Hej Dziewczątka!
WIem, wiem, jestem coraz rzadziej, ale co ja zrobię, że nie mam czasu? Same widzicie, że rzadko do Was zaglądam, chociaż sumiennie staram się wszystko nadrabiać :)
U mnie ostatnio kocioł (bałkański ), który sama zresztą sobie gotuję. Ale od początku.
W sobotę po południu pojechaliśmy do ogrodu. Niby tylko wyrzucić królicze guano, ale E natychmiast zaczął zamiatać, a ja, że było słoneczko, ale i tak piździło, złapałam za grabie i dawaj te mokre liście na kupkę zbierać. To przyleciał E z workiem i on będzie na kompost nosił. I tak prawie godzinkę :) Przy okazji wyjarałam dwa szlugi, bo ja w ogrodzie zawsze musze się napić albo zajarać. Sorry, taki klimat
Niedzielę przekimałam. Obudziłam się o w pół do dziewiątej, przyczłapałam do kuchni, pogadałam z E, który właśnie wrócił z nocki, zjadłam śniadanie. No to żebym z nim szła do wyrka, to go uśpię. No i tak usypiałam przez prawie godzinę ;) Po 10:00 sama poczułam się zmęczona, więc walnęłam się obok niego i dalej w kimę. Spałam do 14:00... Ale jaka produktywna wstałam! I głodna :/ Poleciałam dać królikom żryć, potem sama coś zjadłam i zabrałam się za angielski i niemiecki. Chyba ze 4 h łącznie, tak mi szło i tak mi się chciało :) WIeczorem zrobiłam Superfigurę z Chodakowską, oczywiście z wyłączonym dźwiękiem Se oglądałam "Medical files".
Poleciałam znowu do królików, nakarmiłam, pomiziałam, poopowiadałam, jak je kocham (wiem, to nie jest normalne...), wróciłam do domu, hop do wanny z Hobbitem w ręce, a później do wyrka. Czytałam dopóki praktycznie zasnęłam nad książką. Jeszcze się przed snem wkurzyłam, bo sobie pomyślałam, że 5 marca mam się ważyć i że na pewno gówno schudłam i w ogóle to do dupy z takim odchudzaniem Taki sobie sama prezencik przed spaniem sprawiłam, idiotka :)
Dzisiaj był Polak na niemiecki. Zanim przyszedł, posiedziałam sobie na forum dla poliglotów, dowiedziałam kilku fajnych rzeczy, znalazłam jakiegoś Włocha, który uwielbia Kult i koniecznie chce się uczyć polskiego i kogoś... ale płci nie udało mi się odgadnąć, z Tajlandii, kto koniecznie chce być moim znajomym na fejse :) Mimo wszystko fajnie, że na świecie jest tylu ludzi, którzy mają podobną do mnie pasję
Posiłki dziś nieregularnie, bo coś jak 10:20, 12:30, 17:30 (przez ten niemiecki), 20:00. Nie lubię tak rozwalonych dni. Jeszcze mnie sąsiadeczka urocza znowu wkurwiła (ta, co mi syfi na wyceraczkę). Noc ały dzień łup! łup! łup! za tą ścianą! Ja nie wiem, co ta kretynka tam robi, ale byłam bliska pójścia i zrobienia awantury stulecia. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok z wściekłości. Miałam słuchawki na uszach, winamp i laptop na cały regulator i nic, tylko co chwilę takie "jeb!" zza ściany. I na koniec bachor zaczął drzeć mordę... Uroki życia w blokach :/ Tylko że ja jakoś nie musze drzeć ryja na cały dom, tłuc naczyniami, wlaić po ścianach i skakać sąsiadom po głowach. I znowu się... zdenerwowałam.
Koniec. Lecimy z fotomenu, tym razem takim sobie, bo fotki ciągle robiłam w biegu.
28.02.2015
Śniadanie: tost z jogurtem sojowym i kiwi, kromka pełnoziarnistego chlebka ze słonecznikiem, sałatą, wegańską wędliną, serem i warzywami
II śniadanie: koktajl bananowy z mlekiem migdałowym. Bez kakao, bo miałam, za przeproszeniem, wielkiego banana
Obiad: serbska fasolka, własnoręcznie przeze mnie ugotowana Z jakąś kiełbaską dla E i drobiowymi parówkami dla mnie.
Kolacja: tortilla kukurydziana z pseudokurczakiem (wege), pieczarkami, chyba serem i warzywami. Zdjęcie może i mało apetyczne, ale wstawiam, żeby nie było :)
01.03.2015
Śniadanie: tylko pełnoziarniste pancakes i świeżo wyciśnięty sok z mandarynek. Melona miałam w planie, ale nie wyszło, a dekorację układał E, dlatego nie wycięłam :D
Obiad: serbska fasolka vol II, kromka pełnoziarnistego chleba słonecznikowego
Kolacja: kompletna porażka, ale na nic innego nie miałam ochoty -_-. Sałatka jarzynowa z Miracel Whip (15% tłuszczu), bez ziemniaków. Mój żołądek zdecydowanie odzwyczaił się od tak tłustych potraw, miałam potem uczucie, jakbym się kamieni nażarła. Mam nauczkę.
WIęcej posiłków tego dnia niet, bo wstałam o drugiej...
02.03.2015
Śniadanie: spore, nie powiem. Ale głodna byłam. Mała owsianka, dwie kromki chleba z wege wędliną i warzywami, plater melona.
II śniadanie: koktajl z mleka migdałowego i pół banana (drugą połowę, no może trochę mniej, zeżarły króliki ), surówka z fetą. Ja pierniczę, kupiłam tego sera 400 g, a zużyłam dopiero 50... i to w ciągu kilku dni.
Obiad: zgadnijcie :) serbska fasolka, ale po raz ostatni :)
Kolacja: pół gruszki. Zdjęcia brak, bo jadłam w biegu. Ze złości na tę idiotkę za ścianą zajarałam E czerwone Marlboro i aż mnie zemdliło :/ Próbowałam się jak najszybciej pozbyć tego uczucia i szczerze mówiąc nie bardzo myslałam o zdjęciu :)
Jeśli chodzi o ruch, to jak pisałam, wczoraj była Superfigura (w całości, ze zmienionymi ćwiczeniami obciążającymi stawy kolanowe), a dziś ok. 25 min. Turbospalania, bo więcej nie dałam rady. Dziś dla odmiany była muzyka, ale się nie przyznam jaka :) A, zresztą...
Przedstawiam Wam hit, przy którym w zeszłym roku bawiła się cała Slawistyka
Ostrzegam, że jak ktoś nie lubi bałkańskich rytmów, to zdecydowanie nie dla niego ;)
Mam oczywiście mnóstwo dziwnej muzyki w zanadrzu, ale nie tylko :) Skaczę też przy Billy Idolu, tak że wiecie, nie jest aż tak źle ;)
Na specjalną prośbę wklejam też zdjęcia zwierzaków :)
WIęcej oczywiście nie chciało się dodac, żadna nowośc -_-
Lecę do króliczków i lulu. Ledwo zipię po tej Chodakowskiej.
Trzymajcie się cieplutko i do napisania!
ula
Monika123kg
4 marca 2015, 14:57Zwierzaki -cud malina :D A już myślałam że piszesz o królikach,takich wiesz ....na ubój :)
Anett1993
3 marca 2015, 18:52ale słodziaki !! :) super jedzonko :)
UlaSB
4 marca 2015, 13:53:D Dzięki :)
SilentInsane
3 marca 2015, 18:49przesłodkie króliczki :)
UlaSB
4 marca 2015, 13:53Dziękuję! ^^
Oktaniewa
3 marca 2015, 16:48ale jesteś pozytywna :D bede zaglądać :D fajne jedzonko. :D
UlaSB
3 marca 2015, 18:16Wow, bardzo mi miło, zapraszam serdecznie :D
natalie.ewelina
3 marca 2015, 13:37zachwycaja te twoje "pluszaki"....bardzo smacznie u Ciebie....
UlaSB
3 marca 2015, 15:36Dziękuję bardzo! :)
kacper3
3 marca 2015, 12:11Fajne futrzaski!
UlaSB
3 marca 2015, 15:35Dziękuję! ^^
Grubaska.Aneta
3 marca 2015, 11:04Nie ma jak w niedziele pospać dłużej. Króliczki słodkie ale też ile.przy nich pracy. Widać otwarta jesteś na nowe znajomości :)
UlaSB
3 marca 2015, 15:35No wiadomo, króliczki to nie zabawki, trzeba się troszczyć :) A czy taka otwarta to nie wiem, nie przyjęłam tego zaproszenia :P
nataliaccc
3 marca 2015, 10:39jakie one słodziachneeeeee:D sama bym chciała mieć takie, ale niestety u mnie nie ma takiej opcji, bo bym się zakichała na śmierć i udusiła nawet. Ja ostatnio jakoś nie mam weny na planowanie jedzonka, nie wiem why:p miłego dzionka, buziak
UlaSB
3 marca 2015, 15:34OJ, mnie sięostatnio też nie chciało... A miśki mieszkają w garażu, bo u nas w mieszkaniu tez nie bardzo są warunki :) Buziaki!
dziubek814
3 marca 2015, 07:19to milasas dni ; d współczuję sąsiadki , chcoc sama czasem mam podobnie ale pare minut sie potlucza albo dzieci połączą i im przejdzie :d jedzonko wyglada pięknie :d
UlaSB
3 marca 2015, 15:33Oj, tutaj ostatnio non stop coś się dzieje :/ Miło mi, że podoba Ci się menu! ^^
angelisia69
3 marca 2015, 04:41hehe rozwalilas mnie ta "swojska"gadka ;-) szluga,drzec morde itd. Ja tez uzywam takiego jezyka na codzien :P wiec sami swoi heh ojej jakie cudne krolisie,ten klapouchy jest super,na Wielkanoc je musisz ladnie przystroic :P pyszotki,ta tortilla szczegolnie
UlaSB
3 marca 2015, 15:32Ja też tak na codzień gadam, zresztą od czasu do czasu muszę się wyżyć w pamiętniku ;) A królisie może wypuścimy do ogródka na Wielkanoc, jak będzie ciepło ;)
MadameRose
3 marca 2015, 02:18Menu jak zwykle wysmieńite. Co do sąsiadki....mimo,może mieszkam w ogromnym bloku ( przeszło tysiąc mieszkańców) mam bardzo spokojne sasuedztwo. Strasznie ci współczuje :-(
UlaSB
3 marca 2015, 15:31Dziękuję :) Ja też nie wiem, o co chodzi z tymi ludźmi tutaj, w Polsce jeszcze nie widziałam takich numerów. Zresztą u nas można pójść i po staropolsku poprosić, żeby z łaski swojej zamknęli mordy, a tu...
Muszka1102
2 marca 2015, 23:39Króliki cudne, ja też rozmawiam ze swoimi kotami i często nazywam moimi dziećmi, więc...jesteś w normie w porównaniu do mnie:PP jedzenie jak zwykle przyprawia mnie o ślinotok! a hicior...to HICIOR:D ale ja akurat lubie takie klimaty;)
UlaSB
3 marca 2015, 15:30Ja jak wchodzę do garażu, to od progu wołam "Miśki, miśki, miśki!" i zaraz wszystkie lecą :D A takie klimaty też uwielbiam :)