Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
i po weekendzie...


Weekend minął tak szybko, że prawie go nie zauważyłam. Sobota u rodziców i u brata na urodzinkach bratanicy. Zjadłam pyszną rybkę po japońsku, a tortu tylko spróbowałam odrobinę. Nie dałam się - poza tym ja niespecjalnie lubię torty na szczęście.

Niedziela zleciała na uwijaniu się w domku, aby jakoś tydzień rozpocząć. Czasem zastanawiam się jak moja mama to robiła, że niedziela była niedzielą a nie dniem pracy :) Cóż mnie się nie udaje...poza tym zrobiłam sobie wczoraj detoks - tj, dzień oczyszczenia - tylko warzywa, owoce i kasze ew. ryż. Super sprawa.

A tak w ogóle to chyba wezmę ze 2 dni urlopu, bo jak nie wezmę to chyba oszaleję. Jestem strasznie  zmęczona. I mam tyle pracy w domu, że nie daję rady...

Plan dzisiejszy:

rano:

jabłko, herbata zielona

10:00 

4 śliwki suszone, garść pestek słonecznika, herbata zielona

12:00

kasza gryczana z kapustą, ogórkiem i kaparami, pomidor

14:00 pomarańczo

16:00

surówka

19:00 jogurt.

Ps. Ponieważ moja waga nie działa, a i tak zależy mi bardziej na obwodach niż na wadze, więc będę podawać moje postępy w cm. Dziś rano zmierzyłam się i w talii na wysokości pępka 73 cm, a w biodrach (w najszerszym punkcie ) 98 cm. Udo w najszerszym miejscu 57 cm. Mam nadzieje na jakieś spadki jeszcze. Dodam, że kiedy zaczynałam moje odchudzanie i ćwiczenia dokładnie rok temu, to w biodrach było 102, a w talii 80.