposoby na choćby ograniczenie cellulitu? Najlepiej tanie i domowe. Oczywiście truchtać dalej truchtam. Ale nie tak często jakbym chciała. A ćwiczenia w domu do mnie nie przemawiają, bo niestety nie potrafię się zebrać, by w domu się wyginać.

Weekend minął dosyć deszczowo. I raczej domowo. Pierwszego dnia mieliśmy spotkanie ze znajomymi to ograłam ich wszystkich w eurobiznes i skusiłam się tylko na kawałeczek cista, które zrobiłam (truskawkowe tiramisu bez pieczenia, więc bez żadnych wypiekowych rewelacji) i to wszystko. Piątek dość aktywnie, bo udzielałam korków, a potem załatwialiśmy mnóstwo spraw z moim K. dotyczących remontu i mieszkania. Wczoraj było mega leniwie. Pogoda chyba tak na mnie wpłynęła. Dzisiaj spałam dosyć długo, ale już się ogarnęłam, pomierzyłam, poważyłam i zaczynam tworzyć plan działania, bo ja człowiek planu jestem bez planu ani rusz.

Muszę przestać podjadać. Przestać myśleć o jedzeniu. Jakaś obsesja mnie dopadła?!


A jak myślicie jaki strój kąpielowy chociaż troje zakryje moje mankamenty? O ile ostatecznie w ogóle wyjdę na plażę ... (może stchórzę? a może zwyczajnie pogody nie będzie, bo patrząc za okno to lato nas olało ... niby jeszcze wiosna, ale kiepska wiosna). Chyba jednak w tym roku nasz wypoczynek nie będzie miał nic wspólnego z plażą. No chyba, że
z maszerowaniem po niej w dresie zawaliłam i poniosę konsekwencje, aby nigdy już do takiego dramatu nie dopuścić.


O pracy staram się nie myśleć. Wysłałam parę cv, niekoniecznie
w zawodzie, ale walczę o spokój, o komfort, bo tak dłużej nie pociągnę. Zobaczymy za jakiś czas. Chciałabym po urlopie zmienić pracę, może się uda?



  • Ellfick

    Ellfick

    16 czerwca 2013, 19:33

    odwrotu nie ma.. ale chyba nawet nie chciała bym się odwracać.. czekam na moje Dzieciątko..

  • Ellfick

    Ellfick

    14 czerwca 2013, 20:47

    Hmm.. nie mam wrażenia by mu się aż tak śpieszyło mówiąc szczerze.. bo jakoś czuje się bez zmian..

  • Ellfick

    Ellfick

    11 czerwca 2013, 22:07

    No właśnie ciekawa jestem czy Młody zechce już z Tatą świętować.. ;)

  • kamonii

    kamonii

    10 czerwca 2013, 20:55

    co, jak co ale urlopu nie oddam! jestem tak wykończona ze jest mi teraz potrzebny najbardziej na swiecie!

  • Ellfick

    Ellfick

    7 czerwca 2013, 20:20

    Ja jestem cała w cellulicie po pasa w dół koszmar.. nigdy tak moje nogi nie wyglądały... ale będzie dietka i długie spacery z Młodym.. Dobra decyzja z pracą.. może uda Ci się znaleźć coś fajnego... powodzenia..

  • limonka80

    limonka80

    2 czerwca 2013, 13:41

    Polecę Ci codzienne masaże szorstką rękawicą a potem wmasowywanie balsamu Eveline.To jedyny balsam po którym widziałam różnicę.Co do pracy to czasem wart zaryzykować niż tkwić w marazmie.Jesteś młoda,korzystaj i szukaj swojej drogi.Pracę zawsze można zmienić.Powodzenia !

  • mona26r1

    mona26r1

    2 czerwca 2013, 11:34

    Wiesz co powoduje cellulit?Ten pieprzony syrop glukozowo-fruktozowy, który jest dodawany do wszystkiego! A żeby się go wyzbyć : biegamy, pijemy duuuuużo wody i smarujemy się kremami eveline. Moja koleżanka miała taki cellulit, że aż mi było przykro. I jej poleciłam te kremy. Nie była przekonana, ale zawsze po kąpieli się smarowała, zamiast balsamu. CELLULIT SOBIE POSZEDŁ. To naprawdę działa.

  • anowia24

    anowia24

    2 czerwca 2013, 11:32

    z pracą na pewno się uda musisz być dobrej myśli, a co do cellulitu to olejek cynamonowy działa jest tani około 10 zł w aptece, nie można go uzywać na twarz ale na celulit jest ok,polecam.