Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odchudzam się od zawsze, przynajmniej staram się. Odkad pamiętam zawsze jedząc mam albo wyrzuty sumienia, albo zastanawiam się czy powinnam. Przerwy w odchudzaniu zdarzaja mi się bardzo rzadko i trwaja bardzo krótko.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14671
Komentarzy: 39
Założony: 16 listopada 2005
Ostatni wpis: 3 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
viola93

kobieta, 50 lat, Toruń

165 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2014 , Skomentuj

Zaczynam po raz kolejny. 

Odchudzanie dla mnie to przede wszystkim walka z samą sobą. Nikt za mnie nie schudnie. Dieta? Dobra jest każda o ile się jej przestrzega. Kiedyś udało mi się schudnąć do 56kg, moja wymarzona waga to 55kg. Przez prawie 7 lat udawało mi się utrzynywać wagę na poziomie 57-58kg. To był najszczęśliwszy okres w moim życiu. Potem nagle zaczęłam powoli tyć, przekraczając górną granicę mojej wagi. W mojej diecie, stylu życia nic się nie zmieniło a waga rosła. Zaczęłam intensywniej ćwiczyć, ograniczać znacznie kalorie a waga dalej w górę. Zaszłam w ciążę. Podczas ciąży nie utyłam, po porodzie ważyłam kilka kg mniej niż przed ciążą. Trwało to zaledwie kilka tygodni. W ciągu 3 miesięcy po porodzie utyłam 10 kg właściwie nie jedząc i karmiąc maluszka. Jadłam bardzo mało, tyle aby jakoś funkcjonować. Waga stanęła ale nie chudłam. Pół roku po porodzie byłam zupełnie innym człowiekiem. Nie wiedziałam co się dzieje, nie radziłam sobie z tym. Dziś to dopiero widzę, wtedy wszystko było czarne i nie widziałam rozwiązania. Wiedziałam tylko, że coś jest nie tak. Przestałam rozmawiać z kimkolwiek na ten temat. Nikt nie wierzył mi, że jem tak mało ponieważ mój przyrost wagi był bardzo widoczny. Nawet najbliższe mi osoby… Nawet tu opisałam sytuację dietetykowi i otrzymałam odpowiedź nic nie mówiącą. Miałam się uzbroić w cierpliowość i przestrzegac diety. Wtedy jadłam mniej niż połowę tego co proponował mi tu dietetyk. Rozmawiałam z lekarzami. Ginekolog stwierdziła, że przy maluchu jestem przemęczona i podjadam słodycze. Lekarz ogólny: to wiek, z wiekiem się tyje. Z polecenia znajomej trafiłam do kolejnego lekarza. Był bardzo zaskoczony, że nikt nie zasugerował mi badań tarczycy.  Mam insulinooporność i hashimoto. Walczę też z depresją. Osiągnięcie wymarzonej wagi jest możliwe, nieco trudniejsze ale możliwe. Dziś czuję się znacznie lepiej. Co raz częściej są dni kiedy czuję się tak jak kiedyś, zanim zachorowałam. Dlatego uwierzyłam, że teraz uda mi się schudnąć.

Zatem zaczynam. Mam konkretny cel i zamierzam go osiągnąć. 

10 stycznia 2014 , Skomentuj

Czynniki sukcesu

  • Sukcesy innych
  • Wizualizacja siebie z wymarzoną wagą

Chyba się zaczęło :) Jest mały spadek wagi :) Mały spadek - wielka radość :) 

6 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Wróciłam tu po kilku latach z dodatkowymi kilogramami. 
Znów zaczynam. 
Tak trudno mi uwierzyć w sukces. Czytam o sukcesach innych i wydaje mi się, że każdy może... a za kilka chwil już nie wierze w siebie. 
Mam problem z popołudniowym podjadaniem słodyczy.
Macie jakieś sposoby na to by uwierzyć w to, że mnie też się uda?

2 sierpnia 2006 , Skomentuj

Waga stanęła. Ale czekam cierpliwie. Czekam tzn. nie zniechęcam się i nie rzcam się na żarcie. Dietka trwa nadal a ja wierzę, że waga spadnie. Muszę ważyć się raz w tygodniu, co dzień nie ma sensu. Jestem prawie na mecie, ale już się sobie podobam.

1 sierpnia 2006 , Komentarze (4)

Czytałam dużo o głodówce jako sposób oczyszczania organizmu. Od dłuższego czasu czułam się zmęczona i ociążała. Więc zaczęłam się do niej przygotowywać. Moim celem nie była utrata wagi tylko lepsze samopoczucie. Przygotowania polegały na stopniowym eliminowaniu składników mojej codziennej diety, bez których jak myślałam nie dam rady podczas głodówki. Chodziło przede wszystkim o słodycze i kawę. Nie ważyłam się ale już wtedy czułam się lżejsza. Robiłam to bardzo delikatnie - około 15 dni. Kiedy poczyłam, że jestem gotowa rozpoczęłam głodówkę. Piłam tylko wodę mineralną niegazowaną w bardzo duzych ilościach. Nie zaplanowałam ile będzie trwała głodówka. Trzeciego dnia wieczorem zjadłam jeden kawałek suchego chleba. Od czwartego dnia zaczęłam bardzo powoli wprowadzać posiłki, głównie suchy chleb i płatki owsiane na chudym mleku. Następnie lekką zupę warzywną bez mięsa. Jadłam bardzo mało, ale każdego dnia troszkę więcej. Minął tydzień moja waga nadal spada, ale powoli. Moje samopoczucie jest o wiele lepsze. Z twarzy zniknęły wypryski i wszyscy zwracają mi uwagę, że dobrze wyglądam. Wstaję znacznie wcześniej niż przedtem i jestem wypoczęta. Nie mam apetytu na słodycze. Moja dieta wygląda zupełnie inaczej. Nie wyobrażam sobie zjeść teraz kawał smażonego mięsa. Nie przełknęłabym. Używam mało przypraw, nie używam cukru w ogóle. I to wszystko samo przyszło - tak mi smakuje. Czuję się lekko i wspaniale. Nie mogę powiedzieć, żebym się męczyła podczas głodówki, przed czy po. Było to łatwiejsze niż jakakolwiek wcześniejsza dieta. Polecam.

31 lipca 2006 , Komentarze (3)

Czy widzicie mój wykres?!!! Nie napiszę nic więcej oprócz tego, że jestem z siebie bardzo dumna!!!

12 czerwca 2006 , Skomentuj

Waga trochę drgnęła i to w tę porządaną stronę. Extra, oby tego nie przerwać. Dobrze, że tak ciepło się zrobiło, bo apetyt mniejszy i więcej chce się pić.

9 czerwca 2006 , Komentarze (1)

Wga w górę a ja się nie poddaję. Mam wspaniały nastrój a tenkilogramek więcej otworzył mi oczy: nie smutek, nie oszukiwanie siebie, ale rygor i praca nad sobą tylko pomoże. I trzeba dziłać od razu. Więc dość uskarżania się tylko z uśmiechem na twarzy odchudzam się - bez żadnych oszustw. Wam się udaje - mi też się uda (oczywiście tylko z Waszym wsparciem).

8 czerwca 2006 , Komentarze (2)

Posłuchałam Was i kupiłam wczoraj chrom (na ten okropny apetyt na słodycze). Dziś rano łyknęłam tabletkę no i zobaczymy. Mam nadzieję, że pomoże. Wczoraj tak się starałam, ale jak odmówić kiedy synuś mówi: mamusiu zamknij oczka, otwórz buźkę i wkłada mamusi kosteczkę czekolady.

7 czerwca 2006 , Komentarze (4)

Mogę się głodzić. Mogę przez cały dzień nic nie jeść, ale nie potrafię odmówić sobie słodyczy. Nie pomaga jedzenie kilku zaplanowanych posiłków dziennie, czy głodna, czy najedzona: słodkości nie mogę odmówić. Mam już sposób, spróbuję go wprowadzić w życie. Troszkę ucirpią dzieci - żadnego kupowania słodkości. Kiedy nie będzie nic w domu to nie będę jeść.