Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hmm? i co tu zrobić ?


Niedawno skończyłam killera, lało się ze mnie, przemoczona po same czubki palców, teraz się ciuszki suszą na balkonie hihi.. :) co prawda jakoś nie dałam z siebie 100 %. Czasami maszerowałam i nie robiłam do końca niektórych powtórzeń, ale też nie jakoś bardzo. Myślę, że jak na po długiej przerwie to całkiem nieźle i tak.
Teraz tylko mam mały problem, po tak intensywnym treningu włącza mi się coś w głowie co mi mówi, że teraz to mogę zjeść ciasteczko. Mój mózg, podświadomość, nie wiem co, ale chce mnie nagrodzić :) Kusi i kusi. Postaram się wytrwać.
Ostatnio zauważyłam, że jak mam nie jeść słodkiego to rekompensuje to sobie kawą. Staje się ona moją przyjemnością jaką były wcześniej słodycze i inne zachcianki. Z jednej strony ok, bo nie jem słodyczy, z drugiej to chyba jednak nie najlepsza alternatywa. Chociaż niby nie pijam mocnej kawy, a z dużą ilością mleka.
Mniam, zaraz sobie pójdę zrobić :)
Zbliża się długi weekend i Mój mi dzisiaj mówi, że może gdzieś pojedziemy. Kurczę, i jak tu dietować ?
Jakoś mnie niby dzisiaj męczył ten killer, tzn. dłużyło mi się, a teraz po zupce na obiad i chwili odpoczynku, mam coś takiego że może by tak jeszcze raz. Nie no, nie będę przemęczać organizmu.
Jutro w planach bieganie, zobaczymy czy się uda. Oby.
Super by było chociaż cały tydzień wytrzymać z moim planem, ale skoro szykuje się wyjazd to kiepsko to widzę.
Pozdrawiam :)

Dzisiaj zjedzone ( tak dla własnej świadomości)
 
śdniadanie : 2x kromka chleba z pasztetem i pomidorem (200+100 +12 =312)

II sniadanie : banan (120)

obiad: zupa jarzynowa + 2 kromki chleba ( 300+ 200 = 500)

po obiedzie: kawa, pewnie mrożona ( 60)

kolacja: pewnie jakieś 2 kromeczki, ale już na szczęście razowca, ale jeszcze nie wiem z czym. ( 150+...)

razem : 1142 + ... (to co na kanapkach) Więc w jakiś 1300 się zamknę dzisiaj :)