Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas na zmiany w moim życiu. Koniec z porażkami - TERAZ ALBO NIGDY!!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11422
Komentarzy: 195
Założony: 16 lutego 2014
Ostatni wpis: 16 stycznia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wercia_1983

kobieta, 40 lat, Gdzieś W Polsce

170 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 stycznia 2018 , Komentarze (20)

Rzadko tu bywam ostatnio, ale czuję, że chcę i powinnam się z Wami podzielić moimi odczuciami…
18 stycznia mija równy rok jak zawalczyłam o nowe, lżejsza, zdrowsze życie.
Czy mi się udało?
Może nie jestem z siebie dumna w 100 %, ale na pewno nie żałuję. Była to najlepsza decyzja w moim życiu (szkoda tylko, że tak późno podjęta).
Najwyższa waga 151kg, w dniu operacji 144kg, dziś 100,5kg. Dołączam fotki – oglądacie na własną odpowiedzialność ;-)
W ciągu roku były wzloty i upadki…
Pofolgowałam sobie troszkę za dużo i obawiam się, że za bardzo rozciągnęłam żołądek :-(
Nie chce zmarnować swojej szansy, wiec potrzebuje ogromnego kopa i silnej motywacji…
Daleka droga jeszcze przede mną….

4 września 2017 , Komentarze (12)

Witajcie. 

Rzadko tu bywam, bo wiecznie brak czasu. Wpadłam się pochwalić....

Minęło  ponad 8miesiecy i 45 kg mniej.

Jestem mega szczęśliwa.

Różnice widać gołym okiem....

Nosiłam spodnie ok 56 rozmiar a teraz 46 :)  :)  :)  :)

Pozdrawiam serdecznie.

16 czerwca 2017 , Komentarze (17)

Witajcie.
Chciałam się podzielić z Wami moim „małym” sukcesem.
18 czerwca będzie równo 5 miesięcy od operacji (resekcja rękawowa żołądka). W dniu operacji było 144 kg, a najwyższa waga 151kg. Dziś jest 114.5kg.
Nie jest lekko, popełniam mnóstwo błędów żywieniowych i tzw. „grzeszków” ale się nie poddaje. Czasem złości mnie, że waga leci tak wolno ale wiem, ze to moja wina (brak samodyscypliny i konsekwencji). Próbuję wówczas coś zmienić ale efekty są różne….
Przeglądając Wasze przemiany i ja chcę pokazać zmianę u mnie, sami oceńcie czy jest różnica.
Trzymajcie kciuki, bo jeszcze daleka droga przede mną. Chętnie przyjmę jakieś dobre rady i wskazówki :)
Pozdrawiam.

2 kwietnia 2017 , Komentarze (18)

Witajcie :)

Zbieram się i zbieram by coś napisać i zawsze coś mi wypadnie....

Minęły ponad 2 miesiące od operacji i jestem lżejsza o 20 kg. W dniu operacji 144kg dziś 124kg :) :) :)

Czuję się bardzo dobrze, na bieżąco wymieniam garderobę, z rozmiaru 54/56, wciskam się w 48/50. Pierwsze efekty już widać. To była najlepsza decyzja w moim życiu.

Dziękuję za wszystkie miłe słowa i wiadomości, jesteście Kochane i dajecie mi ogromne wsparcie. Trzymajcie nadal za mnie kciuki. Ściskam Was mocno, Buziaczki :)


27 stycznia 2017 , Komentarze (29)

Żyje! 

Operacja się udała :) 

Miałam rękawową resekcję żołądka. 

W dniu przyjęcia do szpitala, czyli 17-01 ważyłam 144kg, dziś jest 134kg. 

Jestem mega szczęśliwa :)

10 stycznia 2017 , Komentarze (12)

Mam termin operacji- 19.01

Trzymajcie kciuki :)

13 grudnia 2016 , Komentarze (15)

Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie ma się co czarować.....

O terminie operacji wiem od września... Mimo nieudolnych prób, efektów nie ma. Miałam zrzucić 20 kg, niestety nie zrzuciłam....


Osoby, które mnie nie znają i guzik o mnie wiedzą zaczynają krytykować, ironizować, wbijać przysłowiowy gwoźdź. 


W moim życiu są zawirowania, w ostatnim czasie ciągle i bez przerwy.... Ja wiem, że zaraz popłynie lawina tekstów typu ..."nie tylko u ciebie są problemy...". Owszem zgadzam się, problemy są wszędzie i u każdego. Tylko teraz pytanie czy u każdego takie same? Czy każdy sobie z nimi radzi tak samo? Może są osoby, które mogą na kogoś liczyć i mają wsparcie.... ja niestety wsparcia nie mam. Muszę liczyć sama na siebie, mało tego rodzina potrzebująca pomocy tez liczy tylko na mnie. Żyję ciągle w takim poczuciu, że muszę pomóc tej, tamtej i jeszcze kolejnej osobie....Że jak nie zrobię tego ja, to nie zrobi tego nikt. Nie chcę opisywać tu moich rodzinnych problemów, ale powiem tylko tyle.... w ostatnim czasie było mnóstwo chorób, śmierci, podejmowania natychmiastowych decyzji. Ciężkie chwile, mnóstwo łez, nieprzespanych nocy.... Do tego wszystkiego sprawy bieżące czyli dom, rodzina, własne zaniedbane zdrowie. 


Być może teraz wyjdzie, że się tłumaczę i szukam "rozgrzeszenia". Kto wie? może i tak.... 


Jeśli chcesz mnie wesprzeć zrób to, jeśli masz zamiar mnie obrażać i robić przykrość odpuść sobie. Nie chcę by ktoś swoje frustracje wyrzucał tu i teraz. To nie ty w jednej chwili straciłeś bliskich prawie na raz, to nie ty decydowałeś o oddaniu bliskiej osoby do "domu opieki",....ja mam to na co dzień....


Próbuję się podnieść, pozbierać, żyć normalnie... Mam ciągle wyrzuty sumienia, poczucie winy.....

Do tego wszystkiego szara codzienność mnie przerasta....

Perspektywa, że za miesiąc mogę zacząć nowe życie, daje mi wiarę ze może być lepiej...ale znów pojawia się ale..... czy brak zgubionych kilogramów nie doprowadzi do tego ze operacja się nie odbędzie? jak powiedzieć o tym lekarzowi? ukrywać czy brnąc w kłamstwie dalej? co będzie jak się wyda?? 


Nie potrafię kłamać nigdy nie umiałam, dlatego  tez jest mi tak ciężko. 



Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie ma się co czarować.....

O terminie operacji wiem od września... Mimo nieudolnych prób, efektów nie ma. Miałam zrzucić 20 kg, niestety nie zrzuciłam....

Osoby, które mnie nie znają i guzik o mnie wiedzą zaczynają krytykować, ironizować, wbijać przysłowiowy gwoźdź. 

W moim życiu są zawirowania, w ostatnim czasie ciągle i bez przerwy.... Ja wiem, że zaraz popłynie lawina tekstów typu ..."nie tylko u ciebie są problemy...". Owszem zgadzam się, problemy są wszędzie i u każdego. Tylko teraz pytanie czy u każdego takie same? Czy każdy sobie z nimi radzi tak samo? Może są osoby, które moga na kogoś liczyć i maja wsparcie.... ja niestety wsparcia nie mam. Muszę liczyć sama na siebie, mało tego rodzina potrzebująca pomocy tez liczy tylko na mnie. Żyję ciągle w takim poczuciu, że muszę pomóc tej, tamtej i jeszcze kolejnej osobie....Że jak nie zrobię tego ja, to nie zrobi tego nikt. Nie chcę opisywać tu moich rodzinnych problemów, ale powiem tylko tyle.... w ostatnim czasie było mnóstwo chorób, śmierci, podejmowania natychmiastowych decyzji. Ciężkie chwile, mnóstwo łez, nieprzespanych nocy.... Do tego wszystkiego sprawy bieżące czyli dom, rodzina, własne zaniedbane zdrowie. 

Być może teraz wyjdzie, że się tłumaczę i szukam "rozgrzeszenia". Kto wie? moze i tak.... Jeśli chcesz mnie wesprzeć zrób to, jeśli masz zamiarmnie obrażać i robić przykrość odpuść sobie. Nie chcę by ktoś swoje frustracje wyrzucał tu i teraz. To nie ty w jednej chwili straciłeś bliskich prawie na raz, to nie ty decydowaleś o oddaniu bliskiej osoby do "domu opieki",....ja mam to na codzień....

Próbuję się podnieść, pozbierać, żyć normalnie... Mam ciągle wyrzuty sumienia, poczucie winy.....

Do tego wszystkiego szara codzienność mnie przerasta....

Perspektywa, że za miesiąc mogę zacząć nowe życie daje mi wiarę ze może być lepiej...ale znów pojawia się ale..... czy brak zgubionych kilogramów nie doprowadzi do tego ze operacja się nie odbędzie? jak powiedzieć o tym lekarzowi? ukrywać czy brnąc w kłamstwie dalej? co będzie jak się wyda - a wyda na pewno??

Nie potrafię kłamać nigdy nie umiałam....

 

Na siłę próbuję zgubić dużą ilość kilogramów, niestety bez uporu i konsekwencji. Bardzo chcę schudnąć ale coraz częściej łapię się na tym, że w przypadku braku konsekwencji i wytrwałości wszystko idzie na marne.... Im bardziej chce schudnąć, mniej jeść, ograniczyć słodycze - tym bardziej mnie to kusi. Jem nawet kiedy nie jestem głodna, byle tylko coś zjeść.... Czasem nie jem cały dzień i nie jestem głodna.... Mimo, ze posiadam wiedze na temat zasad regularnego jedzenia, nie potrafię tego wprowadzić w życie...


Czy myślicie, że jest dla mnie jeszcze szansa?????


10 grudnia 2016 , Komentarze (20)

Pomocy!!!!

Mam szanse zacząć nowe życie już za miesiąc (operacja bariatryczna), jest jednak ale...... muszę schudnąć 20kg. 

Bak mi systematyczności, silnej woli, determinacji, wytrwałości.....

W moim życiu same zawirowania ostatnio. Wszystko się wali, wszystko na mojej głowie.....

Nie umiem się cieszyć zwykłymi rzeczami, najprostsze sprawy mnie przerastają. Z niczym już sobie nie daję rady!!!!

Proszę o wsparcie.