Z leniwego poranka, wyszedł pracowity dzionek:) Okna umyte, firanki i zasłonki poprane, poprasowane i powieszone. Jestem z siebie dumna, tym bardziej, że miałąm jeszcze ciacho urodzinowe w lodówce, ochotę na herbatnika i podjadanie między posiłkami ale NIE DAŁAM SIĘ a wieczorkiem po wszystkim jeszcze było hula hop:)
Dziękuję za wsparcie:)
Mój mąż stwierdził, że więcej czasu spędzam przed komputerem niż na ćwiczeniach. Co prawda to prawda:)
A to znak jak bardzo tego potrzebuję, więc nie zamierzam tego zmieniać, bo dobrze mi z Wami
Słodkich snów.
Malachitka
14 grudnia 2011, 09:53Oj ja też wsiąkłam w V,ale w grupie siła ;)
Eostre
14 grudnia 2011, 09:40Super, że się nie dałaś! A póki nie przesiadujesz całego czasu na komputerze, a znajdujesz trochę czasu na ćwiczenia (i sprzątanie - bo ja go nie znajduję :P) to nie jest źle!
brigan
14 grudnia 2011, 09:26o ile niejesz przed komputerem to prawie na to samo wychodzi, bo ile się palce nacwiczą przy stukaniu w klawiaturę
Julcia0050
13 grudnia 2011, 23:29Mój chłopak też się dziwi, co ja stale przed tym kompem robię...;P gratuluję takiej wytrwałości i czystego sumienia...:) co do Twojego wpisu u mnie... Przyszłam z uczelni i stwierdziłam: "skoro cały dzień dietkowo było porządnie, to czemu nie wszamać jednego michałka, taka mała nagroda.." No i poszła lawina. Następnym razem uratuję się gumą do żucia lub szklanką wody. Promise ;) a bieganie MUSZĘ zarzucić, przez tą cholerną rozbudowę mięsni nie mam żadnych pasujących fajnie spodni, pozostają szorty i spódniczki, eh :( Pozdrawiam serdecznie :)) spokojnej nocki.
Blankaaaaaa
13 grudnia 2011, 21:51hehe to samo zauwazylam u siebie......dłuzej klikam na vitalii niz cwicze...ajc
Nona30
13 grudnia 2011, 21:30Uważaj, bo Vitalia i jej użytkownicy uzależniają. :) Wiem coś o tym... Dobranoc.