Wczoraj przeglądałam szafę i zaczęłam przymierzać ciuszki sprzed ciąży. No i kurcze weszłam:) Nie mogłam uwierzyć że nawet w jeansy się zmieściłam. A jak "szczupło" wyglądałam. Mała rzecz a cieszy:)
Nie odpuściłam sobie hula hop i wygrzebałam płytę z ćwiczeniami "turbospalanie kalorii". Poległam bo tempo zabójcze a ja miałam córcię w chuście, ale 15 minut zaliczyłam. A co. Można:)
Cieszy mnie też, że córcia coraz ładniej je - na razie gruszki, ale smakują jej i nie ma uczulenia
Kurcze czy Wasze dzieci też wydawały z siebie dźwięk "marcujących kotów"??
Pozdrawiam Was i dziękuję za słowa otuchy
brigan
12 grudnia 2011, 12:36te dźwięki to ciągle, czy przy jedzeniu? moja w czasie jedzenia mruczała i mlaskała. Gratuluję wpasowania w ciuchy!
Eostre
12 grudnia 2011, 11:09Rewelacja, że się mieścisz w dawne ciuchy. Wiem, jak to cieszy! Moje dziecko też wydawało różne odgłosy, ale nie wiem, czy można je określić mianem "marcujących kotów" :D
Julcia0050
11 grudnia 2011, 15:12To Twój wielki sukces!! :) oby tak dalej...Aż te ubranka staną się ZA DUŻE!! Pozdrowionka :))
patasola
11 grudnia 2011, 10:13Ooooo, zazdroszczę! ja chyba niedługo przestanę się mieścić w starych ciuchach :/ a dzieci jeszcze nie mam, za to mam kotka, który marcował i w październiku i w listopadzie i dawała nam popalic :P
svana
11 grudnia 2011, 09:56To zarąbiste uczucie jak zaczynamy się mieścić w dawnych za ciasnych ciuchach ach... jak pięknie!!!