udało mi się 2 dzień przeżyć bez mojej zmory -słodycze
jak już miałam parcie to zjadłam 3 morele
śniadanko 3 chlebki waza z serem białym ,sałata,wędlina
obiad chińszczyzna resztki z środowego obiadu
koktajl jogurt nat.+maliny+truskawki mrożone-zapasy z lata+2 łyżki lnu mielonego
połowa została na jutro
banan
kasza gryczana z warzywami-gotowałam sos w tygodniu i zostało się pół woreczka kaszy,dodałam warzywa
a na kolację serek wiejski +sałata+2 plastry szynki drobiowej+kawałek ogórka zielonego+ziarna słonecznika+pieprz lubię ostre potrawy
do tego pół bułki z ziarnami
oczywiście do mojego jedzonka przystawia się moja Justynka
WODA,WODA i 3 kawy słabe rozpuszczalne
tego sobie nie odmówię....
w ramach ćwiczeń odpaliliśmy xboxa godzinka skakania
wieczorkiem jeszcze zrobię brzuchy,bo wszystko odkłada mi się w oponkę.
PannaKolorowa
1 lutego 2014, 20:36słodycze to również moja zmora. wczoraj już prawie powędrowałam po czekoladę... gorzką do sklepu z myślą, że zjem jedną kosteczkę, ale wiadomo jak by się to skończyło. dobrze, żebyło tak zimno na dworze, bo jednak się nie zdecydowałam ;d